Reklama

Plac na Glanc to fuszerka. Będą poprawki

Grzegorz Żądło
Kilka dni temu IKK-Miasto Ogrodów zaprosiło dziennikarzy na otwarcie pierwszego w tym roku Placu na Glanc. Kilka godzin później odbyła się inauguracja dla mieszkańców. Jak się jednak okazuje, plac ma wiele usterek, które muszą zostać poprawione.

Podwórko przy Kościuszki/Rymera jest pierwszym w tym roku, którego przebudowa już się zakończyła. W programie Plac na Glanc mają powstać jeszcze dwa, przy Czarnieckiego i Modelarskiej. Miasto Ogrodów tydzień temu zaprosiło więc dziennikarzy na oficjalne otwarcie (więcej o tym tutaj). Tymczasem okazuje się, że podwórko czekają istotne poprawki. Tak naprawdę nikt nie powiniem jeszcze z niego korzystać. Lista z błędami i usterkami trafiła już do wykonawcy. Najistotniejszym problemem jest nachylenie samego podłoża, które w większej cześci wyłożone jest drobną kostką. Teraz spadek terenu następuje od środka podwórka do jego krawędzi, co może powodować zalewanie budynków. Powinno być odwrotnie, czyli woda powinna płynąć w kierunku umiejscowionej w centralnej części studzienki. Kolejny błąd to zastosowanie niewłaściwych sprężyn w tzw. bujakach (miały być 20-tki, są 12-tki). Wykonawca musi też zamontować dodatkowy element w zbiorniku na deszczówkę.

Problemem jest też użycie zwykłych sosnowych desek do budowy m.in. siedzisk. Ma zostać na nich wykonane ryflowanie, czyli podłóżne rowki, które lepiej odprowadzają wodę. Dlaczego deski ryflowane nie zostały użyte od razu? – Rodzaj deski został zaakceptowany przez mieszkańców – mówi Łukasz Kałębasiak, rzecznik prasowy IKK-Miasto Ogrodów. Tyle, że mieszkańcy nie muszą się znać na stosowanej w budownictwie technologii. Poza tym ktoś powinien prowadzić nadzór na inwestycją. Tymczasem w Mieście Ogrodów, siłą rzeczy, nie ma specjalistów tego typu, a to właśnie ta instytucja odbiera prace. Jak więc się to odbywa? – Odbioru podwórka dokonuje IKKMO na podstawie raportu przekazanego przez projektantów, w momencie, gdy raport ten pozwala na jego odebranie i wszystkie elementy wykonane są zgodnie z projektem. Dodatkowy nadzór sprawuje również inspektor nadzoru budowlanego zatrudniony przez administrację remontowanej przestrzeni – tłumaczy Łukasz Kałębasiak.

Grafika Facebook

Prace remontowe kosztowały 31 000 zł brutto. Kosztorys obejmuje także dodatkowe materiały niezbędne do stworzenia elementów małej architektury (m.in. szklarni, stołu oraz kwietnika), zieleń (rośliny, trawa) oraz honorarium projektantów. Całość kosztowała więc 50 tys. zł brutto.

Dlaczego podwórko zostało oficjalnie otwarte, skoro wymaga wielu poprawek, w tym takich, które mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo jego użytkowników? – Podwórko miało premierę medialną, ale nie nastąpił jeszcze ostateczny odbiór techniczny – tlumaczy rzecznik IKKMO.

Na wykonanie poprawek wykonawca ma czas do 10 września. Wszystkie prace objęte są trzyletnią gwarancją.


Tagi:

Komentarze

  1. zawijanie sreberek 6 września, 2015 at 11:56 am - Reply

    Może Autor przy okazji opisze, kto i za czyje pieniążki w podwórku przy ul. Jadwigi najpierw stworzył ściankę wspinaczkową, a później dodano szlaban, żeby nieźle kasować za parking?Do kogo ten plac należy, że taki paradoks jest możliwy? Coś z tymi pomysłami „plac na glanc” jest nie „halo”. Czekam, kiedy miasto ogłosi solidne odszczurzanie i likwidację chlewików w centrum, bo to jest prawdziwa tragedia, jak na „metropolię” w XXI wieku. Przy okazji, czy ktoś w UM wie, ile budynków w mieście nie ma kanalizacji, tylko szamba sprzed wieku?

  2. Ormi 4 września, 2015 at 2:38 pm - Reply

    Na podwórku-studni nie powinno się na siłę szukać wiecznej integracji sąsiadów w doraźnym, ale długotrwającym dekorze, na dodatek w opozycji do miasta na zewnątrz, bo to iluzoryczne w dłuższej perspektywie czasowej. Dam przy tym głowę, że gdy część sąsiadów będzie się tam dobrze bawić (jak długo?), to będą tacy, bardziej tylko wyobcowani, patrzący spode łba.
    Lepiej było zadbać o neutralny minimalistyczny porządek w tym miejscu, z odrobiną nie inwazyjnej zieleni, bez dalszych koniunkturalnych bajerów, przy okazji za dużo mniejsze pieniądze, by wszyscy dyskretnie czuli się dobrze zamieszkując solidnie (Rymera!).

    NB. Warto będzie tam zaglądnąć po dłuższym czasie, by sprawdzić jak obroniły się dzisiejsze idee – proszę to opisać.

  3. Ormi 4 września, 2015 at 10:13 am - Reply

    Cały artykuł potwierdza, że za sprawę zabrali się beztroscy amatorzy, nie wahający się za publiczne pieniądze dla medialnego nagłośnienia mieć jedno- czy kilkurazowy ubaw w wydumanej scenerii.
    Takie niepraktyczne na codzień podwórko(bo lokale i imprezy to są raczej w mieście, a nie na dnie studni) nieuchronnie szybko się znudzi i będzie jeszcze gorsze niż przed jego wydumaną rehabilitacją.

    • Grzegorz Żądło 4 września, 2015 at 11:12 am Reply

      Problem nie leży w tym, że podwórko się znudzi, tylko w tym, że nie było odpowiedniego nadzoru nad jego przebudową. Sama idea Placu na Glanc jest słuszna.

  4. Znajmoy 4 września, 2015 at 6:37 am - Reply

    Czy to nie paradoks. Instytucja kultury powinna się zająć tworzeniem kultury a nie tworzeniem ogródków, o których nie ma zielonego pojęcia. Co się dziwić!!!! przecież ta instytucja wchodzi wszystkim w kompetencje… po co więc wydziały urbanistyki, budownictwa itp w mieście.

Skomentuj zawijanie sreberek Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*