Podczas wczorajszego koncertu zespołu Behemoth w katowickim MegaClubie, grupa około 10 osób odmawiała różaniec przed klubem. Chcieli w ten sposób pokazać, że nie zgadzają się z treściami prezentowanymi przez ten deathmetalowy zespół. W internecie spotkały ich za to wyzwiska, obelgi i drwiny. Ciekawe czy wszystkim komentującym tak łatwo przychodziło krytykowanie lidera Behemotha za podarcie podczas jednego z koncertów egzemplarza Biblii?
Przyjęło się w Polsce, że katolicy mogą wyrażać swoje uczucia religijne w kościele czy na pielgrzymce. Kiedy wychodzą ze swoją wiarą poza te miejsca, spotykają się z uśmiechem politowania. Owszem, sam jestem przeciwny np. święceniu przez księży nowych centrów handlowych. Kuriozalna była sytuacja, w której podczas otwarcia nowej części Silesia City Center kapłan kropił wodą święconą gości, wśród których była Paris Hilton. Główna gwiazda imprezy, delikatnie mówiąc, z moralnością jest raczej na bakier. To jednak zupełnie inna sytuacja niż publiczna modlitwa przed klubem muzycznym. Skoro Behemoth otwarcie deklaruje, że jego twórczość jest antychrześcijańska i antykatolicka, to dlaczego tak wielkie zdziwienie wywołują ludzie, którzy chcą pokazać, że mają zupełnie przeciwstawne poglądy? Dlaczego jedyne co ich spotyka to wyzwiska i określenia typu ciemnogród i katotaliban (to te cenzuralne)? Zwłaszcza, że oni sami nikogo nie obrażali. Mówili tylko, że przyszli “pomodlić się za ludzi grzesznych i nienawróconych”. Nie za debili, idiotów czy nawet satanistów, tylko za, ich zdaniem, grzesznych i nienawróconych. Zupełnie inny poziom przekazu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Krucjata Różańcowa kontra Behemoth przed katowickim klubem
Sam nie wziąłbym udziału w takiej akcji. Nie poszedłbym też na koncert Behemotha. Nie odmawiam jednak nikomu prawa uczestniczenia w dozwolonych prawem imprezach czy zgromadzeniach. Nie nazywam ich uczestników ani antychrystami, ani katotalibami. Każdy wierzy w co chce i odpowiada za swoje wybory. Tak jak pozwalamy ludziom słuchać deathmetalu w klubie muzycznym, tak pozwólmy się modlić na ulicy tym, którzy tego nie popierają. Więcej zrozumienia, mniej agresji.
Bo to jest element wojny światopoglądowej. Podarcie Biblii przez pana Adama Darskiego świadczy o jego braku empatii i szacunku dla osób o innych poglądach. Natomiast modlitwa powinna chyba być równie skuteczna w domu/kościele/salce, w której grupa modlitewna się spotyka? Modlitwa pod klubem muzycznym to forma protestu i raczej wywiera przeciwstawny wpływ na osoby, za które się modlono. Akcja tego typu wpisuje się w trend wyłączania z życia publicznego osób o odmiennych poglądach, a przynajmniej przedstawiania ich jako gorszych, bo “niemoralnych”. A to jest społecznie bardzo szkodliwa postawa, prowadząca do napięć. Nawet jeśli nie używa się agresji słownej. Moim zdaniem warto byłoby uzmysłowić sobie, że nie o wszytko katolicy muszą walczyć. Bóg jest najlepszym, najsprawiedliwszym sędzią i naprawdę jest w stanie osądzić grzeszników, pomoc ludzi nie jest Mu aż tak potrzebna.
skoro każdy wierzy w co chce, to po co zbierać się w kółeczku i odprawiać modły – a do tego robić to w miejscu, które nie jest do tego przystosowane?
Pomyśl co by było gdyby fani Behemotha wpadli do kościoła albo pod kościół i grupowo puszczali swoją muzę… Pytanie czy tylko byłby to śmiech i fotki? A może katotaliban sięgnąłby po to co potrafi najlepiej, czyli argument pięści i siły?
@Bartek – nic dodać, nic ująć. A pan Grzegorz ma odpowiedź na pytanie które zadał.