Pięć wolnych etatów, dwa nabory, kilkudziesięciu chętnych i… zero przyjętych. Straż Miejska w Katowicach ma problem ze znalezieniem nowych pracowników. Mimo, że zgłaszają się chętni, nie przechodzą testów, głównie tych z wiedzy ogólnej.
W katowickiej SM pracują obecnie 123 osoby, choć jeszcze w ubiegłym roku było ich 140. Kiedy jednak w maju 2013 roku 15 strażników zostało zatrzymanych pod zarzutem przyjmowania łapówek (zatrzymana została jeszcze jedna osoba, ale zwolniła się już wcześniej), prezydent wydał zarządzenie o redukcji etatów. Potem jeszcze dwie osoby przeszły do urzędu miasta. Dopiero w tym roku pojawiło sie “zapotrzebowanie” na nowych strażników. Tyle, że trudno ich znaleźć. Na pierwszy tegoroczny nabór zgłosiło się aż 39 osób, ale niemal połowa z nich nie spełniała podstawowych kryteriów. Z kolei z 20 dopuszczonych do testu teoretycznego osób, przeszło go tylko 12. Choć wymagania nie były wygórowane. Wystarczyło poprawnie odpowiedzieć na 18 z 30 pytań. Te dotyczył głównie miasta, przepisów kodeksu ruchu drogowego i innych aktów prawnych, których znajomość jest potrzebna w pracy strażnika. I tak np. kandydaci musieli odpowiedzieć gdzie mieści się siedziba SM (Śródmieście, Dąb, Załęska Hałda, Załęże), kiedy przypada “Święto miasta Katowice” (15 sierpnia, 11 września, 11 listopada, 1 sierpnia), z ilu dzielnic składają się Katowice (10, 14, 17, 22), kto jest najwyższym organem władzy ustawodawczej w RP (Prezydent RP, Rada Ministrów, Premier RP, Sejm RP), jak się nazywają posiedzenia rady gminy (sesje, obrady, narady, zebrania) czy kto ratyfikuje w Polsce umowy miądzynarodowe (Marszałek Sejmu, Prezydent RP, Prezes Rady Ministrów, Senat RP). Do tego pytania o wykroczenie, zadania SM, zasady uchylania mandatu karnego czy rozpoznanie znaku zakazu zatrzymywania się.
Ci, którzy przebrnęli przez teorię, stanęli do testu sprawnościowego (m.in. brzuszki, bieg wahadłowy, rzut piłką lekarską). Z 12 osób przeszły je tylko 3. Nie zostały jednak strażnikami, bo nie zrobili dobrego wrażenia na rozmowie kwalifikacyjnej. – Szukam ludzi, którzy mają jakiekolwiek doświadczenie i czymś się interesują. Tymczasem wielu takich osób nie ma. Są kandydaci, którzy nie mają nawet prawa jazdy – tłumaczy Kazimierz Romanowski, komendat SM w Katowicach. Zamiast jednak obniżyć wymagania przed kolejnym naborem, komendant je podwyższył. Żeby zaliczyć test teoretyczny, trzeba było zdobyć 24 pkt. – Podjąłęm taką decyzję, bo zgłaszały się te same osoby. Zaczęło to wyglądać jak loteria, a może się uda – wyjaśnia Romanowski. Wymagania okazały się jednak zaporą nie do przejścia. Z 19 osób, które przystąpiły do testu z wiedzy, pozytywny wynik osiągnęły tylko dwie. Jednak i one odpadły na teście sprawnościowym. Tym samym nadal brakuje 5 ludzi do pracy. Co teraz? – Będzie kolejny nabór. Być może będziemy musieli zpałacić za ogłoszenie w prasie, choć ostatnio umieściliśmy je na poczytnym portalu o pracy – informuje komendant.
Być może jednak mała liczba odpowiednich kandydatów do pracy w SM wynika z warunków, jakie mogą dostać po przejściu rekrutacji. Nowo przyjęty strażnik na początek zostaje aplikantem i zarabia 2100 zł brutto (około 1,6 tys. zł netto). W ciągu roku musi przejść szkolenie podstawowe. Najczęściej trwa ono trzy miesiące. Po tym czasie zarobki wzrastają do 2 650 zł brutto (około 2 tys. zł netto). Do tego ewentualny dodatek za staż pracy.
Jakie wymagania trzeba spełnić, żeby starać się o pracę strażnika? To m.in. niekaralność, średnie wykształcenie, obywatelstwo polskie, ukończone 21 lat i uregulowany stosunek do służby wojskowej.
Zdjęcie: www.strazmiejska.katowice.pl