Tramwaj na południe nadal jest odległa wizją, którą władze Katowic roztaczają przed mieszkańcami od wielu lat. Jednak najbliższe miesiące będą kluczowe dla powodzenia projektu. Wydaje się, że wiadomo już kiedy może powstać i ile może kosztować.
Długa jest historia tramwaju na południe. Choć budowa linii łączącej Brynów z Kostuchną jeszcze się nie zaczęła, to w zapowiedziach władz Katowic temat przewija się od około 10 lat. Według pierwotnych planów połączenie miało być gotowe już w 2020 roku. Najpierw długo trwały ustalenia dotyczące jej przebiegu. Później uzyskanie tzw. decyzji środowiskowej wstrzymywały odwołania złożone przez organizacje społeczne Górnośląskie Towarzystwo Przyrodnicze im. Andrzeja Czudka z Katowic oraz Stowarzyszenie „Razem z Naturą”. Sprawa trafiła do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która długo zwlekała z wydaniem ostatecznej decyzji. Gdy już to nastąpiło, sprawa trafiła do sądu. Teraz można powiedzieć, że sprawa jest zamknięta. Po trwającej około 4 lata batalii, we wrześniu tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny odrzucił skargę organizacji na decyzję wydaną przez GDOŚ. To oznacza, że decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji stała się ostateczna i prawomocna.
Wydawałoby się, że na tym zakończą się problemy Katowic z realizacją około 5-kilometrowej linii tramwajowej. Nadal są jednak dwie potencjalne przeszkody. Z jednej strony formalne, a z drugiej finansowe.
Będzie kolejna okazja do protestów
Jak mówi Agnieszka Dutkiewicz, dyrektor ds. budowy infrastruktury technicznej w spółce Katowickie Inwestycje, na realizację tramwaju na południe „jest nadzieja”. Trzeba jednak najpierw dokończyć projekt. – Jesteśmy na etapie opracowania szczegółowych rozwiązań projektowych – mówi Dutkiewicz. Choć decyzja środowiskowa daje zielone światło dla kontynuowania prac nad projektem, to w decyzji tej nałożono na inwestora obowiązek ponownej oceny oddziaływania na środowisko. Dopiero po tym będzie można złożyć kompletny wniosek o wydanie decyzji ZRID, czyli zezwolenie na realizację inwestycji drogowej. Na tym etapie decyzja również mogą pojawić się protesty w postaci odwołań lub skarg. Kiedy już miasto będzie miało w ręce ten dokument, ogłoszony zostanie przetarg na wybór wykonawcy robót budowlanych. Ma to nastąpić w przyszłym roku.
Prace nad projektem wraz ze złożeniem wniosku o wydanie decyzji ZRID powinny potrwać do końca lutego 2025. Czyli zakończą sie po około 9 latach, ponieważ umowa w Katowicami i Tramwajami Śląskimi a spółką Sweco Polska została zawarta w grudniu 2026 roku. Na ostatniej prostej projektowanie będzie się wiązało z uzgodnieniami z gestorami sieci przebiegających na planowanej trasie tramwaju na południe. Dlatego nadal trudno jest określić, jak długo miałaby potrwać budowa. – Nie mamy jeszcze opracowanej specyfikacji na prace budowlane. Termin realizacji robót jest w dużej mierze jest zdeterminowany niezbędnymi przekładkami sieci i usunięcia kolizji. Wykonawca jest na etapie uzyskiwania uzgodnień. Dopiero wtedy, gdy będziemy mieli określony ostatecznie zakres, będziemy mogli określi dokładniejsze terminy – wyjaśnia Dutkiewicz. Te przekładki i usunięcia kolizji mogą mocno wpłynąć na termin realizacji inwestycji. Z planowaną linią tramwajową koliduje m.in. duży ciepłociąg Tauron Ciepło. – Znając to już z doświadczenia i innych projektów, nie jest to łatwy partner -mówi Bolesław Knapik, prezes Tramwajów Śląskich. Dodaje, że 2-letnia budowa jest „w miarę realna”.
Jeszcze nie ma pieniędzy
Choć zarówno Katowic, jak i Tramwaje Śląskie już teraz zaznaczają, że przy unijnych dofinansowaniach dopuszcza się możliwość przedłużenia projektu o rok lub dwa lata. To oznaczałoby, że linia tramwajowa do Kostuchny byłaby gotowa raczej w 2028 roku, ale realizacja mogłaby się wydłużyć maksymalnie do 31 grudnia 2029 roku. To wynika z terminów, które wyznacza unijna perspektywa finansowa. Ta kończy się w 2027 roku. Jednak nawet inwestorzy nie wierzą w to, ze uda się tramwaj na południe wybudować w tym czasie.
Ponadto na razie nie jest pewne, że miasto i tramwajowa spółka w ogóle dostaną unijne środki na realizację. Przypomnijmy, że z poprzednio zdobytego dofinansowania miasto zrezygnowało i 40 milionów złotych, które miały pokryć koszty związane z budową nowej linii tramwajowej, trafiło ostatecznie do Tramwajów Śląskich. Żeby pieniądze nie przepadły, spółka zmodernizowała cztery odcinki torowiska o łącznej długości 3 kilometrów.
Miasto nie odpuszcza i nadal wierzy w powodzenie tramwaju na południe. Wierzy, że unijne pieniądze ponownie się znajdą, ale tym razem zostaną wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. W czerwcu tego roku złożono dwa wnioski dotyczące budowy tramwaju na południe. Katowice starają się o dofinansowanie na budowę węzła przesiadkowego „Kostuchna”. Wniosek Tramwajów Śląskich obejmuje całą pozostałą część inwestycji: budowę wydzielonego dwutorowego torowiska wraz odwodnieniem, budowę sieci trakcyjnej, budowę podstacji trakcyjnej wraz z układem zasilania, budowę peronów przystankowych, budowę drogi rowerowej wzdłuż trasy tramwajowej oraz przebudowę kolizji z obcą infrastrukturą. – Procedura naborowa trwa. Jesteśmy w trakcie oceny formalnej, która ma być zakończona do 26 grudnia – mówi Małgorzata Mondraszek, naczelnik Wydziału Funduszy Europejskich w UM Katowice i zapewnia, że wniosek Katowic został przygotowany z dużą starannością, więc urzędnicy są przekonani o tym, że pieniądze zostaną przyznane.
Inwestycja ma pochłonąć kilkaset milionów złotych. Miasto zawnioskowało o ponad 51 mln zł dofinansowania na centrum przesiadkowe, a Tramwaje Śląskie o ponad 235 mln zł na budowę nowej linii i całej infrastruktury towarzyszącej wraz z drogą rowerową. Podane kwoty to stanowią 85% kosztów kwalifikowanych netto inwestycji. W I kwartale 2025 roku zapadnie decyzja o tym, czy dofinansowania zostaną przyznane.
Przez ostatnie 10 lat Warszawa zdążyła wyciągnąć metro z Targówka na Bródno, z ronda Daszyńskiego na Górczewską. Tramwaj z Nowodworów na Winnicę, od centrum na Wilanów. Obecnie ciągną metro na Karolin i tramwaj na dworzec zachodni. To tylko to co kojarzę i pamiętam. W tym czasie w Katowicach udało się połaczyć Chorzowską z Gliwicką. Żeby było śmieszniej to łącznik zrobili, więc musieli stworzyć nową linię, bo nie bardzo wiedzą co zrobić ze starym układem, żeby można było to torowisko wykorzystać w codziennym użytku, bo potrzeba do sytuacji awarynych jest oczywista:)
Ciule od 30 lat nie umieją kawałka nowej linii tramwajowej wybudować. Gdyby nie to, co za komuny powstało, w ogóle tramwajów byśmy nie mieli
ja bym nie przeceniał komuny. Tuż po wojnie zbudowali 2 kilometry nowej liniii na Brynowie. Pozostałe 60km zbudowali przed wojną.
Przeczytajcie uważnie ten artykuł a dowiecie się jak ekopatole zblokowały tramwaj na 4 lata. Tak jakby stanie w korku na Jankego było bardziej eko od jazdy tramwajem w tym samym miejscu. Miałem na myśli oczywiście ekopatrole.
Jest bardziej eko, bo kiedy stoisz w korku na Jankego, to płazy, gady i dzięcioły czarne hasają sobie po ul. Biedronek.
https://pks.katowice.eu/default.aspx?g=posts&m=7283#post7283
Niech przyleci greta jank eko i się przyklei do asfaltu na ul biedronek to ją gady z Manhatanu staranują. I inne pożyteczne gieksiarze.
Jeśli chodzi o informowanie mieszkańców przez UM o planowanej inwestycji, to jak zwykle jest totalna porażka, naprodukowali pełno stron z masą nieaktualnego bełkotu i teraz każdy musi się z tym bajzlem użerać na własną rękę.
https://www.katowice.eu/tramwaj-odrodzenie/SitePages/Aktualno%C5%9Bci.aspx – newsy się urywają, linki nie działają, żenada.
Na PKS też lipa.
Może trzeba czekać na urzędową gazetkę…