Reklama

Pomnik deportacji Górnoślązaków zdrożał o kilka milionów. Miasto szuka rozwiązania

Grzegorz Żądło
Przy Parku Boguckim powinien już stać pomnik Ofiar Deportacji Mieszkańców Górnego Śląska do Związku Sowieckiego w 1945 r. Nie tylko jednak nie stoi, ale nawet nie jest jeszcze gotowy ostateczny projekt. Rośnie za to kwota, którą ma pochłonąć budowa pomnika. Z początkowych 1,2 mln zł zrobiło się 7 mln zł. Miasto nie chce tyle wydać i prosi projektantów o ścięcie kosztów.

Pomnik to pomysł dyrektora katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Wsparcie dla idei jego budowy wyraził też abp Wiktor Skworc. Zapłacić za wszystko ma jednak miasto. Początkowo  radni zarezerwowali na ten cel w budżecie miasta 1,2 mln zł. Szybko okazało się, że to nie wystarczy. Po rozstrzygnięciu konkursu na koncepcję pomnika w listopadzie 2017 roku okazało się, że trzeba dorzucić drugie tyle. To jednak nie koniec. Kosztorys cały czas rośnie. Do zagospodarowania jest około pół hektara terenu. To nie tylko „właściwy” pomnik, ale też całe otoczenie. Na dodatek okazało się, że w miejscu, w którym ma powstać, biegnie podziemna linia wysokiego napięcia. Z naszych informacji wynika, że projektanci oszacowali koszt budowy pomnika wraz z przekładką sieci na około 7 mln zł! Na taki wydatek miasto nie może sobie pozwolić. A właściwie to może, ale wydawanie tylu milionów na pomnik byłoby zupełnie nieuzasadnione. Dlatego w urzędzie miasta trwa gorączkowe poszukiwanie rozwiązania. Chodzi o to, żeby maksymalnie ściąć koszty, nie rezygnując jednocześnie z realizacji żadnej części pomnika. Nasze informacje potwierdza prezydent Katowic Marcin Krupa. – Rzeczywiście, jest kwestia dopracowania z autorami pomnika tzw. modelowania w terenie, czyli przesunięcia, tak żeby jak najmniej czynności trzeba było wykonać przy przebudowie infrastruktury podziemnej. Tam jest linia wysokiego napięcia, która idzie w ziemi. Tak więc musimy tak popracować, tak pomanewrować, żeby przeróbek było jak najmniej.

Sama przekładka linii wysokiego napięcia mogłaby kosztować około miliona złotych. Biorąc pod uwagę koszty i wciąż niedokończony projekt, nie ma szans, żeby pomnik powstał w tym roku. Nie wiadomo na razie, kiedy w ogóle zostanie zbudowany. – Mamy czas, nie chcemy nic robić na szybko. Jeżeli uda nam się tak „wymanewrować” tym pomnikiem, żeby przekładek było jak najmniej, wówczas będziemy wiedzieć jakie są realne koszty tej inwestycji – tłumaczy prezydent.

Pomnik ma powstać na skarpie przy skrzyżowaniu al Roździeńskiego i ul. Dobrowolskiego. Ma mieć rozbudowaną formę przestrzenną. Ma być widoczny zarówno od strony DTŚ, jak i Parku Boguckiego, którego modernizacja właśnie się zakończyła (zobacz TUTAJ).


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*