Pożar w Siemianowicach Śląskich wybuchł na terenie nielegalnego składowiska odpadów. Kilka lat temu prowadzili tam kontrole miasto i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Jednak przez 4 lata nie udało się zutylizować odpadów.
Po siedmiu godzinach od wybuchu pożaru na składowisku odpadów przy ul. Wyzwolenia 2 z ogniem nadal walczy 40 zastępów, czyli około 100 strażaków. Nadal widoczny, choć już nie z tak dużej odległości, jak wcześniej, jest dym unoszący się nad terenem pożaru. Jak poinformował podczas konferencji prasowej st. bryg. Wojciech Kruczek, Śląski Komendant Wojewódzki PSP, pożar jest opanowany. – Cały pożar miał przestrzeń ponad 5 tys. metrów kwadratowych. Dzięki naszym działaniom teren pożaru jest pomniejszany sukcesywnie. Przesuwamy się w jego centrum – mówi komendant. Jednak nadal nie wiadomo, jak długo potrwa akcja straży pożarnej. To trudne do przewidzenia ze względu na bardzo duże zadymienie i słabą widoczność w miejscu pożaru. W dalszym ciągu co jakiś czas słychać niewielkie eksplozje. Jest to spowodowane tym, że materiały chemiczne były składowane na wielu poziomach. Jedne środki chemiczne palą sie intensywnie, a inne udaje się szybko ugasić.
Powietrze bez przekroczeń
Równolegle do działań gaśniczych trwa kontrola stanu powietrza. Monitoring jest prowadzony przy użyciu stacjonarnych stacji należących do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, które są zlokalizowane w Katowicach i okolicznych miastach. Poza tym swój sprzęt ma tu straż pożarna. – Na miejscu funkcjonuje specjalne laboratorium mobilne Państwowej Straży Pożarnej, które również prowadziło badania w miejscu pożaru i w okolicy. Ten samochód jeździł po Siemianowicach i sprawdzał stan powietrza, czy nie ma żadnych przekroczeń substancji niebezpiecznych. Takich przekroczeń nie stwierdzono – poinformował wojewoda śląski Marek Wójcik.
Sprawa była w prokuraturze
W dalszym ciągu nie wiadomo, co dokładnie znajdowało się w mauserach i beczkach. Jak mówi wojewoda, na razie jest za wcześnie, żeby podawać, jakie substancje chemiczne się zapaliły. Wiadomo jednak, że w poprzednich latach były prowadzone tu kontrole. – Od kilkunastu lat wiemy o tym, że właściciel terenu prowadzi taką działalność odpadową w kilku miejscach. Miasto przeprowadziło kontrolę tego terenu w 2019 roku, zgłosiliśmy do marszałka i do prokuratury pewne nieprawidłowości – mówi Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich. Podczas kontroli, która trwała od grudnia 2019 roku, wykazano, że odpady są składowane „niezgodnie z pozwoleniami”. Od tamtej pory sprawą ma zajmować się siemianowicka prokuratura, ale nie zdecydowano jeszcze, w jaki sposób zutylizować te odpady. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prezydenta miasta, firma, na której terenie doszło do pożaru, jakiś czas temu zawiesiła działalność. Jak szacuje siemianowicki urząd, na tym terenie znajdowało się około 5 tys. ton odpadów w mauserach i beczkach, a także drugie tyle odpadów plastikowych. Paweł Zawidlak, naczelnik wydziału gospodarki odpadami w siemianowickim urzędzie, informuje, że od czasu kontroli w tym miejscu nie były gromadzone kolejne odpady.
WIOŚ wstrzymał działalność firmy 4 lata temu
Swoje kontrolne działania prowadził też WIOŚ. „Podmiot zarządzający aktualnie nielegalnym już składowiskiem był kontrolowany przez WIOŚ w Katowicach w 2020 r., w kolejnych latach Inspektorzy WIOŚ cyklicznie sprawdzali stan tego terenu i zgromadzonych na nim odpadów” – informuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Firma posiadała zgodę na zbieranie odpadów, w tym odpadów niebezpiecznych, wydaną przez prezydenta Siemianowic Śląskich. Jednak przedsiębiorca nie wywiązał się z obowiązku złożenia wniosku o aktualizację zezwolenia i decyzja wygasła.
Jak wykazał WIOŚ, firma stwarzała zagrożenie zdrowia lub życia ludzi oraz zagrożenia zniszczenia środowiska. Dlatego około 4 lata temu, 8 kwietnia 2020 roku, inspektorat wstrzymał działalność podmiotu i wystąpił do marszałka o wykreślenie podmiotu z rejestru BDO (inaczej Rejestr podmiotów wprowadzających produkty, produkty w opakowaniach i gospodarujących odpadami). W związku z nieprawidłowościami, sprawa trafiła też do prokuratury. Ponadto WIOŚ nałożył na firmę trzy kary pieniężne na łączną kwotę 318 tys. zł.
dpady zutilizowano z dymem i po problemie …. winnych brak .
prezydent Siemianowic ciekawie wczoraj powiedział: była tam kontrola z miasta 5 lat temu. W następnym zdaniu stwierdził: największym tam (na tym składowisku) problemem jest..brak kontroli. Więc jak to jest ?? Sam sobie prezydent stworzył “problem”?
Zróbmy decyzję że to nielegalne i cyk, pora na CSa.
W ogóle uwielbiam zwrot „składowisko” – sugeruje że coś się potem z tymi odpadami będzie jeszcze działo. Po prostu zwykły śmietnik toksycznych odpadów.
prezydent Siemianowic powinien iść do pierdla za to
Rafał Piech: I tura 28,02%, II tura 52,87%
Wybrańca ludu posadzić?
I kto z to zapłaci? My, mieszkańcy oczywiście. Problem jest systemowy I realny, gdzie są politycy ? A zapomniałem , oni umieją tylko przelewy robić, trudniejsze sprawy ich przerastają
Składowisko było nielegalne. Włodarze wiedzieli o tym od minimum pięciu lat. Nic z tym nie robili. Tetaz się obudzili, jak już coś się stało. Prokurator teraz powinien w pierwszej kolejności zabrać się za postawienie zarzutów tym pajacom udającym, jak bardzo są zatroskani o losy miasta i mieszkańców.