Tylko dlatego, że właściciel zainteresował się resztami kiełbasy, którą zjadł jego pies, ten miał szansę na ratunek. Godzinę później trafił na stół operacyjny u weterynarza. Mieszańca udało się uratować, ale zagrożone mogą być inne psy. Nieoficjalnie wiadomo, że kiełbasy nafaszerowane gwoździami znajdowane były na terenie osiedla Tysiąclecia, ale też Parku Śląskiego.
Właściciel mieszańca wyszedł z nim na spacer na os. Tysiąclecia. W pewnym momencie zauważył, że jego pies podniósł coś z ziemi. Sprawdził resztki i odkrył, że w kiełbasie były gwoździe. Szybko pojechał do przychodni. Tam weterynarz usunął gwoździe z żołądka psa.
Jak mówi Joanna Pyrkosz z katowickiej przychodni Smartvet, problem znany jest na os. Tysiąclecia od dawna. – Na razie to pierwszy przypadek, który trafił do nas na stół operacyjny, ale klienci bardzo często mówią nam, że znajdują takie kiełbasy i pasztety na terenie całego os. Tysiąclecia i Parku Śląskiego.
Najgorsze jest to, że w przypadku połknięcia gwoździ czy innych ostrych przedmiotów ukrytych w jedzeniu, pies nie od razu zasygnalizuje, że dzieje się z nim coś złego. A tylko szybka interwencja daje szansę na ratunek. Gwoździe ranią układ pokarmowy zwierzęcia, co prowadzi do zapalenia otrzewnej, a w efekcie śmierci.
Zapytaliśmy policję, czy w ostatnim czasie do komendy wpłynęły jakieś zgłoszenia od właścicieli zranionych w ten sposób psów. Czekamy na odpowiedź.