Reklama

Co czwarty rodzic obnaża swoje dziecko na Facebooku. Uniwersytet Śląski prowadzi badania na temat sharentingu

Redakcja
Wyśmianie, obnażanie, a w skrajnych przypadkach wykorzystywanie przez pedofili. Tak może skończyć się regularne udostępnianie zdjęć dzieci w mediach społecznościowych. Uniwersytet Śląski prowadzi badania na temat tzw. sharentingu. Rekordzistka opublikowała 1100 zdjęć swojego półrocznego dziecka.

Rodzice obnażają swoje dzieci w mediach społecznościowych. Mówią o tym badania przeprowadzone przez Uniwersytet Śląski. Ich autorka, dr Anna Brosch, adiunkt na Wydziale Nauk Społecznych, opisuje sharenting, czyli regularne udostępnianie przez rodziców informacji na temat ich dzieci w mediach społecznościowych.
Obserwowała 168 profili rodziców dzieci w wieku przedszkolnym na Facebooku. – Rekordzistka udostępniła 1100 zdjęć, a jej dziecko miało pół roku. To jest około 170 zdjęć miesięcznie – mówi dr Brosch. Obserwowani publikowali głównie zdjęcia codziennych sytuacji. Poza tym rodzice bardzo lubią pokazywać swoje dzieci, gdy te są ubrudzone lub podczas jakichś ważnych wydarzeń, jak np. urodziny. Jednak pojawiają się też fotografie, które mogą być kontrowersyjne. – Dziecko siedzące nago na nocniku, dziecko płaczące, brudne czy w nieprzyzwoitej pozie albo nawet zaaranżowanej sytuacji. Takie zdjęcia wrzucają do sieci, kompromitujące – wylicza badaczka.

Z analizy wyników drugiego etapu, czyli już ogólnopolskich badań ilościowych przeprowadzonych na próbie ponad 1000 osób wynika, że co czwarty rodzic permanentnie dzieli się życiem swojego dziecka w sieci. Powodem czasem jest tylko chęć wsparcia i zasięgnięcia porady. – Dawniej młodzi rodzice spotykali się na przykład na podwórku. Dzieci bawiły się w piaskownicy, a mamy sobie o nich dyskutowały. Teraz to zniknęło. Gdzie ci rodzice młodzi mają szukać wsparcia, jak radzić sobie z rodzicielstwem? Przenieśli się do sieci i to jest bardzo dla nich pomocne.
To jednak nie jedyna przyczyna zjawiska sharentingu. – Jesteśmy zainteresowani byciem celebrytami. Nie chcemy się ujawniać sami, a łatwiej jest zostać celebrytą za pośrednictwem dziecka. Można je ośmieszyć, siebie to nie za bardzo – mówi dr Brosch i dodaje: – Jest moda na popularność. Każdy chce być teraz celebrytą, pokazywać swoje życie, jak na przykład Małgorzata Rozenek. Chcą powielać takie wzorce.

Rodzice robią to nie tylko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony w internecie przed znajomymi. Niektórzy szukają w ten sposób szansy na zarobek, bo to może przyciągnąć firmy zainteresowane współpracą.

Może to mieć jednak bardzo poważne konsekwencje dla dzieci. Na razie jest za wcześnie, żeby dokładnie opisać te zagrożenia, ale to m.in. kradzież tożsamości. – Co prawda RODO zapewnia nam możliwość usunięcia pewnych informacji i daje nam prawo bycia zapomnianym, ale w sieci nic nie ginie. Nie wiemy, w jaki sposób te dane czy zdjęcia zostaną później wykorzystane – mówi badaczka i podaje przykład stron internetowych, na których pojawiają się zdjęcia dzieci z niepełnosprawnościami, z których wyśmiewają się inne matki. Dziecko może też spotkać się z tym w szkole. – Jak dziecko przekroczy próg szkoły i gdzieś tam ktoś te zdjęcia wyszuka, to jego rówieśnicy mogą się z dziecka wyśmiewać – mówi dr Anna Brosch. Skrajne przypadki to wykorzystanie informacji przez pedofili. Mają oni nie tylko dostęp do zdjęć. Niejednokrotnie publikowane przez rodziców informacje pozwalają również zlokalizować dziecko w bardzo łatwo sposób.

Jak wynika z dotychczasowych badań, im chętniej rodzic pokazuje siebie, tym chętniej robi to samo ze swoim dzieckiem. – Faktycznie to miało związek. Jednak, co mnie zaskoczyło, wiek nie odgrywa roli. Myślałam, że młodzi rodzice mają większe tendencje do sharentingu niż starsi, ale tak nie jest. Natomiast kobiety przodują. Zdecydowanie jest to ich domena. Chwalą się swoimi dziećmi i swoim rodzicielstwem – wyjaśnia dr Brosch.

Aktualnie pisze książkę na podstawie przeprowadzonych badań dotyczących sharentingu. W przyszłości zamierza je kontynuować i dokonać porównania z innymi krajami europejskimi, a także arabskimi.

Dodatkowe informacje o sharentingu i porady dotyczące udostępniania wizerunku dziecka w sieci można znaleźć TUTAJ.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*