Przez kilka godzin powstało w Katowicach kilkaset onkochust. To ważna akcja dla pacjentek, które chętnie je noszą. Nie brakuje też rąk do pracy. W sobotę piętnaście wolontariuszek miało do przerobienia 150 metrów materiału.
Pacjentki chętnie zabierają onkochusty, więc ich szycie to już cykliczne wydarzenie. W sobotę w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym im. prof. K. Gibińskiego maszyny do szycia pracowały bez przerwy. – Jest to już któraś akcja, także można powiedzieć, że mamy wprawę. Cześć pań kroi, część szyje, część wywija nasze chusty, część prasuje i ostatni element to jest piękne złożenie – wylicza Katarzyna Jankowska, wolontariuszka. Dzisiaj powstawała kolekcja jesienna. Jednak nie wszystkie wzory są stonowane. Chodzi o to, żeby kolory chust były wesołe. To ważna inicjatywa, bo zainteresowanie chustami jest cały czas bardzo duże.
Wcześniej szycie odbywało się w domach. Jednak od trzech edycji produkcja przeniosła się do szpitala. – Pomysłodawczynią akcji była pani Grażyna Koniorczyk. Panie, które doświadczają choroby nowotworowej, często tracą włosy. A dla kobiet włosy są bardzo ważne. Wygląd wpływa też bardzo na samopoczucie – mówi Natalia Stefańczyk, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach. W marcu z 90 metrów materiału powstało 260 chust. Teraz będzie ich jeszcze więcej, bo więcej jest również materiału. Udało się zorganizować aż 150 metrów kolorowych tkanin. Tylko w sobotę, w ciągu kilku godzin, wolontariuszki uszyły 285 sztuk. Kolejne będą powstawały już w domach uczestniczek akcji.