Reklama

Poczuj ciepło bez smogu. Jakie są korzyści z przyłączenia się do sieci ciepłowniczej

Redakcja
Właściwie to chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że zamiana pieca węglowego na centralnego ogrzewanie sieciowe przynosi znacznie więcej korzyści niż problemów. Zwłaszcza jeśli ktoś mieszka np. na trzecim piętrze, pali w kilku piecach kaflowych, a węgiel musi nosić z piwnicy. Ale korzyści z rezygnacji z indywidualnego ogrzewania na rzecz sieciowego jest znacznie więcej.

W cyklu „Poczuj ciepło bez smogu” informujemy o różnych aspektach zmiany sposobu ogrzewania. Pisaliśmy już o tym jak podłączyć się do sieci, ile to kosztuje, kto za to płaci i ile kosztuje ciepło z elektrociepłowni. Dziś o równie ważnej sprawie, czyli korzyściach z przejścia na ciepło sieciowe.

Każdy, kto sam pali w piecu wie, ile wymaga to pracy i wysiłku. Zwłaszcza jeśli mieszka się na drugim czy trzecim piętrze albo wyżej. Najpierw trzeba kupić węgiel, a potem zrzucić go do piwnicy. Pół biedy, jeśli węgiel przyjedzie w workach. Ale wielu dostawców wysypuje go wprost na chodnik. Potem przez kilka tygodni przed budynkiem jest czarno, bo ślady po węglu nie tak łatwo jest usunąć.

Jeśli mamy już węgiel w piwnicy, trzeba go regularnie przynosić do domu. W mroźne dni oczywiście nie wystarczy jedno czy dwa wiadra, dlatego trzeba się nastawić na kilka kursów dół-góra. W drugą stronę też nie kursuje się z pustym wiadrem, bo przecież trzeba wynieść popiół. Wcale nie jest oczywiste gdzie go wyrzucić. Kiedyś nikt się tym za bardzo nie przejmował. Zimą popiół służył do posypywania oblodzonych chodników i ścieżek. Czasy się jednak zmieniły. Obecnie popiół musi być wyrzucany do pojemnika na odpady zmieszane.

Kiedy już mamy węgiel przy piecu, trzeba w nim rozpalić. W tych starych – codziennie. Na dodatek od czasu do czasu konieczne jest dorzucenie do pieca. Jeśli ktoś pracuje 8 godzin poza domem, musi się liczyć z tym, że po powrocie do domu, będzie musiał rozpalać  w piecu po raz kolejny. Jest jeszcze noc. Kiedy na zewnątrz jest naprawdę zimno, również w nocy trzeba czasem wstać i dosypać węgla.

Nawet jeśli bardzo się staramy, to właściwie nie ma możliwości, żeby przy takim sposobie ogrzewania mieszkania, nie nabrudzić i nie nakurzyć. Zwłaszcza przy wybieraniu popiołu. Nie bez znaczenia jest też aspekt zdrowotny. Przy spalaniu węgla w piecu starszego typu, do atmosfery trafiają szkodliwe substancje. Czyli najpierw palimy, a potem wdychamy różnego rodzaju produkty spalania węgla czy drewna. Przy okazji trujemy sąsiadów.

To nie koniec problemów. Piece starego typu stwarzają znacznie większe niebezpieczeństwo dla domowników, związane np. z czadem. Trzeba więc regularnie je czyścić, podobnie jak kominy.

Co więc w zamian? Możliwości jest kilka. Stary piec węglowy można wymienić na nowszy, ale większości problemów to nie zlikwiduje. Zostają więc piece gazowe, elektryczne albo podłączenie się do sieci ciepłowniczej. Każdy z tych wariantów ma swoje plusy i minusy. Nie w każdym budynku jest instalacja gazowa, z kolei ogrzewanie elektryczne „wychodzi” najdrożej. Centralne ogrzewanie to z pewnością największy komfort, choć nie wszędzie istnieje możliwość podłączenia się do sieci. Warto pamiętać, że do każdego z tych ekologicznych źródeł ciepła można dostać dofinansowanie. Przykładowo w Katowicach, likwidując piec albo piece węglowe w mieszkaniu, można liczyć nawet na 10 tys. zł. Warto się schylić po te pieniądze, zwłaszcza, że pożegnanie starego pieca oznacza powitanie komfortu.

Partnerem akcji „Poczuj ciepło bez smogu” jest Tauron Ciepło


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*