Zagrożenie, walka o przetrwanie, głód i ciągły strach o to co będzie jutro. Każda wojna oznacza to samo, ale nie każda rozgrywa się na tak wielu płaszczyznach, jak ta, która wybuchła w Bośni w 1992 roku. Amerykańska reportażystka Barbara Demick wybiera jedną ulicę w Sarajewie, żeby pokazać jak w kosmopolitycznym mieście życie zaczyna koncentrować się na … zachowaniu życia. Na ulicy Logawina dobrze widać jak wyglądała rozpadająca się Jugosławia. Bośniacy, Chorwaci, Serbowie – różne religie i pochodzenie, jedno wspólne miejsce do życia. Miejsce, które w krótkiej chwili zamienia się w śmiertelną pułapkę. Każde wyjście na „aleję snajperów” grozi śmiercią, a wychodzić trzeba. Żeby zdobyć wodę, opał albo żeby wymienić mleko w proszku na kilka ziemniaków.
„W oblężeniu” to jednak nie tylko kronika wojennych wydarzeń. To przede wszystkim obraz tego, co dzieje się w głowach i sercach ludzi zmuszonych do życia w ekstremalnych warunkach. Ludzi, dla których przed chwilą niemal w ogóle nie liczyła się narodowość sąsiada. Liczy się za to dla tych, którzy podejmują decyzję o życiu i śmierci dziesiątek tysięcy mieszkańców Bośni. „Choć wojna trwała od prawie dwóch lat i jej brutalność dawno już powinna była wywołać wybuch nienawiści, niszcząc resztki idealizmu, sarajewianie nadal wierzyli, że mogą zachować w swoim mieście wielokulturową przestrzeń” – pisze Demick. Wierzyli i przetrwali. Choć, niestety, nie wszyscy.