Reklama

Miasto łączy instytucje kultury, choć nie do końca wie na jakich zasadach

Grzegorz Żądło
Władze Katowic oficjalnie podjęły decyzję, o której mówiło się od wielu miesięcy. Chcą połączyć Instytucję Kultury Katowice-Miasto Ogrodów z Centrum Kultury „Katowice” im. Krystyny Bochenek. Na razie nie wiadomo jak będzie się nazywać nowy twór, kto będzie jego dyrektorem, ani jakie oszczędności może przynieść ruch miasta. Przynajmniej nie wiadomo tego oficjalnie.

Od jakiegoś czasu, zwłaszcza z CKK dochodziły głosy, a zarazem obawy odnośnie połączenia obu instytucji. Dla ludzi dobrze znających realia katowickiej kultury jasne jest, że fuzja oznacza w praktyce likwidację i degradację CKK. Nie jest bowiem tajemnicą (a przynajmniej nie dla tych, którzy obserwują katowicką kulturę), że znacznie wyższe notowania u nowych władz miasta niż dyrektor CKK im. Krystyny Bochenek ma dyrektor Instytucji Kultury Katowice-Miasto Ogrodów. Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie Piotr Zaczkowski stoi za koncepcją połączenia. On też ma zostać dyrektorem nowego tworu. – Żadne decyzje w tej kwestii nie zapadły. Są dwie opcje. Albo dyrektor zostanie powołany, albo wybrany w konkursie – tłumaczy Marzena Szuba, wiceprezydent Katowic. Dodaje, że połączenie instytucji oznacza automatyczne wygaśnięcie kontraktów obydwu dyrektorów. Prezydent nie potwierdza też nieoficjalnych informacji, jakoby w Mieście Ogrodów powstał już schemat organizacyjny nowej instytucji.

Sprawę od jakiegoś czasu znają też radni rządzącego miastem Forum Samorządowego. Część z nich nie jest przekonana do ewentualnej nominacji Zaczkowskiego na dyrektora połączonych instytucji. – Niektórzy uważają, że pan dyrektor nie sprawdzi się w dużym centrum kultury. Jest raczej artystą, a nie sprawnym organizatorem i managerem – mówi jeden z radnych, cytując poniekąd opinie kilku swoich kolegów.

Jaki jest cel połączenia? Uzasadnienie dołączone do uchwały w tej sprawie jest, delikatnie mówiąc, bardzo zdawkowe. Jest w nim kilka okrągłych zdań („podniesienie rangi i znaczenia miasta Katowice na arenie krajowej i międzynarodowej, zwiększenie efektywności realizowanych przez miasto Katowice zadań z zakresu kultury”). Jest też mowa o „zintensyfikowaniu działań zmierzających do uzyskania dla miasta Katowice tytułu „Miasta Muzyki” w Sieci Kreatywnych Miast UNESCO.”  Miasto powoduje się też na racjonalizację kosztów. Tyle że żadnych wyliczeń odnośnie tego jakie oszczędności może przynieść połączenie na razie nie ma. – Najpierw musi być schemat organizacyjny i struktura. Dopiero później można szacować koszty – mówi Marzena Szuba.

To o tyle dziwne, że przy poprzednim połączeniu w katowickiej kulturze (Estrady Śląskiej  z CKK) taki dokument wcześniej powstał.

Miasto Ogrodów i CKK mieszczą się w jednym budynku, powszechnie znanym jako Centrum Kultury „Katowice” (mieszkańcy w większości używają jednak poprzedniej nazwy GCK). W Mieście Ogrodów pracuje na etacie 11 osób, w CKK – 53. Nie wiadomo ilu pracowników pozostanie w nowej instytucji. Nie wiadomo też kiedy i w jaki sposób zostanie wyremontowany sam budynek. – Chcemy trochę zmienić jego funkcję. Planujemy bardziej udostępnić go organizacjom pozarządowym i artystom. Dopiero później można będzie planować przebudowę, w zależności od potrzeb – tłumaczy wiceprezydent.

Koncepcji nie ma, a tymczasem w uzasadnieniu uchwały o zamiarze połączenia mowa jest o „konieczności podniesienia rangi obiektu” po wyprowadzeniu się NOSPR-u i Centrum Scenografii Polskiej. Tu też nie brakuje bardzo okrągłych zdań: „Zasadne jest dostosowanie dotychczasowej przestrzeni koncertowej do nowych funkcji, pozwalających wzmocnić przygotowywany przez IKKMO program Miasta Muzyki UNESCO. Dzięki tym działaniom obiekt stanie się ważnym punktem ogniskującym aktywności jego urzędników. Połączenie instytucji pozwoli organizatorowi (miastu – aut.) na bardziej efektywne reagowanie na potrzeby mieszkańców”.

Swoją koncepcję dalszego funkcjonowania CKK przygotowała jego dyrektor Izabela Kosowska, która chciała stworzyć teatr muzyczny. – Od dawna twierdziłam, że CKK powinno się sprofilować i wypełnić lukę, jaką jest brak teatru miejskiego w Katowicach. Wszystkie musicale i spektakle organizowalibyśmy projektowo, czyli na stałe nie musielibyśmy zatrudniać artystów – tłumaczy Kosowska. – Oczywiście stan zatrudnienia musiałby się zwiększyć, choćby o wykwalifikowanych pracowników technicznych, do obsługi sceny i spektakli.

Dyrektor CKK chciała modernizacji obiektu, tak żeby powstała profesjonalna scena muzyczna oraz widownia na 1200 miejsc. Miałyby też zostać zbudowane balkony, zaplecze techniczne, orkiestron, zapadnie, scena obrotowa. – To pozwoliłoby nam wystawiać duże musicale, jak choćby Mamma Mia!. Plany modernizacji przygotowałam w uzgodnieniu z poprzednim prezydentem. Obecny nie odpowiedział na moją prośbę o spotkanie.

Problemem mógłby być koszt remontu wybudowanego w 1979 roku gmachu, szacowany na ponad 100 mln zł.

Izabela Kosowska twierdzi, że sama jest zwolennikiem połączenia kierowanej przez siebie instytucji z IKKMO, ale na innych warunkach. – To nie powinno wyglądać w ten sposób, że mała instytucja wchłania dużą. CKK to nie tylko budynek, infrastruktura, ale sprawdzona kadra, która od lat nie tylko organizuje duże imprezy, ale i zarządza sporym majątkiem. My naprawdę zrobiliśmy dużo dobrego w ostatnich 5 latach, a połączenie oznacza, że praktycznie przestaniemy istnieć. Podczas spotkania z panią wiceprezydent usłyszałam, że pracuję jako dyrektor do końca roku, a potem stajemy się Miastem Ogrodów.

To, że to właśnie Miasto Ogrodów ma być głównym beneficjentem połączenia potwierdza mój rozmówca z rady miasta. – To Piotr Zaczkowski jest głównym rozgrywającym w tej sprawie. Jeśli zaś chodzi o nazwę, to została zaproponowana następująca: Centrum Kultury Miasto Ogrodów im. Krystyny Bochenek. Trochę koślawa i długa, dlatego to może nie być ostateczna decyzja. Niemniej dyrektorowi Zaczkowskiemu bardzo zależy, żeby w nazwie było Miasto Ogrodów.

Bardziej konkretne decyzje mają zapaść we wrześniu, już po przegłosowaniu przez radnych uchwały o zamiarze połączenia obu instytucji. Wtedy też prezydent powinien podjąć decyzję o nazwie i sposobie wyboru dyrektora.

Piotr Zaczkowski był dzisiaj nieuchwytny. Rzecznik prasowy IKKMO też nie miał wiele do powiedzenia, bo rzekomo… nie mógł skontaktować się z dyrektorem.


Tagi:

Komentarze

  1. Myśleć szeroko 18 sierpnia, 2015 at 1:36 pm - Reply

    Komentarze na temat Koreza pomijam milczeniem, jakiś zawistnik czepia się świetnej roboty, jaka Neinert od lat robi w Katowicach, a Brożek, z tej samej ekipy, w Chorzowie. Przeciwstawianie Sztygarki Korezowi to wyraz rozmiękczenia mózgu kieszonkowego Zoila, a w każdym razie płynącego z niedouczenia dziwacznego podejścia do sztuki. Zresztą nie warto, zirytowało mnie typowo polskie destruktywne mędzenie.

    Nie gdzie indziej, jak w przedsionku Koreza widziałem mapę śląskich teatrów i przybytków kultury. I tak trzeba do tego podchodzić. Mamy niezły teatr muzyczny w Chorzowie, mamy muzyczne sceny w Gliwicach i w Bytomiu. Mamy NOSPR, który przyjmuje i wszelkie muzyki. Teatr impresaryjny do wystawiania spektakli w rodzaju nadających się raczej do remizy (a tam chociaż akustyka jest) „Skaldów” to realizacja czyjeś prywatnej nadziei na przetrwanie, zdecydowanie wbrew interesom katowiczan.

    W moim oglądzie ekipa Ogrodów jest twórcza, ale skrajnie nieprofesjonalna, a GCK stetryczała, ale coś potrafi. Myślę, że żaden z menedżerów obecnych nie ma charyzmy ani kwalifikacji do prowadzenia dobrej instytucji kultury w Katowicach. Warto poszukać kogoś, kto by się nadawał. Jako mieszkaniec oczekuję publicznego konkursu.

    Jest ważna instytucja kultury, która tuła się po rozproszonych lokalach, nie mieszczących nawet części zbiorów. To Muzeum Komputerów i Informatyki. Przestrzenie GCK wydają się być idealne dla przyjęcia zbiorów Muzeum.

  2. kulturka 17 sierpnia, 2015 at 9:02 pm - Reply

    A gdzie ja pisałam, że on jest prywatny? I bardzo dobrze, że hołubiony, skoro Chorzów nie docenił potencjału…Jeżeli „Cholonka”, czy sztuki Schaeffera zaliczasz do kulturki, to raczej nie porozmawiamy, 🙂 Chorzowski ogród jest młodszym „dzieckiem” LOT-u, i to nie tylko poprzez gospodarza.Iteż bardzo dobrze, że zagospodarowano fajną przestrzeń, tylko tam 500 widzów się nie zmieści, tylko 200, a w Żelaznym setka. Rawa, póki nie miała lokum, też w Korezie występowała, z ogromnym powodzeniem, polecam „Katechizm białego człowieka” APART był świetny sporo lat temu, dopóki artyści się nie skłócili do bólu, wielka szkoda…
    A moje uwagi dotyczyły GCK, czyli konkretnego miejsca, ograniczonego warunkami. Widownia wprawdzie duża, ale akustyka kiepska /nie bez powodu NOSPR narzekał/, brak zaplecza technicznego, itp. „Produkowanie” tam na siłę muzycznych spektakli przypomina mi koncerty któregoś w byłych wojewodów, organizowane w westybulu Urzędu Wojewódzkiego, gdzie słuchać się tego nie dało, ale artyści grali i śpiewali, bo dobrze płacono, a emeryci przychodzili, bo było za darmo – i to była właśnie „kulturka”. Zamiast oglądania FB radzę wizyty w kilku MDK w naszym mieście /sorki, piszemy z małej litery/, gdzie w każdej sali codziennie są jakieś zajęcia, a latem dzieci z całych dzielnic spędzają tam przedpołudnia pod opieką instruktorów, za symboliczne opłaty lub bez. Jeżeli GCK planuje remont, to chyba najsensowniejszym pomysłem byłoby uruchomienie najniższego poziomu w formie basenu ze strefą SPA. Może wreszcie mieszkańcy skorzystaliby z tego, co politycy planowali dla siebie?

  3. Wolne żarty Kulturko 17 sierpnia, 2015 at 12:39 pm - Reply

    Kulturko wybacz, ale spektakle Teatru Korez można zaliczyć co najwyżej do „kulturki” właśnie… i jakiż to „teatr prywatny” skoro tak przez włodarzy Katowic hołubiony? Dużo bardziej reprezentatywne i ciekawe programowo są inne katowickie sceny prywatne: Teatr Rawa, Teatr Bez Sceny, Teatr Żelazny… stowarzyszenie APART… A program LOT-u?? Chodzą słuchy, że jak tak dalej pójdzie, to wszystkich widzów zgarnie „Chorzowski Teatr Ogrodowy”… Z roku na rok co raz gorzej…

    To a propo „wielkiej” sceny Korezu…. i jeszcze słowo o rzekomym niepotrzebnym „mnożeniu bytów”… Cóż, moim zdaniem im bardziej pluralistyczna scena, sztuka i kultura w Katowicach, tym tylko dla Miasta lepiej… Warto też by Katowice miały więcej niż jedną „strefę kultury”, a nie zamykały ją w getcie jednej dzielnicy?

    Jeśli zaś chodzi o zajęcia dla dzieci i młodzieży, to spojrzałem sobie na facebooka Centrum Kultury Katowice. Sądząc po samych zdjęciach – zajęć dla dzieci i młodzieży wbrew pozorom jest tam sporo…

    Ksawery

  4. kulturka 15 sierpnia, 2015 at 9:19 pm - Reply

    A może to dobry pomysł? Ta pani dyrektor nie dość, że ma na sumieniu dzieło Tarasewicza, ściąganie kadr z Krakowa do dekoracji, przy jednoczesnym zwalnianiu kompetentnych pracowników, to chyba przesadza z tą produkcją spektakli muzycznych w miejscu o tak fatalnej akustyce i bez dobrych dźwiękowców. Jakby nie widziała, jak widzowie wychodzili masowo z tego „hitowego” spektaklu z muzyką Skaldów? Drogo i bez sensu, ale koszty duuuuże, więc koleżanka od promocji zostaje scenografem, hi, hi. Prawdziwych specjalistów od takich spektakli mamy w Gliwicach, Chorzowie i Bytomiu, przy czym opera gra w Teatrze Śląskim, więc po co mnożyć byty? Znacznie lepsze są kameralne produkcje Korezu, a LOT co roku bije własne rekordy widowni, bez żadnej dyrekcji poza „Ojcem”. I po co tam ponad 50. pracowników, skoro popołudniami wieje kompletną pustką? Może zamiast horrendalnie drogiej wystawy i wizyty Yorków trzeba pomyśleć o zajęciach dla dzieci i młodzieży, jak w każdym innym domu kultury?

Skomentuj Wolne żarty Kulturko Anuluj pisanie odpowiedzi

*
*