Wacik, odkurzacz i kilka minut. To ma wystarczyć do pokazania fatalnej jakości powietrza. Test szybko rozniósł się w sieci, a część internautów zaczęła go powtarzać. Pytanie tylko czy ma on jakikolwiek sens.
Kilka dni temu na kanale “Nauka. To lubię” w serwisie YouTube ukazało się wideo. Jego autor pokazuje jak skonstruował narzędzie do sprawdzania stanu powietrza. Wyciągnął na zewnątrz odkurzacz, a na końcu jego rury przymocował zwykły wacik kosmetyczny. Uruchomił odkurzacz, a po kilku minutach zaprezentował brudny wacik. Założył, że w ciągu 5 minut odkurzacz wciąga mniej więcej taką samą ilość powietrza co on sam przez mniej więcej trzy doby. Autorski test został wykonany na wsi. Po tym jak się ukazał, inni zaczęli go wykonywać na własną rękę.
O zdanie na temat chałupniczej metody pomiaru zapytaliśmy dr. Mieczysława Leśnioka z wydziału nauk o ziemi Uniwersytetu Śląskiego, który kwestią zanieczyszczeń powietrza zajmuje się od około 35 lat. – Podchodzę do takich sposobów z przymrużeniem oka – mówi naukowiec. Sam zanieczyszczenia bada w Stacji Monitoringu Zanieczyszczeń działającej na wydziale w Sosnowcu. Ta jest wyposażona w sprzęt profesjonalny i atestowany. – To są badania miarodajne. Analizujemy w nich wszystkie składniki powietrza – tłumaczy Leśniok.
Jego zdaniem test przy użyciu wacika trudno traktować poważnie, bo wynik takiego badania zależeć może od wielu czynników m. in. miejsca przeprowadzenia badania, wysokości nad ziemią. Wątpliwości ma również co do wacika. Pomiary zanieczyszczenia dokonuje się przy użyciu specjalnych filtrów.
W Katowicach teoretycznie funkcjonują dwie stacje do monitorowania jakości powietrza. Teoretycznie, ponieważ tylko jedna z nich, przy ul. Kossutha, bada wszystkie substancje potrzebne do określenia aktualnego stanu powietrza. Zdaniem dr. Leśnioka stacji w Polsce jest nadal za mało i nie powinno się na podstawie danych pochodzących z jednej z nich przesądzać o jakości powietrza w całym mieście.
Takich naukowców właśnie mamy – podkreślają że są potrzebni i że są profesjonalni i że srutututuuuuu….
Stacje jak te w Katowicach pozwolą nam odpowiedzieć na pytanie: Co dokładnie zawiera ten bród na waciku -jakich rozmiarów był pył , z czego pochodził, co zawiera itp. Natomiast taki test odkurzaczem to świetna lekcja poglądowa dla każdego, powinno się ją pokazywać od przedszkola poprzez podstawówkę do szkoły średniej.
Przeciętny człowiek poruszający się pomiędzy domami, blokami itp. , widzi przezroczyste powietrze.
Myśli sobie jaki smog – nie ma mgły jest czysto! A właśnie tak nie jest co uświadomił test. Można taki sam test przeprowadzić w domu. Też można się nieźle rozczarować.
Proszę Panią,,dla mnie ważne jest tylko to że jak wacik jest czarny jak smoła to obojętne czy wisi na wysokości głowy czy bioder….sam charakter doświadczenia mówi nam że oddychamy potwornie zanieczyszczonym powietrzem.
Czyli zgadzamy się, co do tego, że test, jako metoda dydaktyczna jest wiarygodny (nawiązując do tytułu Pana artykułu 🙂 Bardzo fajnie, że jest powielany przez wiele osób i pobija rekordy popularności! (kawał dobrej roboty Pana dra Rożka). Ten problem dotyczy nas wszystkich i wbrew opiniom niektórych (także niestety ministrów naszego rządu) jest poważny. Pozdrawiam
Szanowny Panie Łukaszu,
zgadzam się z panem dr. Mieczysławem Leśniokiem odnośnie tego, że odkurzacz i wacik kosmetyczny jako narzędzia w metodzie pomiaru zanieczyszczeń powietrza nie przeszłyby weryfikacji naukowej. W teście pana dra Tomasza Rożka chodziło o coś innego, o dydaktyczny wymiar doświadczenia. Dowiodło ono, że w pozornie czystym powietrzu wiejskich terenów kryje się wiele niedostrzegalnych dla naszego oka pyłów i takie namacalne stwierdzenie tego czym oddychamy powinno nas wszystkich skłonić do refleksji nad tym, co dalej z problemem smogu zrobić.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Michale,
Zgadzam się i mam wrażenie, że od początku zrozumiałem zamysł pana Tomasza.
Chciałem tylko, bo jestem ciekawski, zapytać o zdanie eksperta w tej dziedzinie.
Pozdrawiam