Reklama

3 tys. kilometrów maluchami. Z Bielska-Białej do Turynu wyjechał dzisiaj m.in. Sobiesław Zasada

Sobiesław Zasada i Longin Bielak przed startem.

Łukasz Kądziołka
Małe fiaty wyruszyły na wielką wyprawę. Dzisiaj 11 maluchów wystartowało z Bielska-Białej do Turynu. W ten sposób miłośnicy kultowego samochodu uczczą 50-lecie rozpoczęcia produkcji tego pojazdu we Włoszech.

Kiedyś chcieli mieć go wszyscy, a dzisiaj wszyscy spoglądają z nostalgią lub, w przypadku młodszych, sympatią. Maluch to kultowy pojazd, który zmotoryzował Polskę. – Przedpłat na ten samochód było ponad 500 tys. Wszyscy na niego czekali – mówi Sobiesław Zasada, legendarny kierowca, zdobywca m.in. trzech złotych i trzech srebrnych medali w mistrzostwach Europy w rajdach, Dzisiaj wyruszył w liczącą ponad 3 tys. km trasę z Bielska do Turynu. Wraz z nim, bardziej w roli pilota, inny wybitny zawodnik – Longin Bielak. Po prawie 50 latach ponownie wsiedli do Fiata 126p, żeby pokonać podobny dystans. – W 1975 roku jechaliśmy śladami Monter Carlo z Sobkiem. Tak samo jak inne samochody biorące udział w tym wyścigu, przez wszystkie punkty rajdowe – wspomina Longin Bielak. Przejechali wtedy ponad 3 tys. km. Przekroczyli Alpy, w zimie i przy opadach śniegu.

Dzisiaj wsiedli do malucha zakupionego pana Sobiesława. – Jak ostatnia produkcja tych fiatów była w 2000 roku, to wypuszczono ostatnie 1000 sztuk. Ja wtedy kupiłem dwa samochody dla moich wnuków – dla starszego i młodszego. To jest samochód młodszego wnuka. Jak wyjeżdżałem z Krakowa do Bielska, to ten samochód miał 500 km przejechane. Są założone nowe opony, bo tamte mają 22 lata i wymieniliśmy paski klinowe. Ogólna inspekcja pokazała, że wszystko jest w porządku – mówi Zasada.

Organizatorzy są przygotowani na awaryjne sytuacje. Nie dlatego, że wszystkie jedenaście samochodów biorących udział w wyprawie ma swoje lata. Auta są po prostu rzadko użytkowane. – To są samochody kolekcjonerskie i co za tym idzie – nie jeżdżące zbyt wielu kilometrów na co dzień. To są samochody, które jeżdżą od 100-200 km maksymalnie. Przygotowanie tych aut pod kątem technicznym do takiej wyprawy wymagało sporo zachodu – mówi Marcin Małysz, organizator wyprawy i prezes grupy 126Hooligans przy Automobilklubie Krakowskim. Mimo wszystko trzeba się przygotować na to, że któryś z samochodów może całej tej długiej trasy nie pokonać. – Jedzie, za samochodem serwisowym, zapasowy Fiat 126, również przygotowany – dodaje.

Jednym z uczestników wyprawy jest jego syn – Mateusz. Nie ma jeszcze prawa jazdy, więc będzie pilotował kolegę. Jednak samochód należy do niego. – To zaczęło się od mojego taty. On kiedyś kupił przed swoją żoną potajemnie Fiata 126p, odremontował go i kiedy już skończył w 100%, to pokazał to auto. Zaczęliśmy jeździć na zloty, strasznie mi się spodobały te auta. Stwierdziłem, że bardzo chcę takiego mieć i tak się stało – mówi Mateusz Małysz. Swojego malucha z 1988 roku z 60 tys. km przebiegu kupił w 2014 roku za 500 zł. Teraz samochód jest warty około 15-20 tys. zł. Jeszcze drożej wyceniony, bo na około 30 tys. zł, jest najstarszy z maluchów, które wyjechały dzisiaj do Turynu. To właśnie tam został 50 lat temu wyprodukowany fiat należący do Grzegorza Sztobryna. – To jest naprawdę stary samochód, jeden z pierwszych. Jakiś czas temu sprowadzony  z Włoch. Dostał świeżą powłokę lakierniczą, tamta stara została nadszarpnięta czasem. Bardzo dużo rzeczy jest tu oryginalnych i cały wizerunek samochodu też jest zgodny z oryginałem – mówi kolekcjoner, który ma łącznie 30 maluchów.

W trakcie wyprawy maluchy przejadą m.in. przez Wiedeń, Salzburg, Lienz, Weronę i Bergamo. Małe fiaty będą musiały również przekroczyć Alpy. W Turynie odbędzie się przejazd torem fabrycznym i zwiedzanie samej fabryki. Następnie ruszą z powrotem do Bielska, gdzie powinni  dotrzeć 16 lipca. Wyprawę można śledzić TUTAJ.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*