Nawet ci, którzy na co dzień się piłką nie interesują. Nawet kobiety, które nie rozumieją, że są rzeczy ważne, ważniejsze i piłka nożna. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że większość Polaków zasiądzie dziś przed telewizorem, żeby zobaczyć jak nasi piłkarze grają z Irlandią Północną. Później równie dużo ludzi obejrzy jeszcze mecz z Niemcami, no a potem się zobaczy.
Nareszcie kończy się czas głupawych informacji ze zgrupowań i przygotowań. Że piłkarze spali w takim a takim łóżku, że jedli zdrowo i smacznie, że trenowali na zielonym i równym boisku, i że jechali takim, a nie innym autobusem, a potem odlecieli samolotem. Chociaż nie, o autobusie jeszcze dzisiaj będzie. W telewizji pojawi się pewnie jako pilna informacja, że “reprezentacja jest w drodze na stadion”. Zostawmy to.
Ciekawsze rzeczy będą się działy w wielu polskich domach. Wbrew temu co się powszechnie mówi, podczas piłkarskich mistrzostw to nie kobiety cierpią najbardziej. Najbardziej cierpimy my, faceci. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Po pierwsze, mało który facet może sobie pozwolić na spokojne oglądanie meczów. No chyba, że w pracy. W domu zawsze będzie musiał się tłumaczyć. Dlaczego ogląda drugi, a nie daj Boże, trzeci mecz w ciągu dnia? (przecież Polacy już grali). Po co w ogóle ogląda tak nudny sport? (zwłaszcza, kiedy mecz kończy się wynikiem 0:0). Nie można obejrzeć skrótów albo powtórki? (bez komentarza). Albo: odpuść, jutro też będą mecze lub co cię obchodzi mecz Albanii ze Szwajcarią? A gdzie tam jeszcze tłumaczenie spalonego?
Po drugie, nie każda kobieta rozumie, że w czasie ME czy MŚ nie ma możliwości, żeby podzielić się telewizorem. A nie wszyscy mają dwa lub więcej. Na szczęście latem nie lecą żadne nowe seriale, a “Dzień Dobry TVN” jest rano, kiedy meczów nie ma. Niemniej kobieta zawsze coś wynajdzie, jak nie komedię romantyczną, to program o urządzaniu ogrodów.
Po trzecie, prawdziwy fan sportu stanie za chwilę przed wyborem: odpuścić mniej interesujący mecz (chociaż wiadomo, że na Euro wszystkie są ważne) i obejrzeć tenis na Wimbledonie czy nie odrywać się od piłki?
Po czwarte, jak wytłumaczyć kobiecie, że niedługo po Euro, znów musi odstąpić telewizor, bo tak się przypadkiem składa, że tego lata są też Igrzyska Olimpijskie w Rio?
Po piąte, jeśli ktoś ma wielkiego pecha i jakimś cudem nie odbiera Polsatu, skazany będzie na słuchanie najgorszego komentatora w historii telewizji (nie tylko polskiej). To (jakby powiedział on sam) nie kto inny jak Dariusz Szpakowski. Człowiek, który będąc na stadionie i mając przed sobą monitory, statystyki, podpowiedzi na słuchawkach, nie wie kto jest na boisku, która jest minuta meczu, przekręca nazwiska, a swoimi nieśmiertelnymi standardami (“Z pełnym zaufaniem do…”, “Włodku/Andrzeju/Marcinie byłeś napastnikiem, skomentuj”, “Ważna jest ta pierwsza interwencja bramkarza” – że wymienię tylko małą część dorobku pana Dariusza) potrafi zepsuć oglądanie najbardziej emocjonującego meczu.
Reasumując, nadchodzi trudny czas dla mężczyzn. Ale jak mus to mus. W końcu raz na dwa lata można się poświęcić.
Panie Żądło, szczerze życzę aby Pan w swoim życiu zawodowym osiągnął tyle co p.Szpakowski. Proponuję również choć raz porozmawiać osobiście z panem Darkiem nt. futbolu, zdziwi się Pan jaką wiedzą w tym zakresie dysponuje. Pomyłki w trakcie komentowania zdarzają się wszystkim, ale pierwsi do krytyki są zawsze ci, których wiedza ogranicza się do Messiego, Ronaldo i Lewandowskiego. Pozdrawiam i życzę w czasie oglądania meczu możliwości wysłuchania najlepszego komentatora w historii telewizji Polsat.
Z anonimem nie będę dyskutował, ale właśnie oglądam Polsat. Na szczęście nie jestem skazany na TVP.