Reklama

Życie w mieście sprzyja rozwojowi depresji [WYWIAD]

Dr Jakub Paliga

Szymon Kosek
Jeżeli obniżenie nastroju trwa dłużej, niż dwa tygodnie, to może oznaczać depresję. By się przed nią ustrzec, warto nauczyć się rozmawiać o swoich problemach. W całej Polsce obchodzony jest dzisiaj Dzień Walki z Depresją. Na jej temat rozmawiamy z dr Jakubem Paligą z Oddziału Psychiatrii i Psychoterapii w Górnośląskim Centrum Medycznym w Ochojcu.
Szymon Kosek: Czym w ogóle jest depresja?

Dr Jakub Paliga: Kiedyś depresja była znacznie węższym pojęciem, ograniczonym do jednej z chorób psychicznych. Dziś mówimy o niej też w wielu innych sytuacjach, w których mamy do czynienia z dłużej trwającym pogorszeniem nastroju, spadkiem energii do życia, utratą radości. Przy czym warto pamiętać, że nie każde obniżenie nastroju, związane na przykład z żałobą, zakwalifikujemy jako depresję.

Kiedy więc zaczyna to być niebezpieczne?

Wtedy, kiedy obniżenie nastroju  zaczyna  wpływać na funkcjonowanie człowieka, jego aktywność życiową. Gdy obniżenie nastroju trwa dłużej niż dwa tygodnie, możliwe że to depresja i  warto pomyśleć o zgłoszeniu się do specjalisty. Nawet, jeżeli nie jest to depresja, to najwyraźniej mamy jakiś dręczący nas problem. Być może dzięki fachowej pomocy uda nam się go rozwiązać.

Jakie mogą być przyczyny depresji?

Najcięższe przypadki wynikają z pierwotnych, być może genetycznie uwarunkowanych zaburzeń w chemicznej pracy mózgu.  Czasami powodem depresji jest niekorzystny układ cech charakteru człowieka i wynikające z tego trudności w radzeniu sobie z emocjami. Taka depresja ma zazwyczaj łagodniejszy przebieg. Jej źródeł można się też doszukiwać w innych chorobach, takich jak choroba Parkinsona, guzy mózgu czy niedoczynność tarczycy. Rozwojowi depresji sprzyja też życie na terenach miejskich. Często występuje też przy niektórych momentach życiowych, takich jak okres dojrzewania czy przekwitania.

Takie sytuacje czekają w życiu każdego, nie mówiąc o tym, że większość z nas mieszka właśnie w miastach. Czy w takim razie możemy w jakiś sposób zmniejszyć ryzyko depresji?

Przede wszystkim nauczyć się mówić o przeżywanych trudnościach i emocjach. Rozmowa, nie tylko z fachowcami, ale też z bliskimi, pozwala poradzić sobie z nimi i konstruktywnie je wykorzystać, a nie przeżywać jako niszczące. Życie w mieście oznacza najczęściej życie w pośpiechu, bardzo blisko innych ludzi. W takich warunkach łatwiej o konflikty, co potęguje dyskomfort psychiczny. Dlatego warto nauczyć się regulować swoje kontakty z otoczeniem. Dobrze jest znaleźć  trochę własnej przestrzeni, jakąś spokojną niszę, w której można odpocząć.

A jak powinniśmy reagować, kiedy widzimy, że ktoś z naszych bliskich może mieć problem?

Jeżeli w naszym otoczeniu jest ktoś, kto wydaje nam się nieproporcjonalnie smutny, i  że radzi sobie gorzej, niż zwykle, zapytajmy po prostu, co się dzieje. Jest coś takiego w naszej naturze, że gdy widzimy kogoś smutnego, to odsuwamy się od niego. Tymczasem zainteresowanie może być punktem wyjścia do udzielenia takiej osobie pomocy. Czy to będzie sama rozmowa, czy też doradzenie, żeby poszła do psychiatry lub psychologa, zależy już od indywidualnego przypadku. Jeżeli wydaje nam się, że stan jest już bardzo poważny, może warto nakłonić ją, by skorzystała z pomocy specjalisty. Pamiętajmy jednak, że dla wielu osób powiedzenie „idź do psychiatry” wciąż jest obraźliwe. Dlatego trzeba być bardzo delikatnym.

Jedną z najczęstszych obaw towarzyszących wizytom u psychiatrów jest lęk przed działaniem leków przeciwdepresyjnych.

Są dwa mity związane z leczeniem farmakologicznym. Z jednej strony ludzie obawiają się skutków ubocznych i uzależnienia od leków. Te lęki są nieuzasadnione. Przy lekach przeciwdepresyjnych z góry zakłada się, że pacjent będzie zażywał je nawet przez kilka miesięcy, dlatego muszą być bardzo dokładnie przebadane. Poziom bezpieczeństwa jest więc  nawet  wyższy, niż w przypadku wielu używanych leków, nawet tych bez recepty. Z drugiej strony mamy mit „tabletki szczęścia”, która ma rozwiązać wszystkie problemy. To nieprawda. One pozwalają tylko nadmiernie się nie smucić, pokonać kryzys. O swoje szczęście musimy zadbać sami.

Często mówi się, że na depresję cierpi dziś coraz więcej osób, że to znak czasu. Zgodzi się pan z tym?

Nie do końca. Częstotliwość występowania najcięższych przypadków raczej utrzymuje się na stałym poziomie. Coraz częściej spotykamy za to pacjentów zmagających się z depresją w jej łagodniejszej formie. Prawdopodobnie wynika to z rosnącej dostępności psychiatrii i świadomości społecznej. To sprawia, że więcej pacjentów zgłasza się po pomoc. Wcześniej raczej rzadko je szukali, więc po prostu nie wiedzieliśmy o rzeczywistych rozmiarach problemu.

Pomocy w przypadkach zaburzeń nastrojów można szukać w czterech ośrodkach na terenie Katowic: Alter Med (ul. Podgórna 4, Śródmieście), Centrum Zdrowia Psychicznego Fenix (ul. Witosa 21, os. Witosa), Vera Med (ul. Bohaterów Monte Cassino 5, Bogucice), Klinika Psychiatrii i Psychoterapii w Ochojcu (ul. Ziołowa 45/47, Ochojec). Z pomocy w wymienionych ośrodkach można skorzystać w ramach NFZ.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*