Dwóch bezdomnych mieszka w zaroślach w jednej z dzielnic Katowic. W obozowisku zrobionym ze śmieci ostatnio umarł ich kolega. Choć służby odwiedzają mężczyzn regularnie, to ci na razie nie chcą pomocy.
Bezdomni koczują na granicy Katowic i Mysłowic. W obozowisku w Janowie, w okolicy ulic Boliny i Wiklinowej doszło ostatnio do tragedii. Wszystko widział jeden z mieszkańców dzielnicy. – Ja do nich przychodzę zawsze. Jakiś chleb im przynoszę, jakieś tanie papierosy. Znam ich dobrze, bo z nimi pracowałem. Z jednym, z tym drugim tak samo. W niedzielę koło 15.00 przyszedł taki jeden, też bezdomny – mówi pan Marek. Mężczyzna wstał, przewrócił się i zaczął trząść. Wyglądało to jak atak padaczki. Nagle przestał oddychać. – Złapałem go za dłoń i łapa leci. Rozpiąłem go i widzę, że klata nie pracuje. Myślę, to jest chyba koniec – relacjonuje pan Marek, mieszkaniec Janowa. Wezwał karetkę, a po przyjeździe służb okazało się, że mężczyzna umarł na miejscu. – Nie stwierdzono obrażeń zewnętrznych ciała – mówi sierż. szt. Maciej Bajerski, oficer prasowy KMP w Katowicach i dodaje, że nie ma również mowy o wyziębieniu. Prokuratura dopiero wyjaśnia dokładną przyczynę śmierci bezdomnego.
Nadal w tym miejscu żyje dwóch mężczyzn. Jeden jest bezdomny od 2 lat, a drugi od około sześciu. Mieszkają w szałasie zrobionym z tego co znaleźli, prawdopodobnie od sierpnia 2019 roku. Jak mówi starszy z mężczyzn, niektórzy mieszkańcy im pomagają, a inni krzywo się patrzą. Służby odwiedzają ich regularnie i namawiają do przyjęcia pomocy. – Te osoby deklarowały, że przyjdą do placówki, że zgłoszą się do pracownika. Niestety się nie pojawiały – mówi Jacek Marciniak, kierownik działu ds. osób bezdomnych. Dzisiaj po raz kolejny przyjechali do nich streetworkerzy i strażnicy miejscy. Mężczyźni również po raz kolejny powiedzieli, że przyjdą w czwartek do MOPS-u po to, żeby załatwić sobie dowód osobisty. – To jest naprawdę trudna sytuacja, to jest kryzys psychiczny dla tych osób. Nie zmienia to faktu, że my podejmujemy swoje działania, ale te osoby muszą chcieć. Nawet jak się stanie tak, że służby porządkowe spowodują, że opuszczą ten teren, to być może będą w innym miejscu – tłumaczy Marciniak.
Szacuje się, że w Katowicach jest około 150 osób bezdomnych mieszkających w taki sposób.