Tragedia w Orzeszu. Nie żyje 9-letnia dziewczynka i jej 42-letni ojciec. Rok młodsza matka z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala w Katowicach. Prawdopodobnie w jednym z domów jednorodzinnych doszło do tzw. rozszerzonego samobójstwa.
Do jednego z domów w Orzeszu wezwana została straż pożarna. Na poddaszu paliła się kuchnia. Ogień szybko został opanowany, ale przyjazd strażaków pozwolił ujawnić wielką tragedię. W domu znajdowały się zwłoki 42-letniego mężczyzny. Miał rany kłute w okolicach serca. Jego 9-letnia córka jeszcze żyła, ale jej reanimacja nie przyniosła rezultatu. Dziewczynka nie miała żadnych widocznych obrażeń.
Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, na schodach przed domem znajdowała się 41-letnia kobieta – żona i matka zmarłych. Była przytomna, ale miała ranu kłute. Została przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego z katowickich szpitali.
Sprawą zajmują się policja i prokuratura w Mikołowie. Rozpatrywane są dwie najbardziej prawdopodobne hipotezy. Jedna zakłada, że mężczyzna zabił córkę, próbował zabić żonę, a potem popełnił samobójstwo. To on miał też wzniecić pożar. Druga to sytuacja odwrotna. To kobieta zabiła dziecko i męża, a potem próbowała odebrać sobie życie.
Zdecydowanie więcej będzie wiadomo po przeprowadzeniu sekcji zwłok mężczyzny i dziecka.