Reklama

#WszystkoGra w rytmie kobiet

Stanisława Celińska, Eliza Rycembel i Kinga Preis.

FILM “#WszystkoGra” to filmowy debiut Agnieszki Glińskiej, reżyserki znanej do tej pory głównie z teatru. W rolach głównych: trzy kobiety, przedwojenny dom i duże miasto. Wszystko to w konwencji musicalu, z mocnym akcentem polskich piosenek z lat 70-tych i 80-tych XX wieku i szczyptą sentymentu za latami dwudziestolecia międzywojennego.

Zosia (Eliza Rycembel), to wrażliwa nastolatka, która używa pędzla i farby do wyrażenia swojego buntu na murach. Z mamą, Romą (Kinga Preis), niespełnioną artystką, która zarabia sprzątaniem w Muzeum Sztuki, z trudem znajdują wspólny język. Trzecia kobieta to seniorka rodu (Stanisława Celińska) – z dnia na dzień dowiaduje się, że komornik chce jej odebrać dom, w którym mieszka z córką i wnuczką. To moment zwrotny ich historii.

“#WszystkoGra” to film o kobietach i dla kobiet. Trudno oprzeć się wrażeniu, że męscy bohaterowie są tu tylko tłem dla silnych, kobiecych osobowości (kibiciom piłki nożnej może być trudno zaakceptować piłkarzy tańczących na boisku układ choreograficzny). To również film opowiedziany z kobiecej perspektywy, co na ekranie zdarza się rzadko.

#WszystkoGra2Osobną wartość filmu stanowią dobrze wprawdzie znane piosenki, ale zaaranżowane na nowo, w przejmujących wykonaniach Stanisławy Celińskiej (“Tych lat nie odda nikt”), filmowych babki, matki i córki (“Jej portret”) czy Kingi Preis i Sebastiana Fabijańskiego (“Małe tęsknoty”). Aktorzy również nieźle tańczą, co jest zasługą wielotygodniowych prób i talentu choreograficznego Agustina Egurroli.
„#WszystkoGra” w lekkiej formie opowiada o rzeczach uniwersalnych. Jest, jak na katowickim pokazie przedpremierowym mówiła Agnieszka Glińska, filmem społecznym. Stary dom na Żoliborzu (ale może to być willa w dowolnym mieście) jest niczym rezerwuar tego, co dobre, mądre i ponadczasowe. Dzięki zdjęciom Marka Edelmana w filmie widzimy Warszawę nie taką jak w serialach, pełną nowoczesnych wieżowców, ale sentymentalną, zieloną, ze starymi domami pamiętającymi czasy przedwojenne i jej rodowitymi mieszkańcami “starej daty”. To jej przeciwstawiony jest ulotny blichtr świata celebrytów i beneficjentów nowych czasów.

Walka o stary dom urasta do walki dobra ze złem, prawdziwych wartości z nowym, kapitalistycznym porządkiem. A tym, co jest w stanie przeciwstawić się buldożerom jest bezkompromisowa młodość, wsparta doświadczeniem starych, mądrych ludzi. Do kina warto pójść z koleżanką albo mamą i koniecznie zapasem chusteczek.

KC


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*