Katowice nie sprzedadzą deweloperowi swoich udziałów w działkach w Dębie, które w planie zagospodarowania przeznaczone przeznaczone są na zieleń. To efekt naszej publikacji i tego, co się po niej wydarzyło.
12 października ujawniliśmy, że miasto sprzeda firmie Maksimum Sp. z o.o. Holding S.K.A. swoje udziały w działkach położonych pomiędzy ulicami Baildona, Chorzowską, Węglową i Dębową. Tekst można przeczytać TUTAJ.
Kiedy w 2018 roku padła zapowiedź urządzenia parku w Dębie, było wiadomo że sytuacja własnościowa terenu jest skomplikowana. Udziały miasta w trzech działkach (nr 116, 117/1 i 117/3), które miały zostać sprzedane deweloperowi, wynoszą 284 z 864. To dokładnie 1/3 powierzchni terenu, która wynosi 14 063 m kw. Pierwsza z działek ma 7 współwłaścicieli, a dwie pozostałe 11. Jednym z nich jest Maksimum Sp. z o.o. Holding S.K.A. (ma 29/864 udziałów). To firma należąca do Krystiana Miklisa. To znany w Katowicach deweloper, który kupuje nieruchomości i albo je potem sprzedaje, albo remontuje. Tak jak np. stary dworzec czy biurowiec na rogu ulic Mickiewicza i Sokolskiej, w którym będzie się mieścił hotel.
Pod koniec września prezydent Katowic podpisał zarządzenie, zgodnie z którym zobowiązał swoich urzędników do sprzedaży deweloperowi udziałów miasta za cenę 1,6 mln zł netto.
Pisząc pierwszy tekst, zapytaliśmy biuro pasowe UM Katowice dlaczego Katowice pozbywają się gruntu, na którym miał powstać park i czy miastu wiadomo cokolwiek o planach dewelopera? Do dzisiaj nie dostaliśmy odpowiedzi.
Decyzję prezydenta Katowic krytykował na naszych łamach były wiceprezydent Michał Luty, który przez kilka lat zabiegał o utworzenie w Dębie parku, a nawet dwóch.
– Jeżdżę trochę po świecie, najczęściej po okolicznych krajach. W Wiedniu i Budapeszcie zobaczyłem parki kieszonkowe. Wokół stoją wysokie bloki, a pomiędzy nimi jest park o wymiarach 100 na 100 metrów, cieszący się ogromnym powodzeniem. Poszedłem z tym pomysłem do prezydenta. Nie musiałem go przekonywać, bo uznał, że park przy Dębowej to dobry pomysł – wspominał Luty.
Dlatego tym bardziej dziwił się decyzji prezydenta o sprzedaży deweloperowi działek przeznaczonych na park. – Nie rozumiem tej decyzji. Nie wiem co się za tym kryje i dlaczego prezydent podjął taką decyzję. Nawet jak są kłopoty, to miasto nie może być bezradne. Katowice powinny złożyć wniosek o wyjście ze współwłasności. Jest plan zagospodarowania, jest uzasadnienie, jest dobro publiczne. Pewnie trochę by to potrwało, ale co by się stało, gdyby ten teren stał jeszcze np. trzy lata, skoro wygląda jak wygląda od kilkudziesięciu lat. Oczywiście trzeba się liczyć z odszkodowaniem dla współwłaścicieli działki, ale dla miasta z budżetem około 2,5 mld zł, spłacenie współwłaścicieli nie powinno być żadnym problemem – mówił nam były wiceprezydent.
Kiedy 20 października zapytaliśmy bezpośrednio prezydenta Marcina Krupę o to, dlaczego miasto chce się pozbyć terenu przeznaczonego na zieleń, stwierdził, że zarządzenie nie oznacza jeszcze sprzedaży. – Nigdzie w żadnym prawie nie widziałem, że po zarządzeniu musi być sprzedaż. Nie ma mowy o sprzedaży – mówił nam prezydent.
Dopytaliśmy, czy oznacza to, że udziały miasta nie zostaną sprzedane? – Nie wiem, warunki na to wskażą. Jakie? Jesteśmy współwłaścicielami. A jak jest współwłasność, to ograniczone prawa. I pewne zabiegi są konieczne, żeby móc rzeczywiście dokonać rzeczy, które są oczekiwane . Sprawa jest bardzo skomplikowana. Zarządzenie jest, ale żadnej decyzji o sprzedaży nie było. Nie ma rozmów, nie ma siadania do stołu czy jakichkolwiek innych działań. Proces pewien się rozpoczął, ale czy on się zakończy sprzedażą, to życie pokaże. Coś musimy zrobić. Ten temat jest tak skomplikowany, że konieczne jest podjęcie pewnych kroków, które pozwolą na działania zgodnie z tym, co jest zapisane w planie zagospodarowania przestrzennego.
Już po tej wypowiedzi, prezydent spotkał się z przedstawicielami Rady Jednostki Pomocniczej z Dębu. Dziś urząd miasta opublikował komunikat, z którego wynika, że działki nie zostaną jednak sprzedane. “Analizując zarówno aspekt prawny sprawy, jak i głosy mieszkańców, prezydent Marcin Krupa podjął decyzję, że Miasto Katowice nie sprzeda swoich udziałów, ale podejmie jeszcze w tym roku kolejną próbę wykupu działek – poprzez skierowanie oferty do współwłaścicieli oraz publiczne ogłoszenie.” – czytamy w komunikacie.
Urząd informuje też, że w podobnej sprawie, również w Dębie (przy ul. Lipowej) współwłaściciele terenu zostali ustaleni i na wniosek miasta trwa postępowanie sądowe, którego celem jest zniesienie współwłasności gruntów. Ma to umożliwić stworzenie tam parku.
Jak widać jedynie nagłaśnianie tych interesów deweloperskich kręconych z Młyńskiej coś daje, jeszcze na tyle się boją opinii publicznej. Podobnie jak przedtem sprawa stadionu AWF, który Krupa też już szykował do sprzedaży. Tłumaczenia o zarządzeniu, które niczemu nie służy brzmią kuriozalnie
Brawo!