Reklama

Mieszkańcy zrobili sobie podwórko i teraz razem spędzają na nim czas

To tylko część z osób zamieszanych w inicjatywę. Jak widać, mieszkańcy są zbyt skromni, by pozować.

Łukasz Kądziołka
Nie pieniędzy, ale przede wszystkim dużo pracy i zaangażowania kosztowała mieszkańców ta inicjatywa. Dzięki niej, mają nowe podwórko. Aż chce się usiąść na ławce i porozmawiać. Tak też robią. Zmieniła się nie tylko przestrzeń między budynkami. Wspólna praca zmieniła także mieszkańców.

Jeszcze niedawno wszyscy przechodzili w pośpiechu przez zaniedbane podwórko obok ulic Szeligiewicza, Kościuszki i Narcyzów. Teraz na sam widok przychodzi ochota, aby usiąść i porozmawiać. Mieszkańcy sami organizują sobie spotkania przy grillu. Otwarcie podwórka świętowali wspólnie z pracownikami KZGM i firmy, która wykonała część pracy. Chociaż 7 października lał deszcz, to i tak spotkali się i wypili lampkę szampana.

Tak bawili się mieszkańcy podczas otwarcia 7 października.

Wszystko zaczęło się od sadzenia pojedynczych roślin, a później mieszkańcy dowiedzieli się o wycince dwóch dużych topoli na podwórku. Wtedy jedna z mieszkanek postanowiła rozpocząć inicjatywę lokalną. – Ja tylko podłożyłam ogień pod tym pomysłem – uśmiecha się Agnieszka Wojdorowska. Kiedy już było wiadomo, że miasto przeznaczy pieniądze na podwórko, mieszkańcy wzięli się do pracy. Mieli przepracować wspólnie 180 godzin, a w końcu wyszło im 278. – Ja prowadziłam taki rejestr, w którym zapisywałam kto ile przepracował godzin – mówi pani Agnieszka. Podwórko wyglądało coraz lepiej. Jedną część całkowicie zagospodarowali mieszkańcy, a drugą zajęła się firma wybrana przez KZGM. Mieszkańcy są bardzo zadowoleni ze współpracy. Na zakończenie otrzymali nawet od firmy Green Spot z Kobióra karmnik dla ptaków. Stanął, podobnie jak oryginalne cebrzyki przywiezione z gór, na pniach – pozostałościach topoli. Samo podwórko jest teraz bardzo zielone. Oprócz roślin, mieszkańcy zrobili też skalniak i ułożyli rabatki w ciekawe kształty. Wymyślili nawet system nawadniania trawnika przy pomocy węży ogrodowych i gromadzonej deszczówki.

Podwórko przed i po:

W podziękowaniu za zaangażowanie mieszkańcy, mają tu swoje pamiątki. Pan Maciej i pani Agnieszka Wojdorowscy mają swoją ławkę z tabliczką. Są też „półaleje” na cześć mieszkańców. Każdy dołożył się do tej inicjatywy. Nawet jeśli nie rękami do pracy, bo mieszka tu dużo osób starszych, to w inny sposób. Współpraca przełożyła się na dobrą atmosferę podwórka. – Teraz jak się człowiek spieszy, to na podwórko nie wychodzi – mówi pan Maciej. – Jak wszyscy pracowali wspólnie, to potem siadali razem, rozmawiali i żartowali – dopowiada Marek Rojek. Już po otwarciu, mieszkańcy postanowili, że przyda im się kosiarka. Zbiórkę prowadziła Grażyna Szczurkowska. Jak mówi, każdy dał przynajmniej po 30 zł. Za kwotę 1010 zł udało się kupić nie tylko kosiarkę, ale również dmuchawę do liści. 

Humory dopisują mieszkańcom, ale mają też obawy. Na podwórko przyjeżdża dużo samochodów „z zewnątrz”. Kierowcy parkują gdzie się da. Teraz, niestety, muszą się zająć nie tylko koszeniem i podlewaniem, ale również pilnowaniem podwórka. Liczą, że inni uszanują ich pracę. Mają też kolejny pomysł. Chcieliby, żeby podwórko zostało oświetlone i zgłoszą kolejny wniosek inicjatywy lokalnej. Podwórko zostało wsparte kwotą 58,6 tys. zł z budżetu miasta.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*