Tegoroczna edycja MAYDAY nosi nazwę 25 YEARS UNITED. Od 2000 roku każdej jesieni w Spodku miłośnicy elektronicznych brzmień spotykają się na wspólnej zabawie. Z Jerzym Kupczakiem, organizatorem MAYDAY, rozmawiamy o początkach festiwalu oraz o zmianach, które nastąpiły przez lata.
Anna Szeląg: Jak to się stało, że 25 lat temu udało się zorganizować Mayday w Polsce? Jak to się stało, że impreza trafiła akurat do Katowic?
Jerzy Kupczak: Tak naprawdę pomysł o tym, aby zorganizować Mayday, powstał w mojej głowie na początku 2000 roku. Wsiadłem w pociąg, pojechałem do Berlina, umówiłem się z właścicielami Mayday i tam po kilku godzinach rozmów doszliśmy do konsensusu, że jednak oni będą organizować ten Mayday w Polsce. Aczkolwiek przed decyzją na tak pokazano mi kilkadziesiąt listów z całej Europy, wysyłanych od różnych organizatorów, którzy chcieli tę imprezę zorganizować w Bułgarii, Rumunii, Czechach, Francji, Anglii Zawsze było nie, nie, nie. Natomiast mi udało się ich przekonać do programu, który sobie założyłem, przedstawiając przede wszystkim ten piękny obiekt Spodek oraz datę imprezy. Moja koncepcja im się bardzo spodobała i głęboko w to wierzyłem, że ona przejdzie swój test. No i mamy dzisiaj 25 lat, więc nie myliłem się.
Co głównie przyczyniło się do rozwoju i sukcesu Mayday? Line-up, lokalizacja czy może atmosfera, która panuje na festiwalu?
W zasadzie wszystko razem, prawda? Ponieważ na Mayday składa się wiele czynników, które należy połączyć, ale tak naprawdę tym najważniejszym na końcu jest nasz klient. On o tym decyduje czy produkt jest dobry, czy nie.
Na imprezę przychodzą te same osoby od pierwszych edycji, czy obecnie widać głównie młode pokolenie?
Aktualnie mamy pokolenie w promieniu 18-50 lat tak. Zdarza się nawet, że przyjeżdżają rodzice z dziećmi, którzy na pierwszej edycji zakładam, że mieli po 20 lat. Brali ślub mając 23, dziecko mając 25, więc jeżeli tak to policzymy, dzieci pierwszych uczestników są już pełnoletni i również mogą przyjechać na imprezę.
Kiedyś o line-up’ie goście dowiadywali się dopiero w dzień festiwalu, a teraz pełen program podawany jest na 2 tygodnie przed imprezą. Z czego wynika ta zmiana?
Sam line-up rzeczywiście był ogłaszany wcześniej, natomiast timetable, tę dokładną rozpiskę, kto o której gra, na której scenie występuje, podawaliśmy dokładnie w dniu imprezy. Klient, który wchodził do Spodka otrzymywał karteczkę i miał wszystko wypisane, więc cały czas to była taka wielka niewiadoma. Natomiast zmieniło się to przez social media, które teraz królują w naszym życiu codziennym. Nie wyobrażam sobie, żeby tej informacji nie podawać dużo wcześniej, tym bardziej że ona prędzej czy później i tak by wyciekła w jakiś sposób.
Ważnym elementem festiwalu jest widowiskowość, a przez te lata bardzo zmieniła się technologia. Jak to wpłynęło na wszystkie efekty i na aspekty wizualne podczas festiwalu?
Staramy się przede wszystkim wykorzystać najnowsze trendy i najnowsze pomysły, które są dostępne na rynku krajowym i nie tylko. Jak na razie udaje nam się to wszystko fajnie połączyć co roku.
W realizacji festiwalu bierze udział wielu ludzi, ale podobno przygotowują go jedynie dwie osoby?
Tak jak pani wspomniała, Mayday organizowane jest przez firmę rodzinną. Prowadzę ją od 25 lat, a w zasadzie od 18 lat razem z żoną. Jest to firma dwuosobowa i we dwoje nad tym czuwamy. Mamy podzielone obowiązki. Ja zajmuję się stroną organizacyjną i płaceniem faktur, natomiast żona marketingiem i promocjami.
Na festiwalu grane są sety DJ-skie, ale też prezentowana jest muzyka na żywo, przy użyciu tradycyjnych instrumentów oraz gramofonów. Z czego wynika połączenie tych elementów klasycznych z nowoczesnymi?
Rzeczywiście, mamy teraz dj’ów, którzy grają z tzw. winyli i mamy dj’ów, którzy grają z cd. To już jest preferencja indywidualna artysty. On decyduje z jakiego nośnika będzie odtwarzał muzykę, natomiast my musimy zagwarantować sprzęt, który pozwoli tę muzykę odtworzyć. Oczywiście, o wiele łatwiej jest nam przygotować nowoczesne nośniki niż te stare, bo ten starszy sprzęt musimy zabezpieczyć. Jest on dobry, tylko już coraz mniej ludzi z niego korzysta. Mamy w tym roku właśnie dwóch artystów, którzy będą grać z winyli.
Czy na tegoroczną edycję przygotowano coś specjalnego?
Na każdą edycję staramy się coś przygotować, a niespodzianką zawsze jest 20-minutowy Friends of Mayday. Jest to zawsze owiane wielką tajemnicą i nad tym pracujemy już od dwóch miesięcy. Miksy, światła, lasery, to musi być programowane wszystko w timecodzie. Będzie też wiele innych niespodzianek, których teraz bym nie chciał zdradzać.
Tegoroczna edycja imprezy odbędzie się jak zazwyczaj, 10.11.2024 r. w Spodku. W Rondzie Sztuki natomiast można obejrzeć wystawę zawierającą 25 ciekawostek na temat Mayday, która potrwa ona do dnia festiwalu. Wstęp jest bezpłatny.