Reklama

Dajmy już spokój z jarmarkami na Rynku

Grzegorz Żądło
Jak nie francuski, to włoski. Świętojański, wielkanocny albo bożonarodzeniowy. Niemal co tydzień na katowickim Rynku odbywa się jakiś jarmark. Zestaw sprzedających bardzo często jest ten sam, a prezentowane towary to w większości mydło i powidło.

Problemem są nie tylko częstotliwość jarmarków i oferowany na nich asortyment, ale drewniane budki, które raz po raz rozkładane są na Rynku. O ile do wąskiej ul. Staromiejskiej jeszcze jakoś pasowały, o tyle na największym placu w centrum Katowic wyglądają po prostu źle. Takie Krupówki w Katowicach. Raczej bieda.

Wróćmy do oferowanego na jarmarkach asortymentu. Często impreza reklamowana jest jako miejsce, na którym będzie można kupić oryginalne produkty lub rękodzieło. Tymczasem w drewnianych budkach sprzedawane są m.in. biżuteria, olej arganowy, mydło, skarepety czy różne przedmioty ze śląskim godłem. Co to wszystko ma wspólnego z rękodziełem? Raczej niewiele. Do tego towarzyszący zwykle kolejnym jarmarkom gryzący dym z grilla, na którym smażą się kiełbasy (też na pewno ręcznie robione).

Nie twierdzę, że na Rynku nie powinny się odbywać jarmarki. Przy okazji świąt Wielkiejnocy czy Bożego Narodzenia, rzeczywiście, tradycyjne produkty (ale prawdziwie tradycyjne) będą miłą odmianą od zakupów w supermarkecie. Również te „zagraniczne” jarmarki jak włoski czy francuski mają swoich fanów (choć ceny odstraszają). Ale organizowanie ich co kilka tygodni mija się z celem. Wyroby z Chin czy olej arganowy można kupić w co drugim sklepie.

Wiem, że jarmarki miały być jednym z elementów, które przyciągną ludzi na Rynek. Przyciągnęły i już wystarczy. Teraz do centrum przyciągają palmy i dobra pogoda. Z pewnością organizator jarmarków robi dobry interes na współpracy z Katowicami, ale czas powiedzieć: panu już dziękujemy.

PS. Nie wiem jak ktoś mógł się zgodzić na zorganizowanie w Rynku takiej imprezy jak sobotnie Śląskie Smaki. Zbyt głośna muzyka (nijak nie pasująca do wizerunku miasta kreatywnego UNESCO), słabe żarty trzecioligowego kabaretu i unoszący się w powietrzu zapach grilla. Nie obrażając nikogo, taka impreza zdecydowanie bardziej sprawdzi się pewnie w Zawierciu, Myszkowie czy Pszczynie. Katowice, zwłaszcza Rynek, zasługują na trochę wyższy poziom.


Tagi:

Komentarze

  1. Marta 7 czerwca, 2016 at 1:15 am - Reply

    Czytając wpis budzi się we mnie iskierka gniewu i rozczarowania….Przede wszystkim dlaczego zaczynamy od krytyki a nie szukaniu czegoś dobrego w imprezie, co więcej dlaczego od razu „likwidować” a nie zmieniać na lepsze…? może warto dać organizatorom wskazówki, promować możliwość wystawienia się na jarmarkach różnorodnym lokalnym i regionalnym twórcom? Impreza jest darmowa- proszę pomyśleć o społeczności katowickiej, której nie stać na koncerty NOSPRu albo wszystkich nas, co kochamy smak oscypka, gwarę śląską i mamy ochotę na poznawanie artystów…bo Ci wystawcy to nie koniecznie „baba z budy” ale szanowani w Europie i na świecie manufakturzyści (trzeba chcieć poznać i dowiedzieć się…, mialam wielka przyjemnosc poznac jednego z najsylnniejszych tworców ludowych ktory projektowal domy wielkich projektantów mody na świecie …a jego szopka była wystawiana we Francji.., a na pchlim targu zdobyłam oryginalną Chanelkę…) Wolę iść do tej „baby z budy” kupić dobrą szynkę niż do piętnastego Tesco w mojej dzielnicy.. bo „wiem co jem”

  2. Kiri 7 czerwca, 2016 at 12:01 am - Reply

    Panie Grzegorzu – dobrze Pan zaczął, artykuł ciekawy i się z nim zgadzam, ale zakończenie nawet poniżej poziomu obecnego rządu.

  3. Jakub 6 czerwca, 2016 at 5:46 pm - Reply

    Zarzuty wobec prowincjonalnych budek czy wąskiego i do tego „dziadowskiego” asortymentu jak najbardziej zasadne, jednak nie mogę się zgodzić, że sama idea jest nie właściwa. Rynek ma tętnić życiem i cotygodniowe imprezy są jak najbardziej wskazane. Oczywiście powinniśmy walczyć o różnorodność i jakość, ale nie oczekujmy, że na placu targowym będziemy słuchać koncertów NOSPR-u. Teatr jest obok, palmy trochę dalej, a Spodek i SK na końcu ulicy – każdy wybiera co lubi.

  4. Agnieszka z Myszkowa 6 czerwca, 2016 at 9:12 am - Reply

    Bardzo dziękujemy za uwagi Panie Redaktorze, mamy również podobne odczucia co do programu Festiwalu w trakcie trwania konkursu kulinarnego. Na pewno tymi uwagami podzielimy się z miastem Katowice, które jako współorganizator imprezy odpowiedzialne było właśnie za program artystyczny na scenie, poza występem zespołu Śląsk.
    Mam nadzieję, że wierny imprezie od XI lat Zespół Pieśni i Tańca Śląsk (którego koszty w całości pokrył drugi współorganizator, czyli Śląska Organizacja Turystyczna) był już godny wystąpienia na katowickim rynku.

  5. Henry 6 czerwca, 2016 at 8:45 am - Reply

    Do Bytomia by to idealnie pasowało

  6. Bartek 6 czerwca, 2016 at 7:57 am - Reply

    Akurat w tym przypadku masz wiele racji. Pierwszy jarmark był czymś nowym. Dałem się skusić i poszedłem. Na miejscu było rozczarowanie. Dałem kolejną szansą i też było dno. Chińskiego badziewia mamy pod dostatkiem w każdym miejscu. Szumnie reklamowany dzień dziecka też był porażką.

    Jedyna impreza która się sprawdza to rynek smaków i food trucki. Nie są za często, impreza jest fajna i klimatyczna. Teraz w połączeniu z piękną pogodą, palmami i rzeką będzie jeszcze ciekawiej…

    • Maurycy 6 czerwca, 2016 at 1:42 pm Reply

      Było by pięknie jeśli Miasto dało by sobie spokój z tym betonowym 'obiektem’ gdzie mają być niby toalety.

    • Agnieszka z Myszkowa 6 czerwca, 2016 at 10:09 am Reply

      Czy ten wyższy poziom imprezy, o którym pisze Pan Redaktor to food trucki? 🙂

      • Grzegorz Żądło 6 czerwca, 2016 at 10:28 am Reply

        W porównaniu ze Śląskimi Smakami w sobotnim wydaniu to jednak wyższy.

        • Agnieszka z Myszkowa 6 czerwca, 2016 at 10:59 am Reply

          to szkoda, że Pan nie był do końca…

          • Grzegorz Żądło 6 czerwca, 2016 at 1:25 pm Reply

            Wytrzymałem jakąś godzinę, ale zbyt głośna muzyka i „żarty” kabaretu skutecznie mnie wypłoszyły z imprezy.

            • Kevin 8 czerwca, 2016 at 3:20 am Reply

              No tak bo to impreza dla mas nie pospolstwa ha ha ha

          • Leszek Naziemiec 6 czerwca, 2016 at 12:29 pm Reply

            Ślaskie jedzenie, to co robi Rączka, Jorgusie to także nasze Śląskie Dziedzictwo. UNESCO stara sie chronić tradycję materialną i niematerialną. Nie dajmy sie wykorzenić! Raz food trucki i minimalistyczny neobritpop, a raz po noszymu :). kultura wysoka ma się dobrze: Ostatnio np. mogliśmy słuchać wspaniałych koncertów w Nosprze, były rzeczy praktycznie niewykonywane i jednoczesnie kluczowe dla rozumienia muzyki 20 wieku: Anton Webern, symfonia Mesiaena, brawo!

Skomentuj Henry Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*