Jeden dzień wolny od pracy i perspektywa zamkniętych sklepów. To wystarczy, żeby już wczesnym popołudniem w piekarniach i na sklepowych półkach brakowało chleba. Dlaczego ludzie niepotrzebnie robią nienaturalnie duże zapasy? Odpowiedzi jest kilka, choć trudno w nich znaleźć racjonalne przesłanki.
Tuż po godz. 16. Centrum Katowic, piekarnia jednej z dużych sieci. Na półkach, na których o tej porze wybór chleba zwykle jest bardzo duży, ani jednego bochenka. O bułkach nie wspominając. Sto metrów dalej, kolejna piekarnia innej sieci. To samo. Na półkach tylko bułka tarta. Dwie ekspedientki właściwie mogłyby pójść do domu, bo nie mają już co sprzedawać. Zagaduję, że coś w tym kraju jest nie tak. Jeden dzień wolnego i nigdzie nie ma chleba. Panie przyznają mi rację. Dodają, że tylu bochenków co dzisiaj, nie sprzedały nawet w Wigilię. A wtedy przecież w perspektywie były dwa dni wolnego, a potem weekend.
Dlaczego ludzie robią zupełnie nienaturalne zapasy, kiedy raptem przez 24 godziny sklepy będą zamknięte? Na dodatek, nie wszystkie. Ile chleba można zjeść przez jeden dzień. Święto Trzech Króli, Boże Ciało czy np. 11 listopada to raczej nie są święta, na które zaprasza się rodzinę i przyjaciół. Kto więc zje te wszystkie bochny, które przed pojedynczymi dniami wolnymi znikają z piekarni? Odpowiedzi są dwie, obydwie smutne i świadczące o braku logicznego działania. Część pieczywa na pewno trafi do kosza – to wersja pesymistyczna. Optymistyczna jest taka, że ludzie zjedzą nawet to, co już jest czerstwe.
Powodów, skąd się bierze w Polakach taki pęd do kupowania większej ilości jedzenia niż naprawdę potrzebują, też może być kilka. Jeden to ( pewnie u starszych ludzi) pozostałość po czasach minionej epoki, kiedy brakowało niemal wszystkiego. Trzeba więc było kupić na zapas i tak też część starszych osób robi do dzisiaj. A pozostali? Tu wytłumaczenie już takie łatwe nie jest. Być może mamy po prostu małe zdolności planowania, w tym zapasów żywności.
P.S. W drugiej z opisywanych piekarni ostatecznie kupiłem chleb. Ekspedientka sprzedała mi mały bochenek spod lady, który odłożyła dla siebie. Podejrzewam, że odłożonych miała więcej 🙂
Szukanie racjonalnych przesłanek w działaniach kolektywnych jest nieracjonalne 🙂