Reklama

„W Katowicach nigdy nie było tak bezpiecznie jak teraz” [WYWIAD]

Grzegorz Żądło
Często jest tak, że policja chwali się swoimi statystykami, ale mieszkańcy na temat bezpieczeństwa mają zupełnie inne zdanie. M.in. o tym rozmawiamy z inspektorem Pawłem Barskim, szefem Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. W obszernym wywiadzie pytamy też o nowy zespół ds. przestępczości pseudokibiców, wykorzystywanie monitoringu, współpracy ze strażą miejską i poważnych wpadkach katowickich policjantów.

Grzegorz Żądło: Zauważa pan, że to co mówi policja i to co mówią mieszkańcy o bezpieczeństwie w mieście to zupełnie przeciwstawne opinie? Pan przekonuje, że statystyki są coraz lepsze, a w Katowicach nigdy nie było bezpieczniej. Z kolei wielu mieszkańców uważa, że Katowice to bardzo niebezpieczne miasto.

insp. Paweł Barski: Mogę powiedzieć, że w Katowicach z roku na rok jest coraz bezpieczniej. Nasze wyniki są coraz lepsze, maleje przestępczość…

Rośnie wykrywalność i inne pozytywne statystyki. Właśnie o tym mówię. Statystyki mówią jedno, a ludzie drugie.

Co to znaczy ludzie? Nie możemy generalizować. Czy pan się boi wieczorem wyjść na miasto?

Akurat ja się nie boję, choć w ostatnich kilkunastu latach czterokrotnie padłem ofiarą przestępstwa, więc miałbym pełne prawo powiedzieć, że w Katowicach jest niebezpiecznie. Wiem, że pan też się nie boi. Na jednej z komisji mówił pan radnym, że wieczorem odbiera pan syna w nocy w centrum miasta i czuje się pan bezpiecznie. Mimo wszystko nie jest pan przeciętnym mieszkańcem Katowic.

Poczucie bezpieczeństwa to subiektywna opinia. Nie ukrywam, że często słyszę na różnych spotkaniach, że ktoś powiedział, że gdzieś tam jest niebezpiecznie. Chcemy się dowiedzieć skąd się biorą takie negatywne opinie. We współpracy z jedną z uczelni przeprowadzimy badania. W ankietach będą pytania właśnie o poczucie bezpieczeństwa. Nie boję się poddać ocenie, bo właściwie do tego to się sprowadza. Każdemu z nas zależy, żeby było bezpiecznie, to dowiedzmy się czy mieszkańcy Katowic czują się bezpiecznie. A jeżeli czują się zagrożeni, to niech wskażą miejsca czy powody, które wzmacniają to poczucie zagrożenia. Chcemy usłyszeć konkretny komunikat: nie jest tak, że w Katowicach nie kradną, bo kradną w tym i tym miejscu.

Mieszkańcy mają zwykle jedną receptę na poprawę bezpieczeństwa: komisariat albo posterunek w dzielnicy. Tyle, że to chyba nie jest najlepszy sposób?

Każdy dodatkowy komisariat to w konsekwencji mniej policjantów na ulicach. Reorganizujemy strukturę komendy, ale liczba komisariatów w mieście się nie zmieni. Uważam, że ich liczba jest optymalna. Każda dzielnica obsługiwana jest przez jeden z siedmiu katowickich komisariatów, są one w znanym mieszkańcom miejscach, a liczba policjantów w nich pracujących jest wystarczająca. Choć przy okazji reorganizacji, do komisariatów zdecydowałem się włączyć dodatkowe etaty, z przeznaczeniem w większości dla służby patrolowej.

Ilu tych dodatkowych policjantów wyjdzie na ulice?

Łącznie to ponad dwadzieścia osób. Likwiduję kilka stanowisk zastępców dyżurnych w komisariatach. Nie chcę powiedzieć, że to stanowiska niepotrzebne, ale policjanci bardziej przydadzą się w innych miejscach. Są komisariaty, które mają duże obłożenie zgłoszeniami i tam dwie osoby na zmianie są potrzebne, ale na niektórych zastępca dyżurnego nie jest niezbędny.

Ważną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa w dzielnicach pełnią dzielnicowi. Przekonuje pan, że dzielnicowi są dostępni 24 godziny na dobę. Jak to ma w praktyce wyglądać? Jak będę miał pilną sprawę to mogę w środku nocy zadzwonić do dzielnicowego? Chyba lepiej dzwonić pod 997 albo 112?

Dzielnicowi to też są ludzie, pełnią służbę w określonych godzinach. Dążymy do tego, żeby każdy mieszkaniec posiadał wizytówkę dzielnicowego. Jeżeli uzna pan, że musi się z nim skontaktować w środku nocy, to dzielnicowy jest od tego, żeby reagować, doradzać i załatwiać potrzeby mieszkańców i starać się rozwiązywać ich problemy, nawet gdy w danym momencie nie ma go w miejscu pełnienia służby.

Dzielnicowi nie załatwią jednak wszystkiego. Poczucie bezpieczeństwa zależy w dużej mierze od obecności policjantów na ulicach. Rozmawiam z wieloma ludźmi, którzy mówią: niech przyjadą w piątek albo sobotę na pl. Wolności, ulicę Mariacką albo Plebiscytową. Oczywiście może pan powiedzieć, że policjanci są tam po cywilnemu, ale tego nie da się zweryfikować.

Nie zgodzę się z tym, że w wymienionych przez pana miejscach nie ma policjantów. W miejscach szczególnie zagrożonych, które wynikają z naszych analiz, gwarantuję, że nasze patrole są obecne. Jednak to nie jest tak, że ci policjanci patrolują stale np. ul. 3 Maja. Jeżeli akurat na tej ulicy, w danej chwili nic niepokojącego się nie dzieje, to patrol jest przekierowywany w inne miejsce. Pomocna w tym okazała się Krajowa Mapa Zagrożeń, na którą ludzie nanoszą miejsca szczególnie niebezpieczne. Każde oznaczone miejsce bądź problem weryfikujemy.

Być może poczucie bezpieczeństwa lub jego brak w konkretnych miejscach wynika nie z liczby popełnianych przestępstw, a z innych zachowań. Mieszkańcy ul. Plebiscytowej skarżą się, że w czasie imprez w Energy 2000 na ulicy jest bardzo głośno, w bramach uczestnicy imprez oddają mocz i zostawiają odchody oraz śmieci. Takimi rzeczami policja się już nie interesuje?

Wiele interwencji z tych miejsc, o których pan mówi, dotyczy m.in zakłócania ciszy nocnej. Uczestnicy imprez wychodząc z dyskotek często głośno się zachowują. Być może rzeczywiście jest to jeden z elementów budowy tego subiektywnego poczucia zagrożenia lub braku porządku, a w konsekwencji negatywnych odczuć mieszkańców. Dlatego chcemy wprowadzić wspólne patrole ze strażą miejską. Chcemy, żeby dzielnicowi policjant i strażnik od czasu do czasu wspólnie patrolowali swoje dzielnice. Problemem dla całego przedsięwzięcia może być jednak ograniczona liczebność straży miejskiej.

Jeśli wspomina pan o współpracy ze strażą miejską, to czy istnieje formalne bądź nieformalne porozumienie na temat podziału obowiązków? Mam na myśli szczególnie sprawy związane z ruchem drogowym. Widząc nieprawidłowo zaparkowany samochód ludzie prawie zawsze dzwonią do straży miejskiej, bo widzą, że policja na takie przypadki raczej nie reaguje.

Jesteśmy na etapie tworzenia precyzyjnego dla obu stron porozumienia w zakresie współdziałania. Policji również można zgłosić źle zaparkowany samochód. Przyjedziemy na miejsce i zareagujemy, chyba że w danej chwili interweniujemy w sprawach pilnych, z uwagi na zagrożenie życia i zdrowia. Wówczas pomoc straży miejskiej jest nieodzowna. Chciałbym zwrócić uwagę, że w Katowicach infrastruktura drogowa i liczba miejsc parkingowych jest nadal niewystarczająca. Obserwujemy jak wiele niezadowolenia mieszkańców generuje ten problem.

No właśnie, straż miejska też reaguje dopiero wtedy, kiedy „będzie wolny patrol”. Na policję również często trzeba czekać.

Czas reakcji, czyli od momentu przyjęcia zgłoszenia do przyjazdu na miejsce, mamy na dobrym poziomie. Nie przekracza 10 minut dla interwencji pilnych. Jeśli w pozostałych przypadkach czas reakcji bywa wydłużony, to według naszych analiz i obserwacji, jest to spowodowane wydłużonym czasem dojazdu, co jest determinowane wspomnianą infrastrukturą i dużym nasileniem ruchu pojazdów. Żeby jednak poprawić sytuację właśnie w ruchu drogowym, podjąłem decyzję o utworzeniu w komendzie drużyny rowerowej, która w założeniu ma liczyć 12 osób. Policjanci tego zespołu będą zobowiązani reagować na wykroczenia związane zarówno z parkowaniem na drogach rowerowych, jak i niewłaściwym zachowaniem pieszych i rowerzystów. Chcemy te nasze rowerowe patrole połączyć z patrolami strażników miejskich. Mieliśmy już taki patrol na komisariacie VII, policjanci jeździli przede wszystkim na os. Tysiąclecia wokół stawu Maroko.

Skoro mówi pan o kontrolowaniu pieszych, to nie mogę nie zapytać o częste akcje policji na ulicach w centrum Katowic. Czemu ma służyć seryjne wręczanie mandatów za przechodzenie przez drogę np. na ul. Piotra Skargi czy Wincklera? Czy naprawdę jest tam aż tak niebezpiecznie, że musicie regularnie karać ludzi mandatami?

To uproszczenie – charakter represji wobec sprawcy wykroczenia zależy od decyzji będącego na miejscu policjanta i nie zawsze jest to grzywna w postaci mandatu karnego. Takie działania są koniecznością. Musimy chronić niechronionych uczestników ruchu drogowego. Akurat w obszarze bezpieczeństwa pieszych, w statystykach trend jest negatywny. Szereg zdarzeń z udziałem pieszych jest pochodną lekceważenia przez nich obowiązujących przepisów i otaczającej ich sytuacji drogowej.

Pieszych ma też chronić strefa tempo 30. Czy policja dostrzega konieczność wprowadzenia dalszych ograniczeń w śródmieściu. Mam na myśli również różne rozwiązania infrastrukturalne?

Uważamy, że na tym etapie wprowadzone ograniczenia w zakresie dopuszczalnej prędkości jazdy w strefie śródmiejskiej są wystarczające. Nastąpiło realne spowolnienie ruchu kołowego w tym rejonie, choć nadal to monitorujemy.

Dalsza część wywiadu na kolejnej stronie.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*