Reklama

Zaatakował dwie kobiety w Katowicach. Sąd obniżył karę dla Arkadiusza P.

Łukasz Kądziołka
Sąd Apelacyjny w Katowicach obniżył karę dla mężczyzny, który dwukrotnie zaatakował przypadkowe kobiety w Katowicach. Arkadiusz P. miał pójść do więzienia na 25 lat. Dzisiaj zapadła inna decyzja, bo sędziowie uznali, że wymiar kary był zbyt surowy.

Po raz pierwszy Arkadiusz P. zaatakował na ul. Powstańców. 5 listopada 2016 roku uderzył nieustalonym przedmiotem w klatkę piersiową przechodzącą obok kobietę. Prawdopodobnie posłużył się nożem. 10 dni później zaatakował ponownie. Poszkodowana wyszła na spacer z psem. Na ul. Brynicy podszedł do niej mężczyzna i uderzył ją dwa razy metalowym przedmiotem przypominającym lewarek. Zadane ciosy były mocne. Kobieta miała złamaną kość pokrywy czaszki. Przeżyła, bo napastnika spłoszył przechodzień. 29-latek został zatrzymany 25 listopada 2016 roku, a wyrok w jego sprawie zapadł 20 kwietnia tego roku. Decyzją katowickiego Sądu Okręgowego Arkadiusz P. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Powodem tak surowej kary było zakwalifikowanie obu czynów jako usiłowanie zabójstwa. Choć początkowo prokuratura pierwszy atak uznała za wybryk chuligański. Obrońca zaskarżył decyzję SO, a dzisiaj odbyła się rozprawa przed Sądem Apelacyjnym. Zdaniem obrony, czyn został błędnie zakwalifikowany, a stan zdrowia psychicznego Arkadiusza P. – nieprzebadany wystarczająco. – Jak wskazują zeznania świadków, już przynajmniej od ponad pięciu lat przed datą czynu oskarżony prezentował zachowania odbiegające od norm. Bo jak można nazwać sytuację, kiedy oskarżony porzuca samochód na moście i udaje się pieszo kilkanaście kilometrów do swojego miejsca zamieszkania bez żadnego uzasadnienia? – pytał Piotr Wojtaszak, adwokat Arkadiusza P. Jego zdaniem materiał dowodowy powinien zostać uzupełniony o ocenę obecnego zachowania Arkadiusza P. Ponadto odwołał się do opinii bliskich i świadków, a także zażywania w przeszłości przez oskarżonego narkotyków.

Rolą świadka nie jest ocena poczytalności oskarżonego. Przecież nie są psychiatrami (…) Można stwierdzić jedynie tyle, że dochodziło – i to wiele lat temu – do pewnych nieprawidłowości w zachowaniu oskarżonego, które być może były związane z przyjmowaniem przez niego substancji psychotropowych czy psychoaktywnych – odpowiadał prokurator Marcin Cyprys-Gaudyn z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Sam Arkadiusz P. po raz kolejny nie przyznał się do winy. Sąd Apelacyjny nie miał wątpliwości, że to on popełnił obydwa przestępstwa i był w tym czasie poczytalny. Psychiatrzy prowadzili obserwację Arkadiusza P. przez dwa miesiące, przeprowadzili z nim wiele rozmów i uznali za poczytalnego. – Co nie znaczy, że nie jest osobą cierpiącą na jakieś dysfunkcje psychiczne, bo również stwierdzono, ze ma on osobowość nieprawidłową. Wykazuje się wrogim stosunkiem do kobiet, które postrzega jako polujące na niego i próbujące mu zaszkodzić – tłumaczyła Karina Maksym, sędzia Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Jednak Arkadiusz P., zdaniem sędziów, nie jest osobą chorą psychicznie. Sąd Apelacyjny uznał, że kwalifikacja pierwszego czynu była prawidłowa. Pierwszy atak był wybrykiem chuligańskim, a w drugim usiłował zabić. Arkadiusz P. został skazany na 14 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*