Reklama

W regionie powstała fabryka, w której odpady przygotowywane są do spalania. Takie paliwo już zastępuje węgiel

Grzegorz Żądło
Folia, szczoteczki do zębów, zanieczyszczony papier i tworzywo sztuczne. To tylko niektóre elementy, które trafiają do otwartej niedawno fabryki tzw. paliwa alternatywnego RDF. W dość prostym procesie są przygotowywane do spalania w elektrociepłowni. Już teraz zastępują węgiel.

O budowie jednej bądź kilku spalarni odpadów mówi się w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii od wielu lat. Równie długo praktycznie nic się w tej sprawie nie dzieje, a jedynym miejscem, w którym spala się niektóre rodzaje śmieci jest należąca do fińskiego Fortum elektrociepłownia w Zabrzu. To właśnie do niej trafia już tzw. paliwo alternatywne, które przygotowywane jest w nowo otwartej fabryce Fortum w Zawierciu.

Mimo coraz szerszego recyklingu odpadów, zawsze zostaje dość duża ilość tzw. frakcji nadsitowej, z którą nie bardzo jest co zrobić. Wyjścia są dwa, albo składowanie na wysypiskach, albo spalenie. To pierwsze jest prostsze, ale bardzo nieekologiczne i wbrew pozorom, coraz droższe. Wszystko dlatego, że przedsiębiorstwa odbierające odpady muszą wykazywać coraz wyższe poziomy ich przetworzenia. Jeśli nie tego nie robią, płaca kary.

Druga opcja jest znacznie bardziej efektywna. Problem w tym, że w całej Polsce jest tylko kilka spalarni śmieci i instalacji, w których odpady są termicznie przetwarzane. Na Górnym Śląsku jest tylko jedno takie miejsce – elektrociepłownia Fortum w Zabrzu. Przy czym trzeba tu zaznaczyć, że nie jest to typowa spalarnia, a właśnie elektrociepłownia, w której odpowiednio przygotowane odpady stanowią jeden z rodzajów paliwa, wykorzystywanego do produkcji ciepła i prądu. Pozostałe paliwa to węgiel i biomasa (wierzba energetyczna, zrębki itd.)

Fortum wykorzystuje w Zabrzu RDF już od kilka lat. Energetyczny gigant postanowił jednak pójść dalej i zbudować swoją fabrykę tego paliwa. Wybór padł na Zawiecie. – Do tej pory tylko około 30% wykorzystywanego przez nas RDF-u pochodziło z rejonu Górnego Śląska. Teraz będziemy mogli zwiększyć produkcję paliwa alternatywnego wykorzystując lokalnych dostawców. Bez sensu jest wożenie odpadów po całej Polsce, skoro można wykorzystać te, które wytwarzane są na miejscu. To tańsze i bardziej ekologiczne – mówi Krzysztof Karolczyk, kierownik ds. rozwoju projektów Fortum, który nadzorował budowę fabryki w Zawierciu.

Do zakładu ma trafiać około 100 000 ton odpadów rocznie. Z tej ilości zostanie około 80 000 ton gotowego paliwa. Gdzie “ginie” 20% przywożonych do Zawiercia śmieci? Około 3% ich masy odparuje. Kolejne kilkanaście procent zostanie odsiane przez specjalne separatory. Najpierw jeden z nich odciągnie metale żelazne i nieżelazne. Potem kolejny wychwyci odpady mineralne, jak kamienie, piasek, szkło, ale też np. twardą podeszwę buta. To bardzo istotne, bo piec w elektrociepłowni to bardzo czuły sprzęt i każdy niepożądany odpad, który się w nim znajdzie, może wyrządzić mniejszą lub większą szkodę. A naprawa i serwis kotła pochłaniają nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.

Ostatnim etapem produkcji jest automatyczne cięcie pozostałych odpadów na drobne kawałki, które trafiają potem na wielkie ciężarówki i są przewożone do Zabrza. Tam Fortum spala je obok węgla i biomasy. Z tym że fiński koncern ma plan całkowitego odejścia od węgla do końca 2027 roku. Wtedy jako paliwo pozostaną tylko biomasa i RDF, prawdopodobnie w proporcjach 70 do 30%.

Instalacja w Zabrzu spala rocznie do 180 000 ton RDF-u. Oznacza to, że produkcja w Zawierciu zapewni około 40% zapotrzebowania na kaloryczne odpady. Co się w nich zawiera? To m.in. odpady z tworzyw sztucznych, których nie da się już przerobić. Opakowania wielowarstwowe i wieloskładnikowe, np. po mleku czy sokach. To również folia, zanieczyszczony papier, ubrania, drewno czy guma.

Wpisujemy się  w obieg gospodarki cyrkularnej i z pełnym szacunkiem podchodzimy do hierarchii zagospodarowania odpadów. Ukierunkowujemy się na spalanie jedynie tej części odpadów, która nie nadaje się do innego wykorzystania. Alternatywą dla przeróbki tej frakcji na paliwo dla elektrociepłowni jest jej składowanie, które jest najgorszą możliwa opcją – mówi Piotr Górnik, prezes Fortum Power and Heat Polska.

RDF ma ponad dwukrotnie mniejszą kaloryczność niż miał wykorzystywany w elektrociepłowni, ale jego spalanie i tak się opłaca. – RDF w znacznej części jest biodegradowalny i nie jest obciążony opłatami za emisję CO2. Z kolei do ceny węgla trzeba doliczyć również koszty emisji. Wiemy jakie są dzisiaj ceny i wiemy jakie są trendy, jeśli chodzi o kształtowanie się rynku emisji. Ceny mają rosnąć. I stąd nasz kierunek na dekarbonizację, po to, żebyśmy mogli w długiej perspektywie dostarczyć ciepło po akceptowalnej dla odbiorców cenie – wyjaśnia Górnik.

Jak wylicza Fortum, energia wyprodukowana z RDF-u z Zawiercia pozwala ogrzać ponad 30 tysięcy mieszkań w Zabrzu i Bytomiu. Dodatkowo przy spalaniu odpadów produkowana jest energia elektryczna, którą firma sprzedaje.

Budowa fabryki paliwa alternatywnego RDF w Zawierciu kosztowała około 35 mln zł.

Grzegorz Żądło


Tagi:

Komentarze

  1. Janek 18 grudnia, 2024 at 7:38 pm - Reply

    “a jedynym miejscem, w którym spala się niektóre rodzaje śmieci jest należąca do fińskiego Fortum elektrociepłownia w Zabrzu. ”
    Nieprawda, wystarczy przejść się np. po Bytomiu w pierwszy zimny dzień, aby poczuć, że ludzie nie spalają w piecach węgla

Dodaj komentarz

*
*