Wracamy do tematu sprzedaży udziałów miasta w działkach w rejonie ul. Dębowej, które w planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczone są na zieleń. Zapytaliśmy prezydenta Katowic, dlaczego wydał zarządzenie w tej sprawie. Jak powiedział nam Marcin Krupa, zarządzenie, owszem jest, ale nie oznacza to jeszcze, że Katowice pozbędą się swoich udziałów.
Przypomnijmy, na działkach na północ od ul. Chorzowskiej, na zachód od ul. Baildona, na wschód od ul. Dębowej i na południe od ul. Węglowej w MPZM zaplanowana została zieleń. W planie teren ten ma oznaczenie 06ZP. Oznacza to:
1) zagospodarowanie terenu z zachowaniem istniejących drzewostanów o obwodzie pnia na wysokości 1,3 m nad poziomem terenu przekraczającym 100 cm, innych niż: owocowe, topole lub zagrażające bezpieczeństwu;
2) zakaz lokalizowania budynków i parkingów;
3) minimalny udział powierzchni biologicznie czynnej w odniesieniu do powierzchni terenu: 80%.
Reasumując, teren, w którym miasto ma dokładnie 1/3 udziałów, ma być zielony, a stare drzewa są na nim pod szczególną ochroną.
Tymczasem 21 września 2021 r. prezydent Katowic podpisał zarządzenie w sprawie sprzedaży w trybie bezprzetargowym udziałów miasta Katowice wynoszących po 288/864 części w nieruchomościach położonych w rejonie ul. Dębowej (działki nr 116, 117/1 i 117/3) na rzecz współwłaściciela. Cena sprzedaży została ustalona na 1,6 mln zł netto (łącznie). Wykonanie zarządzenia prezydent powierzył naczelnikowi wydziału gospodarki mieniem, a nadzór nad wykonaniem dyrektorowi koordynatorowi (byłemu sekretarzowi miasta).
Nabywcą działek ma zostać Spółka Maksimum Sp. z o.o. Holding S.K.A., która ma niewielkie udziały w działkach będących przedmiotem transakcji.
Wszystko wydaje się więc jasne. Jest zarządzenie o sprzedaży, jest wycena, jest powierzenie wykonanie i nadzoru zarządzenia. Tymczasem, jak powiedział nam prezydent Katowic, nic nie jest przesądzone. – Nigdzie w żadnym prawie nie widziałem, że po zarządzeniu musi być sprzedaż. Nie ma mowy o sprzedaży – powiedział nam Marcin Krupa.
Czyli udziały miasta nie będą sprzedane? – Nie wiem, warunki na to wskażą. Jakie? Jesteśmy współwłaścicielami. A jak jest współwłasność, to ograniczone prawa. I pewne zabiegi są konieczne, żeby móc rzeczywiście dokonać rzeczy, które są oczekiwane – odpowiedział dość enigmatycznie prezydent. – Sprawa jest bardzo skomplikowana. Zarządzenie jest, ale żadnej decyzji o sprzedaży nie było. Nie ma rozmów, nie ma siadania do stołu czy jakichkolwiek innych działań. Proces pewien się rozpoczął, ale czy on się zakończy sprzedażą, to życie pokaże. Coś musimy zrobić. Ten temat jest tak skomplikowany, że konieczne jest podjęcie pewnych kroków, które pozwolą na działania zgodnie z tym, co jest zapisane w planie zagospodarowania przestrzennego.
Trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski ze słów prezydenta. Do sprawy na pewno będziemy wracać.
Skoro nie mam mowy o sprzedaży to po co zarządzenie? Czy ten człowiek jest wrogiem Katowic? Skandal za skandalem ciągnie się na Młyńskiej w kwestii patodeweloperki, przykłady można mnożyć. Park leśny, centra przesiadkowe, rynek, przykład w komentarzu Art’a itd. Z jednej strony namawia na meldunek w Katowicach, zachęca do zamieszkania a z drugiej strony rzucają kłody pod nogi ludziom chcących się osiedlić w Katowicach. I to mieszkańcom z dziada pradziada w imię wyimaginowanych planów zagospodarowania przestrzennego. I o dziwo na budowę nowego kościoła zgoda jest.
“Reasumując, teren, w którym miasto ma dokładnie 1/3 udziałów, ma być zielony, a stare drzewa są na nim pod szczególną ochroną” oby nie taką samą szczególna ochroną jak te słynne kasztanowce na ul. Raciborskiej. Miasto jest ślepe i głuche, niestety dla Nas.