Reklama

GZM i marszałek województwa zajęli się rowerami. Na razie niewiele z tego wynika

Grzegorz Żądło
Trzeba zdecydowanie zwiększyć liczbę osób korzystających z rowerów, nie tylko rekreacyjnie. Mają temu służyć nowa infrastruktura, spójny system wypożyczania rowerów w miastach i edukacja. Założenia ze wszech miar słuszne. Dzisiaj, podczas podpisania deklaracji współpracy pomiędzy GZM a urzędem marszałkowskim wybrzmiały po raz kolejny. Tyle, że z tymi deklaracjami jest trochę tak jak z dzisiejszym zachowaniem wojewódzkiego oficera rowerowego Aleksandra Kopii. Na konferencję w Rudzie Śląskiej przyjechał z Katowic urzędowym rowerem. Z powrotem rower wrócił w bagażniku, a pan oficer w samochodzie marszałka.

Z hasłami wygłaszanymi przez samorządowców jest podobnie. Brzmią ładnie, nieźle wyglądają na prezentacjach. Ale jak się wgłębić w szczegóły, już tak miło nie jest. Podczas spotkania w Rudzie Śląskiej wiceprezydent tego miasta Krzysztof Mejer mówił m.in. jak współrządzone przez niego miasto dumne jest z obwodowej trasy rowerowej, biegnącej wokół Rudy. Pokazywał przy tym slajdy, na których ścieżka dla rowerów wyłożona była znienawidzoną przez rowerzystów kostką brukową.

Maciej Grymowicz, dyrektor biura GZM, informował, że związek przygotował trzy dokumenty, z których mogą korzystać miasta aglomeracji. To wspólne standardy polityki rowerowej, koncepcja wypożyczalni rowerów publicznych i metropolitalny system tras rowerowych. Jak jest z ich wykorzystaniem? Na razie tylko prezydent Katowic polecił miejskim służbom odpowiedzialnym za przygotowanie infrastruktury rowerowej stosowanie wypracowanych przez GZM standardów. Co z resztą? Każdy (albo prawie każdy) robi coś na własną rękę. – Jeśli powstanie metropolia, to zajmie się sprawami transportu, wśród których jest także polityka rowerowa. Na razie możemy tylko sugerować miastom rozwiązania, ale nie możemy na nikim wymusić ich wdrażania. No chyba, że miasta położą pieniądze na stół i powiedzą, żeby to GZM był np. operatorem wypożyczalni rowerów – mówi Maciej Grymowicz.

Na to się jednak nie zanosi. Trzymając się wypożyczalni, na razie tylko trzy miasta GZM coś w tej sprawie robią (przygotowania trwają w Katowicach, Jaworznie i Gliwicach). Jak można poważnie mówić o zwiększeniu udziału rowerów w transporcie bez spójnego systemu obejmującego Chorzów, Katowice, Mysłowice, Sosnowiec, Siemianowice czy Mikołów? Ale jest jeszcze większy problem. Nawet gdyby byłoby czym jeździć, to wciąż nie bardzo jest po czym. Co z tego, że Ruda Śląska ma 30 km pętlę wokół miasta, skoro wiele odcinków dróg rowerowych wewnątrz tego pierścienia nie łączy się ze sobą. Zresztą jeszcze lepszym przykładem są Katowice, w których na razie wiele ścieżek prowadzi donikąd. Wiem, że nie można mieć wszystkiego od razu, ale jeśli nadal miasta GZM będą działać na własną rękę, to szybko widocznej poprawy nie będzie.

Nie chcemy wyważać otwartych drzwi, dlatego cieszymy się, że GZM stworzył podręcznik i oceniamy go bardzo dobrze. To porozumienie służy temu, żebyśmy mogli skorzystać i wyeksportować dobre rozwiązania na obszar całego województwa – mówi Henryk Mercik, członek zarządu województwa.

Koncepcja jak najbardziej słuszna. Z realizacją może być jednak trudniej. Oby nie skończyło się tak jak z dzisiejszą podróżą do Rudy wojewódzkiego oficera rowerowego. Czyli, żeby nie było to działanie trochę na pokaz.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*