Praktycznie codziennie kierowcy parkują swoje samochody tak, że blokują tory tramwajowe. To powoduje poważne utrudnienia, przede wszystkim dla pasażerów. Jednak tracą również Tramwaje Śląskie, które muszą odwoływać połączenia, a co za tym idzie, nie dostają za nie wynagrodzenia z ZTM. Dlatego regularnie próbują wyrównać straty ściągając pieniądze od kierowców. Często z sukcesem.
15 stycznia na ul. Kochanowskiego na wysokości pl. Miarki w Katowicach samochód osobowy został zaparkowany w taki sposób, że około godz. 12:30 trzeba było wstrzymać ruch tramwajów. Na miejsce przyjechała policja, która ustaliła, że samochód został wypożyczony. Została wezwana laweta. Oczekiwanie na jej przyjazd mocno się jednak przedłużało. W tym czasie tramwaje z Brynowa dojeżdżały tylko do pl. Miarki, a potem jechały z powrotem. Z kolei z pl. Wolności kursowała autobusowa komunikacja zastępcza. Ostatecznie, sprawczyni całego zamieszania zjawiła się wcześniej niż laweta. Ruch tramwajów został wznowiony o 13:53.
Prawie półtorej godziny przerwy w kursowaniu tramwajów na kluczowej trasie w Katowicach. Tramwaje Śląskie wyliczyły, że straciły 214 wozokilometrów, co przekłada się na 3000 zł.
Tory blokowane są właściwie każdego dnia. 20 stycznia były dwa zatrzymania z powodu źle zaparkowanych samochodów: na pl. Miarki w Katowicach i na ul. Małachowskiego w Sosnowcu. Obydwa trwały po ok. 20 minut.
Dzień później tramwaje po raz kolejny utknęły na ul. Małachowskiego. Tym razem w ciągu godziny straty wyniosły 57 wozokilometry. 4 tramwaje stały zablokowane, a kolejne zostały przekierowane na inne trasy.
W piątek 22 stycznia w Świętochłowicach samochód zablokował ruch tramwajów na 14 minut. Tym razem obyło się bez strat finansowych.
Można tak wymieniać długo. W ciągu pierwszych 22 dni 2021 roku nieprawidłowo zaparkowane samochody zablokowały ruch tramwajów 9 razy. Jeśli pójdzie tak dalej, szybko zostanie pobity wynik z 2020 roku, kiedy takich zatrzymań ruchu było 68. W większości przypadków kończyło się na kilku lub kilkunastominutowych opóźnieniach. Część jednak skutkowało niezrealizowaniem kursów. Z tego powodu TŚ straciły 571 km wozokilometrów, co w przeliczeniu na stracone przychody z powodu niezrealizowanej pracy przewozowej dało prawie 8 tysięcy złotych. – Straty finansowe spółki to jedno. Drugie, chyba nawet bardziej dotkliwe, to fakt, że przez tych kierowców zawodzą się na transporcie tramwajowym pasażerowie. Zarówno ci, którzy już podróżują wagonami, które utknęły, jak i czekający na kolejnych przystankach. To pasażerowie cierpią najbardziej. Cierpi też reputacja spółki, zupełnie nie z naszej winy – mówi Andrzej Zowada, rzecznik prasowy Tramwajów Śląskich.
Co ważne, w przypadku nielegalnego parkowania na torach, które spowodowało wymierne straty finansowe dla TŚ, kończy się nie tylko mandatem od policji. Spółka na własną rękę dochodzi roszczeń od kierowcy, który spowodował zatrzymanie ruchu. – W 2020 roku w 14 przypadkach zatrzymanie spowodowało straty wozokilometrów i we wszystkich tych przypadkach spółka dochodziła należności od sprawcy. Z tych 14 przypadków w 4 jeszcze nie udało nam się uzyskać należnych pieniędzy, a sprawy są w toku. W pozostałych 10 przypadkach kwoty wpłacili bezpośrednio sprawcy bądź firmy ubezpieczeniowe. Sprawy te trwają najczęściej ok. 1-3 miesięcy, jednak zdarza się i tak, że nie jesteśmy w stanie wyegzekwować wpłaty i mieliśmy przypadki spraw sądowych wytoczonych przez spółkę, w większości zakończone sukcesem – informuje Andrzej Zowada.
Parkując w pobliżu torów tramwajowych warto zawsze zwrócić uwagę na odległość samochodu od torowiska. Trzeba wziąć pod uwagę, że tramwaj jest znacznie szerszy niż tory. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, czy wagon będzie mógł swobodnie przejechać, lepiej poszukać innego miejsca. Oszczędzimy tym samym stresu sobie i dziesiątkom innych ludzi. O pieniądzach za mandat i niezrealizowane wozokilometry nie wspominając.
Może warto by namalować jakimiś pasami “skrajnię” wagonu? Zwłaszcza na Kościuszki w Katowicach – wyjątkowo często ludzie nie wiedzą tam jak szeroki jest tramwaj. Najlepiej byłoby ją namalować w taki sposób żeby tez motorniczy widział czy się zmieści – od razu by widział jak daleko jest od samochodu i jak bardzo musi hamować. Często obserwuje tam dość ostrożną jazdę, bo ktoś wystaje ale jest niewielki odstęp i tramwaj się mieści.