Reklama

Co dla Ślązaków znaczy być Ślązakiem?

Grzegorz Żądło
Przez przypadek natknąłem się dzisiaj na akcję jednego z producentów piwa. Akcja jest prosta. Na dużych literach, tworzących nazwę owego producenta, trzeba dokończyć zdanie: Być Ślązakiem znaczy… Przeczytałem kilkadziesiąt wpisów. No więc jak to jest z tym byciem Ślązakiem?

Litery na Pl. Szewczyka w Katowicach stanęły dzisiaj i będą tam do piątku. Wcześniej instalacja stała w innych śląskich miastach. Jak reklamuje swoją akcję organizator, wpisy mieszkańców „utworzą pełną definicję bycia Ślązakiem”. Gdyby rzeczywiście utworzyć definicję ze zrobionych już wpisów to brzmiałaby ona mniej więcej tak: być Ślązakiem znaczy pracować na kopalni, jeść kluski, roladę i modro kapustę, mieć honor, być uczciwym i pracowitym, godać po śląsku i nie lubić goroli. Pojawiały się także inne odpowiedzi, ale te powyżej powtarzały się najczęściej. O czym to świadczy?

Zakładam, że większość wpisów wykonali mieszkańcy regionu. Jeśli tak, to zadziwiająco wiele osób postrzega Śląsk przede wszystkim przez pryzmat jedzenia. Rolada i kluski – jeśli to jesz, znaczy jesteś Ślązakiem. Ewentualnie sznita z tustym. Równie wiele wpisów dotyczyło węgla i kopalń. Były też tradycyjne cechy charakteru przypisywane Ślązakom, czyli uczciwość, pracowitość i honor. Do tego kilka uwag o gryfnych dziołszkach i szwarnych chopokach.

Skoro tak o sobie pisze tzw. ulica, to można zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie kampanie promocyjne regionu można uznać za źle wydane pieniądze. Co z tego, że Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego będzie wmawiał mieszkańcom regionu i kraju, że „Śląskie to pozytywna energia”? Co z tego, że katowicki urząd miasta będzie przekonywał wszem i wobec, że „Katowice to miasto wielkich wydarzeń”? Wszystko na nic, bo i tak prędzej czy później Ślask sprowadza się do klusek, rolady i kopalń.

Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek napisał, że być Ślązakiem to być dumnym z kultury i sztuki tego regionu. Albo, że Śląsk to zielony region otwarty na innych. Albo, że są tu innowacyjne firmy, piękne nowe budynki, dobre drogi. Albo, że być Ślązakiem to być miłym, uprzejmym dla sąsiadów. Tego wszystkiego na tych sześciu literach nie ma, a jeśli jest, to w śladowych ilościach.

Oczywiście można uznać, że cała akcja to żart i nic nieznaczący happening. Niemniej wpisują się tylko ci, którzy chcą. Nikt nikogo nie zmusza. To pokazuje, że musi minąć naprawdę wiele czasu, żeby Śląsk przestał się ludziom kojarzyć z tym, z czym kojarzy się od lat. Żadne kampanie promocyjne tego nie zmienią. To tylko pieniądze wyrzucone w błoto.


Tagi:

Komentarze

  1. trout 30 lipca, 2015 at 2:27 pm - Reply

    W powyższym artykule i kampanii Tyskiego nie odróżniono „bycia Ślązakiem” od „bycia mieszkańcem Śląska”, co wydaje się tu fundamentalne. Widziałem ustawioną jedną z liter w Parku Chorzowskim (dla nie wtajemniczonych to stara nazwa „Parku Śląskiego”), gdzie zebrani w drodze na koncert wpisywali to co już widzieli, bądź co przed chwilą rozbawiło ich znajomych w krótkiej rozmowie sytuacyjnej. Tak czy siak nie ma co generalizować. A już stwierdzenie, że pieniądze na kampanie to kasa w błoto to zbyt dalekie uproszczenie. Wszak to rozreklamowywanie wydarzeń, które się tu dzieją, a nie opowiadanie o jakichś niestworzonych rzeczach.
    @GŻ: „Chopok” – poza szczytem w Tatrach takie słowo nie istnieje ani w polskim, ani w śląskim. Duży pan to chop, mały pan to synek, karlus, bajtel.

Skomentuj trout Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*