Reklama

Nie wszyscy mieszkańcy chcą tramwaju na południe. I co teraz?

Grzegorz Żądło
Tak jak można się było spodziewać, spotkania informacyjne z mieszkańcami w sprawie budowy nowej linii tramwajowej z Brynowa do Kostuchny obnażyły braki w przygotowaniu tego projektu. Pokazały też, że wiele osób nie ma ochoty na korzystanie z komunikacji publicznej i raczej nic ich do tego nie skłoni. Co teraz? Decyzja należy do prezydenta Marcina Krupy.

Oczywiście spotkań z mieszkańcami nie można traktować jako miarodajnych konsultacji. Zresztą urzędnicy unikali określania ich właśnie konsultacjami. Te zakładają, że strona proponująca jakiś projekt zadaje pytania i ma realny wpływ na omawianą sprawę. W tym przypadku sytuacja była odwrotna, to mieszkańcy pytali, a urzędnicy odpowiadali. Choć oczywiście rozdawaną na spotkaniach i umieszczoną w internecie ankietę na temat tramwaju z Brynowa do Kostuchny w jakimś sensie konsultacjami można nazwać.

Na publiczne spotkania przychodzą zwykle zdeklarowani przeciwnicy lub zwolennicy omawianej sprawy. Ci pierwsi są głośniejsi. Tak też było i tym razem. O ile krzyki dla samych krzyków nic konstruktywnego nie wnoszą, o tyle kilka pytań i uwag zgłoszonych przez przewciwników tramwaju jest zasadnych. Jak np. to skąd miasto wie ile potencjalnie pasażerów będzie przewoził nowy tramwaj? I nie chodzi tu o dopuszczalną przepustowość linii, a o chętnych do skorzystania z niej. Jak mówi Bogusław Lowak, naczelnik wydziału transportu UM w Katowicach, potencjalych chętnych może być nawet 30 tys. Skąd ta liczba? Prawdopodobnie chodzi po prostu o osoby, które mieszkają w pobliżu planowanego przebiegu linii, bo żadnych badań ankietowych wśród mieszkańców nie było. I to chyba największy zarzut w kierunku prezydenta i urzędników. Tak naprawdę nie wiadomo czy i ilu mieszkańców będzie chciało jeździć tramwajem, bo nikt ich o to nie zapytał.

Kolejna i najważniejsza sprawa to sam przebieg linii. Urzędnicy zaproponowali cztery warianty, chociaż tak naprawdę możliwości ich łączenia jest więcej. Podstawowy problem jest taki czy tramwaj ma być naprawdę szybki, co oznaczałoby poprowadzenie linii w dużej części przez las, czy też wpuścić go w głąb osiedli. To z kolei wydłuży czas przejazdu, ale może zwiększyć liczbę potencjalnych pasażerów.

Co się będzie w sprawie działo dalej? Z czterech spotkań z mieszkańcami zostanie sporządzony raport, który trafi na biurko prezydenta Katowic. Jak zapowiedzieli wczoraj urzędnicy, nie będzie on dostępny publicznie. Choć akurat tego nie byłbym taki pewien, bo budowa tramwaju jest zbyt poważną sprawą, żeby chować ją w urzędzie.

Z kolei w lipcu ma być gotowe przedwstępne studium projektowe, które na zlecenie Tramwajów Śląskich przygotowuje konsorcjum dwóch katowickich firm. Ma się w nim znależć odpowiedź na pytania o uwarunkowania techniczne i właśnościowe dla każdego z wariantów oraz ich potencjalny koszt.

Moim zdaniem, kiedy studium powstanie, powinna się odbyć jeszcze jedna seria spotkań z mieszkańcami. Być może wtedy będzie większa szansa na bardziej merytoryczną dyskusję. Bo to, że dyskusja na temat rozwiązania problemów komunikacyjnych południa Katowic jest niezbędna, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wczoraj na spotkanie w Bażantowie (na godz. 17.30) jechałem z centrum miasta 30 minut. Samochodem.


Tagi:

Komentarze

  1. mieszkaniec Ochojca 23 kwietnia, 2015 at 1:20 pm - Reply

    zawsze byłem zwolennikiem rozwoju nowoczesnej komunikacji. Do czasu spotkania w sprawie nowego szybkiego tramwaju. Po prawdzie mieszkańcy Ochojca i Piotrowic tej linii nie potrzebują. Przystanki w lesie, co 500- 800 metrów. W najlepszym przypadku tramwaj będzie jeżdził pod oknami , w najgorszym trzeba będzie dymać 1,5 kilometra. Całe zamieszanie po to by przypodobać się deweloperom Bażantowa. Z tego co zauważyłem, decyzja już zapadła. Bez konsultacji.

  2. KOSZUTKA.EU 17 kwietnia, 2015 at 10:03 pm - Reply

    Najpierw mądry mieszkaniec południowych Katowic płakał, że nie ma tramwaju, teraz nie chce, żeby powstał. Czy to ma być merytoryczna dyskusja? Jarmark i sejmik. I tak już od czterystu lat. Chińczycy mają najbardziej zaawansowane technologie, to samo bogate państwa arabskie, u nas jak zwykle ikarus i pociąg z lat ’70.
    Co do potencjalnej ilości pasażerów: obawy całkowicie bezsensowne. Będzie ich mniej, tramwaj będzie jeździł rzadziej. Wszystko można statystycznie wyliczyć i na tej podstawie ustalić rozkład jazdy.

Dodaj komentarz

*
*