Reklama

Zabity przez nazistów w Katowicach ks. Jan Macha został błogosławionym

Ł. K.
Dzisiaj w katowickiej katedrze odbyła się uroczystość beatyfikacji ks. Jana Machy, który zginął z rąk esesmanów w trakcie II wojny światowej. Po raz pierwszy odsłonięto wizerunek błogosławionego i złożono relikwie.

Był prześladowany, bity i maltretowany. Przez ponad 4 miesiące przebywał w celi śmierci w Katowicach. W tym czasie, żeby móc się modlić, uplótł ze sznurka różaniec. „Wychwalam Boga na ten sposób, który jest tutaj możliwy i proszę Wszechmogącego, żeby was, kochani rodzice, pocieszył, bo niczego mi nie jest tak żal, jakbym widział wasze smutne twarze i przejęte bólem serca” – pisał w jednym ze swoich listów oczekując na wykonanie wyroku. Został stracony na gilotynie w katowickim areszcie prawie dokładnie 79 lat temu, w nocy z 2 na 3 grudnia.

Długo wyczekiwana beatyfikacja ks. Jana Machy doszła dzisiaj do skutku. Przed kościołem na telebimie mszę obserwowało tylko kilkanaście osób. Jednak Archikatedra Chrystusa Króla była wypełniona po brzegi. Najbliżej ołtarza siedziała rodzina błogosławionego. Jej przedstawiciele wnieśli relikwie różaniec wykonany w więzieniu i wkomponowany w palkę mszalną, oryginał listu napisanego przez błogosławionego kilka godzin przed egzekucją oraz splamioną krwią chustkę, którą rodzina otrzymała po śmierci wraz z innymi rzeczami osobistymi. Uroczystości przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Gdziekolwiek ktoś był aresztowany, deportowany, rozstrzelany, przynosił pocieszeni i wsparcie materialne. Nie zwracał przy tym uwagi na różnice narodowościowe, wyznaniowe czy społeczne. Jak cenny jest dzisiaj jego przykład. Jakże jasne jest jego nauczanie.(…) Podczas gdy w Polsce i na świecie szalała przemoc i wojenny gwałt, zrozumiał , że tylko wiara i miłość pozwalają w każdej osobie stworzonej na obraz i podobieństwo Boga uznać jej niezbywalną godność – mówił kardynał Semeraro w swoim kazaniu.

Zacytował też fragment pożegnalnego listu ks. Jana Machy:
„Za 4 godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy ten list będziecie czytać, mnie nie będzie już między żyjącymi. Zostańcie z Bogiem, przebaczcie mi wszystko. Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie, wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie”.

***

Ks. Jan Macha urodził się 18 stycznia 1914 r. w tradycyjnej śląskiej rodzinie Pawła Machy i Anny z domu Cofałka w Chorzowie Starym. Miał dwie siostry i brata. Udzielał się w harcerstwie i sporcie. Działał również w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży. W 1934 r. wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. 25 czerwca 1939 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Stanisława Adamskiego w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach. Po dwumiesięcznym zastępstwie w rodzinnej parafii objął 10 września stanowisko wikarego przy kościele parafialnym św. Józefa w Rudzie Śl. Tam nawiązał łączność z tajną organizacją i rozwinął ożywioną działalność charytatywną wśród polskich rodzin, dotkniętych skutkami i okupacji. 5 września 1941 r. ks. Jan Macha został aresztowany przez gestapo na dworcu w Katowicach. Znaleziono przy nim listę osób, którym on i jego współpracownicy pomagali oraz inne dokumenty wskazujące, że zbierali pieniądze i przekazywali je potrzebującym. Lista była jednym z głównych dowodów w późniejszym śledztwie i procesie całej grupy. 17 lipca 1942 odbyła się przed sądem doraźnym w Katowicach krótka rozprawa, na której ks. Macha i współpracujący z nim kleryk Guertler skazani zostali na śmierć przez ścięcie.  Wyrok wykonano 3 grudnia 1942 w katowickim więzieniu. Ciała ks. Machy nigdy nie wydano rodzinie, najprawdopodobniej zostało spalone w obozie koncentracyjnym Auschwitz. W liście napisanym kilka godzin przed egzekucją ks. Macha prosił rodzinę, aby urządziła mu na cmentarzu „cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie «Ojcze nasz»”. Jego prośba została spełniona po latach, kiedy z inicjatywy kolegów rocznikowych w październiku 1951 r. powstał symboliczny grób ks. Jana na starym cmentarzu parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym.


Tagi:

Komentarze

  1. reksio 20 listopada, 2021 at 8:44 pm - Reply

    Niemcy a nie naziści.

  2. Andrzej 20 listopada, 2021 at 4:36 pm - Reply

    Księdza Machę zabili Niemcy, nie naziści ani nie krzyżacy, ani na w enerdowcy.

Skomentuj Andrzej Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*