Reklama

Przez kilka dni żyli w metrze, 3 dni jechali do Katowic. Ahmed i Aleksandra z synem uciekli z charkowskiego piekła

Łukasz Kądziołka
Ludzie żyją w metrze, a bomby spadają z taką częstotliwością, że nie da się zasnąć. Trupy leżą na ulicy co krok. Tak wygląda wojenny koszmar w Charkowie, z którego uciekła trzyosobowa rodzina, którą spotkaliśmy na katowickim dworcu.

W Charkowie jest koszmar – mówią Ahmed i Aleksandra z Charkowa. Małżeństwo wraz z kilkuletnim synem Radwanem uciekli z ogarniętej wojną Ukrainy w ostatnim momencie. Teraz z Charkowa dużo trudniej wyjechać. Rodzina opuściła swój dom, który został zniszczony w bombardowaniu. Tak jak inni, schronili się w metrze i byli w nim uwięzieni, bo tylko tam jest szansa na przeżycie. – Nie spaliśmy przez tydzień, bo cały czas wybuchały bomby – mówi Aleksandra. Mieli szczęście, bo w podziemiach trafili do miejsca, w którym było oświetlenie. – Większość ludzi siedzi cały czas w ciemności – dodaje.

Ostatnie zdjęcie domu, które udało im się zrobić zanim zeszli pod ziemię.

Jednak nadal można zostać bardzo łatwo zabitym przez jedną albo drugą stronę. Na zewnątrz można było wyjść wyłącznie z żółtą opaską na przedramieniu. Bez niej można zginąć bardzo szybko, ponieważ ukraińscy snajperzy strzelają do każdego, kto takiego oznaczenia nie ma. W ten sposób eliminują rosyjskich dywersantów, którzy przebierają się za cywili. Trupy na ulicach są wszędzie.

Aleksandra karmi Radwana przed punktem informacyjnym.

Po kilku dniach, kiedy kolejne komunikaty ukraińskich władz nie dawały nadziei na poprawę sytuacji w mieście, postanowili wyjść z podziemi i jak najszybciej uciekać. Teraz cieszą się, że przeżyli. – Charków jest najbardziej zniszczony. Kiedy przyjechaliśmy do Lwowa, to byliśmy w szoku. To jest inny świat – mówi Aleksandra. W końcu po trzech dniach podróży dotarli do Polski. Co będzie dalej? Nie wiedzą. Najpierw muszą się wykąpać i po raz pierwszy od tygodnia zasnąć w spokoju. Wiedzą, że na pewno już nigdy do swojego domu nie wrócą.

To tylko historia jednej z rodzin, której udało się uciec przed Rosjanami. Dzisiaj na dworcu w Katowicach były tłumy uchodźców. W hali dworca zapanował chaos, bo przy punkcie informacyjnym zrobiło się bardzo tłoczno, kiedy wszyscy przyszli tu naraz. – Dzisiaj pierwszy raz nagle aż tak dużo osób przyjechało. Mamy tu armię wolontariuszy i jakoś dajemy radę, ale zobaczymy jak będzie – mówi Yaroslav Novak, jeden z wolontariuszy. Dzieci dostały maskotki i zabawki. Częstowano ich batonami, wodą, sokami i ciepłą zupą. Służby były przygotowane na trzy pociągi, a przyjechały cztery. Wśród nich pierwszy pociąg Kolei Śląskich wysłany na granicę. Z Przemyśla wyjechało nim 500 osób, ludzie siedzieli w przejściach między fotelami. Jednak z pociągu na dworcu w Katowicach wysiadło ok. 140, bo większość została w Krakowie. Najprawdopodobniej regionalny przewoźnik będzie organizował takie transporty w kolejnych dniach. Dlatego w hali dworca punkt jest powiększany o nowe lokale. Miasto również przygotowuje się na przyjęcie następnych grup. W tym celu tworzone są dodatkowe punkty pomocy Ukraińcom.


Tagi:

Komentarze

  1. Jacek 3 marca, 2022 at 5:24 pm - Reply

    Do wszystkich zniesmaczonych Ahmedem i Ołegzandrą. Oczywiście wpuszczono ich do PL, gdyż zapewne są obywatelami Ukrainy i mogliby tam zginąć. A z ukr wypuszczono ich zapewne za nazwisko, taki Ahmed może być niepewny jako obrońca ojczyzny. Komu to nie pasuje, niech tropi małego Radwana, odszuka tych państwa i wyrazi im osobiście swój pogląd. Ale oczywiście zamieszczenie akurat takiej informacji jest manipulacją, choć typową zważywszy na linię polityczną tego bloga. Ja dziś na katowickim dworcu widziałem kilkanaście umęczonych rodzin w podróży.

  2. AA 3 marca, 2022 at 2:14 pm - Reply

    Wczoraj byłem w Warszawie na dworcu centralnym i w Katowicach. O ile jeszcze w Katowicach faktycznie są uchodźcy z Ukrainy to na centralnym poczułem się jak w stolicy Nigerii, Kongo czy innego afrykańskiego kraju. 95% osób to rodowici mieszkańcy Afryki. Ze 2% Pakistan, Afganistan itd, i reszta faktycznie mówiła w języku ukraińskim ,rosyjskim czy białoruskim.

  3. GorkiPagorki 3 marca, 2022 at 2:12 pm - Reply

    To coś u mnie nie tak.
    Mam nadzieje że ta wojna się szybko skończy: (
    Żal tych wszystkich ludzi a najbardziej dzieci 🙁

  4. GorkiPagorki 3 marca, 2022 at 2:11 pm - Reply

    Usuwamy komentarze? Człowiek zadał z ciekawości pytanie.

  5. GorkiPagorki 3 marca, 2022 at 2:01 pm - Reply

    Czyli jednak Ukrainę mogą opuszczać mężczyźni w wieku poborowym?
    Coś strasznego:/ Ta wojna.

    • AA 3 marca, 2022 at 2:22 pm Reply

      Pan Ahmed ani nie ma ukraińskiego nazwiska ani rys twarzy, co więcej Radwan też nie wygląda na osobę pochodzenia z tej części Europy. Pomagać oczywiście tak, ale proszę pamiętać że na granicy „nagle” pojawili się sami „studenci” uczelni ukraińskich, którzy ani słowa po ukraińsku ani też po angielsku powiedzieć nie umieją, dokumentów brak a co bardziej zapobiegliwi pokazują KSEROKOPIE paszportu kolegi ……

      • AA 3 marca, 2022 at 2:23 pm Reply

        Oczywiście „imienia” a nie nazwiska….

        • Jacek 3 marca, 2022 at 5:27 pm Reply

          A może to tatar spod Krymu albo Ormianin ze Lwowa?

          • GorkiPagorki 3 marca, 2022 at 5:35 pm Reply

            Może Pan Łukasz Kądziołka albo ktoś z k24 przybliży nam bardziej historię tej rodziny.
            Ciekawe dlaczego akurat historia tej rodziny miała zostać nam opowiedziana.

Skomentuj AA Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*