Reklama

Urodziny Katowic wypadły okazale, choć mogło być lepiej

Grzegorz Żądło
Chociaż jeszcze kilka imprez z okazji 150 lat Katowic odbędzie się w najbliższych tygodniach, główne obchody mamy już za sobą. Trzy dni koncertów w strefie kultury, ale nie tylko, zamykają najważniejszą część urodzin. Jak wypadły? Całkiem okazale, ale mogło być lepiej.

Na przygotowanie głównych imprez Instytucja Kultury Katowice-Miasto Ogrodów miała około 3,3 mln zł. To duże pieniądze, dlatego warto prześledzić na co i jak zostały wydane. Starałem się jak mogłem zajrzeć na wszystkie urodzinowe koncerty, ale było to niemożliwe, bo odbywały się w tym samym czasie. Jakiś wielki strateg w Mieście Ogrodów uznał widocznie, że jeśli ktoś wybierze się na występ Paco Peni i Cameraty Silesia, to na pewno nie będzie chciał usłyszeć największych przebojów Morcheeby. Zorganizowanie obu koncertów niemal o tej samej porze spowodowało, że albo trzeba było sobie je podzielić (trochę tu, trochę tam), albo któryś odpuścić. Tak było zresztą nie tylko w sobotę. W niedzielę Orkiestra AUKSO i Vołosi grali dokładnie w tym samym czasie co The Face of God w kościele ewangelickim.

Zresztą w pierwszym dniu świętowania nie było inaczej. Koncert w strefie kultury trwał w najlepsze, więc ci, którzy chcieli usłyszeć Pumezę Matshikizę i AUKSO w Pałacu Młodzieży oraz Archive w strefie kultury, stanęli przed dużym dylematem.

Kolejny duży minus dla Miasta Ogrodów to słaba promocja imprez i niedostateczna informacja. Do dzisiaj nie wiem  kto wystąpił przed AUKSO i Vołosiami (podobno Małgorzata Maliszczak i Lora Szafran). Do tej pory na stronie MO wisi zaproszenie wyłącznie na występ głównej gwiazdy, który rzekomo miał się zacząć o godz. 18, choć w rzeczywistości wtedy na scenę wyszły panie (tak mówią nieliczni świadkowie).

Nie wiem kto zaprojektował plakaty i billboardy promujące urodziny, ale były one nieczytelne. Nazwy gwiazd nachodziły na 2015 rok (nie wiem po co na plakacie rok), a kolorystyka afiszu sprawiała, że trudno było np. przejeżdżając samochodem cokolwiek z niego zapamiętać.

Wydaje się, że przy takiej imprezie jak urodziny miasta, trudno jest zrobić słabą strefę gastronomiczną. A jednak, Miastu Ogrodów się udało. Wybór jedzenia był naprawdę mały, a jego jakość – bardzo niska. Jak to jest możliwe, że spodziewając się kilkunastu tysięcy ludzi na małej przestrzeni, nie zapewnia się kilku czy nawet kilkunastu porządnych punktów gastronomicznych? Przecież są gotowe rozwiązania choćby z festiwalu, który odbywa się w tym samym miejscu. Są food trucki, są lokalne restauracje, które można zaprosić do współpracy. Zamiast tego jest jeden grill, w którym serwowane są m.in. gotowe zapiekanki z folii. Na dodatek dym z tego grilla skutecznie uprzykrza życie widzom koncertów sprawiając, że atmosfera (dosłownie) bardziej przypomina tę z dożynek niż z wielkiego muzycznego święta. Do tego jeszcze jeden punkt z mrożonymi frytkami i przekąski typu obwarzanki. To wszystko. Na kilkanaście tysięcy ludzi! Przy tym wszystkim pomijam już estetykę namiotów i parasoli z wszechobecnym logo „Tyskiego”, które przypominały odpustowe stragany.

Tyle minusów urodzin. Plusów było równie dużo. Chyba największym brytyjskie trio Morcheeba (tym razem w dwuosobowym składzie z towarzyszeniem sekcji instrumentalnej). Moim zdaniem, to był najlepszy koncert całego weekendu.

Bardzo dobrze zostali też przyjęci AUKSO i Vołosi, którzy, gdyby nie harmonogram imprezy, mogliby pewnie bisować w nieskończoność. Szkoda tylko, że akurat w niedzielę w strefie kultury zjawiło się najmniej ludzi. Owację zebrał też w NOSPR Paco Pena i Flamenco Company, choć to jednak muzyka specyficzna. O innych występach trudno coś więcej powiedzieć, bo z przyczyn, o których powyżej, nie dane mi było ich posłuchać.

Kolejny duży plus to wczorajszy pokaz fajerwerków na zakończenie urodzin (można go obejrzeć na fanpage strony Katowice24.info na FB). Kilka minut naprawdę dobrej zabawy. Na koniec jeszcze słowo o parkingach. Dobrze, że organizatorzy postarali się (prawdopodobnie po pytaniach radnych na branżowej komisji) o ich dużą liczbę, chociaż osobiście unikałbym adaptowania ścieżek rowerowych i chodników na miejsca postojowe.

Reasumując, urodziny miasta nie wypadły źle, a chwilami nawet dobrze. Przy okazji wyszły wszystkie niedociągnięcia i brak umiejętności planowania w Instytucji Kultury Katowic-Miasto Ogrodów. Bo zaprosić gwiazdę za setki tysięcy może każdy, ale zadbać o drobne, ale istotne szczegóły, to zadanie, które niektórych w mieście przerasta.


Tagi:

Komentarze

  1. KOSZUTKA.EU 14 września, 2015 at 6:31 pm - Reply

    MO, brzmi wspaniale. 🙂 Ach to wieczne drukowanie materiałów promocyjnych na „szkolnych” drukarkach… Skoro impreza kosztuje parę grubych milionów, miasto mogłoby dać zarobić katowickim drukarniom, o restauratorach nie wspominając. Trudno po raz kolejny oprzeć się wrażeniu, że tak szeroko otwarty na przyjezdnych urząd nie lubi swoich własnych mieszkańców i przedsiębiorców…

  2. Sabina 14 września, 2015 at 9:39 am - Reply

    Cieszy, że ktoś to wreszcie napisał. Instytucja Kultury Katowic-Miasto Ogrodów, w każdym obszarze ma niedociągniecia, jedna większa kontrola i po Instytucji nie zostało by śladu. Może kiedyś, ktoś …

Skomentuj Sabina Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*