Reklama

Szykuje się nowa koalicja w sejmiku województwa. Ciekawy ruch PO

Grzegorz Żądło
Ruch Autonomii Śląska „został zaproszony” do podjęcia rozmów koalicyjnych z Platformą Obywatelską, która chce się podzielić władzą w regonie. To tyle zaskakująca, co dziwna informacja. Ale propozycja PO ma swoje drugie dno. We wciągnięciu RAŚ do władzy partia rządząca ma swój interes.

RAŚ współrządził już regionem, ale w kwietniu 2013 roku Jerzy Gorzelik złożył rezygnację z funkcji członka zarządu, a niedługo potem RAŚ opuścił koalicję. Warto na chwilę zatrzymać się nad tą decyzją, a przede wszystkim jej uzasadnieniem. Przyda się do analizy obecnej sytuacji.

„Powodem decyzji jest brak możliwości realizacji programu RAŚ w obecnej sytuacji w samorządzie województwa oraz brak zgody na politykę prowadzoną przez naszych dotychczasowych koalicjantów” – pisał w specjalnym oświadczeniu RAŚ.

W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami działań, wskazujących na brak niezależności naszych partnerów z Platformy Obywatelskiej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla pana marszałka Sekuły naczelną zasadą stało się nie dobro województwa, lecz zadowolenie wydających polecenia mocodawców z Warszawy. Jaskrawym tego przykładem jest pozbycie się ze stanowiska dyrektora Muzeum Śląskiego pana Leszka Jodlińskiego, który nie tylko znakomicie kierował działalnością placówki, ale również wzorowo nadzorował budowę nowej siedziby muzeum (…). Ruch Autonomii Śląska podniósł konieczność zastąpienia partyjnych nominatów profesjonalistami. Niestety, koalicjantom nie starczyło dobrej woli – w miejsce jednego polityka powołano innego. To rażący przykład braku umiejętności nauki na własnych błędach. RAŚ nie może akceptować takiej polityki.”

Było też o budowie Stadionu Śląskiego, kierowaniu Kolejami Śląskimi i kilku innych rzeczach, z którymi RAŚ się nie zgadzał. Minęły dwa lata…

Nawet dziecko wie, że w polityce nie można się na nikogo obrażać. Dlatego nawet najmocniejsze słowa przedstawicieli RAŚ w stosunku do PO i odwrotnie teraz nie mają znaczenia. Liczą się interesy. Dlaczego PO chce mieć w koalicji RAŚ? Mam cztery wyjaśnienia.

Po pierwsze, chce docelowo pozbyć się SLD. Obecnie Sojusz ma w sejmiku trzy mandaty, które są niezbędne do spokojnego rządzenia. Tyle, że kilka dni temu z partii odszedł Kazimierz Karolczak, członek zarządu województwa. SLD ma więc udział we władzy, a jakoby go nie miało.

Po drugie, PO słusznie przewiduje, że w jesiennych wyborach parlamentarnych poniesie klęskę. Może się okazać, że to PiS będzie tworzyć koalicję rządzącą krajem. Albo z Pawłem Kukizem, albo z PSL. A wtedy ludowcom nie będzie po drodze z Platformą w woj. śląskim. Mają jednak za mało mandatów, żeby wspólnie z PiS przejąć region. Dlatego wciągnięcie do koalicji RAŚ, ma być politycznym zabezpieczeniem dla PO na wypadek utraty władzy w kraju.

Po trzecie, PO chce sobie ocieplić wizerunek na Śląsku. Wizerunek, dodajmy, zszargany tak, że bardziej się nie da. Lepiej się z wrogiem zaprzyjaźnić i mieć go pod bokiem, niż pozwalać mu na bezkarne ataki. W końcu, jeśli RAŚ wejdzie do koalicji, nie będzie mógł sobie pozwolić na otwartą krytykę władz regionu, bo…sam, będzie je tworzył.

Po czwarte, zaskakujący ruch PO to ostatnia szansa na obronę pozycji przez Tomasza Tomczykiewicza. Od jakiegoś czasu pojawiają się głosy, że powinien ustąpić ze stanowiska szefa regionalnych struktur PO. Tomczykiewicz zagrał więc va banque. Albo uda mu się uratować Śląsk dla PO w jesiennych wyborach (a w tym ma pomóc współpraca z RAŚ) i dalej będzie mógł rozdawać karty, albo przepadnie i zostanie zjedzony przez partyjnych konkurentów.

Tyle powodów ze strony PO. A po co koalicja RAŚ? Kiedy dwa lata temu autonomiści zrezygnowali z rządzenia,  zrobili dobry ruch. Platforma była skompromitowana na każdym polu. Nieudane inwestycje, brak nadzoru nad spółkami, opóźnienia i stracone miliony. RAŚ powiedział: tu mamy rączki, proszę nas z tym nie łączyć. M.in. dzięki temu ugrupowanie osiągnęło niezły wynik w jesiennych wyborach samorządowych. Ponowne wejście do koalicji akurat w tym momencie będzie błędem. Zresztą podobnie uważa Jerzy Gorzelik, lider Ruchu. Z jednej strony rozumiem, kilka osób może dostać niezłe posady. Z drugiej jednak, pomaganie PO w momencie, kiedy jest najsłabsza w historii, trudno z politycznego punktu widzenia uzasadnić.

Choć w samym RAŚ dyskusje na temat koalicji trwają, ta wydaje się przesądzona. Członkiem zarządu zostanie Henryk Mercik, a Ruch w sejmiku będzie głosował razem z PO, PSL i SLD. Dla PO może to mieć jeszcze jeden pozytywny skutek. Jeśli naprawdę w RAŚ są podziały, to pozycja Jerzego Gorzelika jako lidera stowarzyszenia może być zagrożona. A to akurat, PO jest bardzo na rękę.

Zdjęcie: www.slaskie.pl. Fot. Tomasz Żak, biuro prasowe UMWŚ


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*