Z punktu widzenia pracownika sytuacja na rynku pracy dawno nie przedstawiała się tak różowo. To nie pracownicy muszą szukać pracy wszystkimi dostępnymi kanałami, ale pracodawcy zabiegają o obsadzenie wakatów. Od długiego czasu mamy bowiem do czynienia z rynkiem pracownika.
Czym się różni rynek pracownika od rynku pracodawcy?
O rynku pracy jako takim słyszał chyba każdy. Jednak sytuacja na owym rynku zmienia się cyklicznie. Liczba ofert nigdy nie jest stała, także warunki, jakie proponuje się potencjalnym pracownikom, podlegają okresowym wahaniom. W rzeczywistości istnieją bowiem dwa rynki pracy: rynek pracownika i rynek pracodawcy. Czym się różnią?
Z rynkiem pracodawcy mamy do czynienia wówczas, gdy podaż miejsc pracy jest zdecydowanie mniejsza niż popyt na nie, innymi słowy, na jedno miejsce przypada kilku kandydatów. Pracodawcy mogą wówczas przebierać w pracownikach jak w przysłowiowych ulęgałkach, proponując im stosunkowo niskie wynagrodzenia.
W przypadku rynku pracownika jest dokładnie odwrotnie. To pracownik może wybierać spośród wielu ofert pracy (jeśli chcesz się o tym przekonać, zobacz ogłoszenia o pracę w Katowicach), negocjować wynagrodzenie, wysuwać dodatkowe postulaty (np. świadczenie pracy w sposób zdalny lub hybrydowy). Pracodawcy natomiast prześcigają się w oferowaniu atrakcyjnych uposażeń i benefitów. Z taką sytuacją, w której brakuje rąk do pracy, mamy do czynienia obecnie.
Jakie branże najsilniej walczą o pracowników?
Oczywiście nie we wszystkich branżach sytuacja wygląda tak samo. Największe zapotrzebowanie jest na kasjerów, budowlańców, kierowców oraz przedstawicieli branży IT. W tych sektorach jest zdecydowanie więcej ofert pracy niż potencjalnych pracowników.
Do pracy na kasie lub w budownictwie przyjmowani są pracownicy bez kwalifikacji.
W przypadku branży IT byłoby to oczywiście niemożliwe, niemniej jest bardzo dużo ofert dla początkujących programistów i web deweloperów.
Jeśli chodzi o kierowców, to preferowani są ci z uprawnieniami na samochody osobowe i przyczepy, gotowi podjąć pracę na trasach międzynarodowych.
Także branża gastronomiczna oferuje zdecydowanie więcej miejsc pracy, niż było to jeszcze kilka lat temu. To pokłosie pandemii i okresowego zamrożenia działalności. W ich efekcie z pracy odeszło wielu kucharzy i kelnerów. Zastąpienie ich nowymi pracownikami wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, dlatego pensje w branży gastronomicznej wyraźnie wzrosły.
Wysokie pensje i benefity pozapłacowe – tak pracodawcy konkurują o pracowników
Wysokie pensje pojawiły się nie tylko w branży gastronomicznej. Najwyższe są oczywiście w sektorze IT, ale tu pracodawcy muszą się liczyć także z konkurencją w postaci zagranicznych ofert pracy zdalnej. Między innymi dlatego programiści z doświadczeniem mogą zarobić nawet 20 000 miesięcznie. Zanotowano też wyraźny wzrost wynagrodzeń w budownictwie i spedycji, zaś początek roku dał się zapamiętać między innymi dzięki spektakularnym podwyżkom dla kasjerów i sprzedawców w dyskontach.
Wysokie wynagrodzenia to nie wszystko, co pracodawcy oferują nowym pracownikom. Oprócz pensji w grę wchodzą jeszcze atrakcyjne profity pozapłacowe. Za najatrakcyjniejsze uznaje się prywatne ubezpieczenie medyczne oraz kartę MultiSport. Pracodawcy oferują też bony podarunkowe do atrakcyjnych sklepów, dofinansowanie do kursów i szkoleń, wsparcie psychologa lub coacha. Niektóre benefity adresowane są do konkretnych grup, np. rodziców lub miłośników zwierząt.
Artykuł sponsorowany
Pytanie czy jest się z czego cieszyć… Pokolenie 2000+ jest bardzo ale to bardzo roszczeniowo nastawione do pracy…
Co Pan przez to rozumie?
Że pisiory doprowadziły bezrobocie do upadku. 3,2% według wyliczeń unii europejskiej to dramat dla pracodawców bo muszą godnie płacić pracownikom i umowy śmieciowe się skończyły, a to jest najgorsze bo pracownik bedzie mógł wziąć kredyt i szajba mu odbije we własnym M4. Do tego podatki zmalały, progi podatkowe wzrosły. Koniec korpo świata.
LOL ty naprawdę nałykałeś się bajek, że w Polsce znikneły umowy śmieciowe?
Kilka lat temu wprowadzono limit czasowy oraz ilościowy do umów zawartych na czas określony. Przed 2016 rokiem wielu pracodawców wykorzystywało brak regulacji dotyczących maksymalnego czasu, jaki obejmowała umowa o pracę na czas określony. Przez to pracownicy nie mieli realnej szansy na zawarcie umowy na czas nieokreślony,
W wyniku zmian, które zostały wprowadzone do Kodeksu pracy w roku 2016, zniknęła możliwość zawierania dowolnie długich umów na czas określony. Umowa o pracę na czas określony zawarta przez tego samego pracodawcę i pracownika nie może być zawarta na dłużej niż 33 miesiące. Wprowadzono także limit umów, który wynosi maksymalnie 3 umowy na czas określony. Jeżeli okres zatrudnienia jest dłuższy lub jeśli liczba zawartych umów jest większa niż 3, uważa się, że pracownik, odpowiednio od dnia następującego po upływie okresu 33 miesięcy lub od dnia zawarcia czwartej umowy, jest zatrudniony na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony.
Więcej bajek na:
https://poradnikpracownika.pl/-umowy-na-czas-okreslony-w-swietle-nowych-przepisow
Wiedziałem po twoim stylu pisania mixmix, że jesteś pisior !!
Ale aż takiej kryptoreklamy nie musiałeś im robić… ;))
Sądzę że załatwicie nam za 3 – 4 miesiące, taka inflację że tylko Wenezuela będzie “lepsza”…
Jak to widzisz jako ?? ;))
Inflacja w roku 2011 wynosiła 4,6% w dwóch kwartałach, a w USA dziś jest wyższa niż w PL. Od razu wiedziałem żeś leming łykający bezźródłowo wszystko co propaganda nakazuje że tylko u nas jest źle. https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/kwartalne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1995-roku/
Ty chyba nie potrafisz czytać ze zrozumieniem tekstu… 😉
Napisałem że mocno odczuwalny “Meksyk” zacznie się dziać za około 3-4 miesiące, kiedy wszystkie podwyżki zaczną tworzyć efekt domina.
Boje się nawet pomyśleć ile będą kosztowały artykuły spożywcze w przyszłym roku, po tym jak słyszę bicie na alarm przez producentów nawozów.
Nie trudno sobie wyobrazić jak wpływ na ceny produkcji wszystkich (!!) artykułów, będą miały rosnące ceny energii elektrycznej, gazu, paliw itd.
Tylko nie pisze że ceny energii zależą od cena na rynkach światowych…
Zapewne wiesz, że w cywilizowanych państwach które nie dopuszczają do nadmiernej inflancji, wysokość podatku na paliwo uzależniona jest od jego ceny na giełdach światowych. Im wyższa cena tym niższy podatek…
Czy ktoś broni zrobić to naszemu rządowi ?
Za gigantyczne pieniądze, które wpływają im regularnie z inflacyjnego VAT !!
Ponadto, nie ośmieszają się i nie przysyłaj mi materiałów porównawczych z 2011 !! ;))
Podobnie jest z porównywaniem inflacji w Polsce z inflacja z USA.
Jeżeli chcesz to robić uczciwie, to musisz najpierw porównać średnią zarobków lub Medianę zarobków w obu państwach a następnie podzielić przez parytet siły nabywczej w obu państwach !!
Proste…, ;))
Porównajmy inflację uczciwie.
Słowacja 5,1 %
Litwa 6,3 %
Estonii 6,4 %
Łotwa 4,6 %
Hiszpania 4,0 %
Czechy 4,1 %
Niemcy 4,1%
Ukraina 8,9 %
Turcja 25 %
Eurostat Wrzesień 2021:
https://ec.europa.eu/eurostat/documents/2995521/11563291/2-01102021-AP-EN.pdf/18dab5f9-9b23-7635-cc31-9112465da2fb
Więc kto jest bliżej Wenezueli w inflacji. Polska czy Litwa? Proszę o odpowiedź.
W Polsce paliwo jest najtańsze w całej Unii Europejskiej, nie licząc Rumunii, Bułgarii, Macedonii i Andory.
https://www.globalpetrolprices.com/gasoline_prices/Europe/
Moze sprawdźmy w którym państwie udział podatku w cenie benzyny i ropy jest niższy. W Polsce jeden z najniższych, strona 44:
https://popihn.pl/wp-content/uploads/2021/01/Raport-za-2019.pdf
Nie piszę tego by ci udowodnić, że się mylisz, tylko byś przemyślał czy twoje źródła wiedzy nie wprowadzają Cię w błąd.
Służę odpowiedzią… 😉
Jestem trzeźwo myślącym patriotą, potrafiącym docenić to co dobrego zrobił PiS, np. program socjalny !!
Natomiast Twoje informacje są na poziomie tych “obiektywnych” z TVP info ;))
Jeszcze raz apeluje do Ciebie, abyś wykazał się elementarna wiedzą ekonomiczną…
Jeżeli wiesz co to jest parytet siły nabywczej, to wiesz również, że za wyjątkiem Ukrainy i być może Litwy (?), inflacja boli najbardziej w Polsce !! Nawet Słowacy zarabiają więcej niż my… O bawiam się że końcowy efekt inflacyjnego domina, odczujemy dopiero kilka miesięcy po wprowadzeniu w życie podwyżek nośników energii.
Wtedy wszyscy producenci, będą zmuszeni podnieść ceny swoich produktów…
Do tego dojdzie, nieunikniona podwyżka kosztów transportu.
Drogie nośniki energii, to horrendalnie drogie nawozy… drogie nawozy, to drogie produkty spożywcze… Takich ścieżek inflacyjnych mogę Ci przedstawić długą listę !! Rząd nie będzie w stanie, dopłacić każdemu producentowi do nośników energii… Obym się mylił, ponieważ “jutro”, będzie o wiele gorzej !!
Z USA nie można się porównywać i z Słowacją też ? To z kim się mamy porównywać.
A co z tą Wenezuelą?
I kto jest winny że ceny energii, gazu, węgla, ropy tak na świecie rosną. Pisowcy ?
Inflacja w Polsce boli bardziej bo w Polsce mieszkasz. Czy w 2011 mniej Cię inflacja bolała gdy parytet siły nabywczej był mniejszy?
Pytania z kórymi trudno się zmierzyć.
Ależ z ciebie jest prostacki manipulant na poziomie pewnej telewizji… 😉
Oczywiście powinniśmy się porównywać do USA a nawet “biednej” Słowacji gdzie ludzie zarabiają lepiej !! Jeszcze raz ciebie proszę, nie próbuj manipulować danymi skoro ich nawet nie pojmujesz w szerokim kontekście. W większości państw które podałeś, ludzie zarabiają znacznie więcej niż w Polsce lub mają wyższy parytet siły nabywczej, dlatego nawet wyższa inflacja nie jest u nich tak boleśnie odczuwalna jak w Polsce !! Jestem pewien że to rozumiesz…
Przy okazji za to własne M zapłaci nie np. 4, a 8 tys. zł za metr kwadratowy.
Zarabiajcie mniej to was nie będzie stać i ceny same spadną. O co wam ciągle chodzi?