Reklama

Galeon-polskie jachty znane na całym świecie

Dyrektor stoczni Galeon Grzegorz Tuszyński. W tle Galeon 360 Fly

Szymon Kosek
W niedzielę zakończyły się Targi Wiatr i Woda. Jednym z największych wydarzeń podczas imprezy była premiera jachtu 360 Fly, wyprodukowanego przez stocznię Galeon. Jej łodzie pływają po całym świecie, ale na ich zakup mogą pozwolić sobie tylko naprawdę zamożni.

Firma przywiozła do Katowic dwa jachty: 445 HTS i 360 Fly. Pierwszy to liczący 15 metrów jacht sportowy. Drugi-12-metrowy, bardziej komfortowy jacht turystyczny.

To nie są tanie rzeczy. Cena 445 HTS to ok. 600 tys. euro. 360 Fly w wersji podstawowej kosztuje 250 tys. euro. Skąd taka cena? Jak tłumaczy Grzegorz Tuszyński, dyrektor Galeona, o cenie decyduje przede wszystkim wielkość jachtu i koszty produkcji. –Fly 360 w konfiguracji, w jakiej go prezentujemy, kosztuje ok. 315 tys. euro. Wyższa cena wynika z zamontowanego wyposażenia dodatkowego, które zazwyczaj zwiększa cenę jachtu o 70-100 tys. euro. Im większy jacht, tym bardziej można go doposażać, od sprzętu niezbędnego na poszczególnych akwenach, po zupełnie dodatkowe gadżety – mówi Tuszyński.

Jachty Galeona mogą pływać po wodach śródlądowych i akwenach zamkniętych, takich jak np. Morze Śródziemne czy Bałtyk. Można nimi wypłynąć również na ocean, ale tylko w odległości 60 mil od brzegu. Ale to nie wszystko, Tuszyński zwraca uwagę na zdrowy rozsądek. – Jacht radzi sobie na takich wodach przy odpowiednich warunkach pogodowych i umiejętnościach załogi. Trzeba brać na to poprawkę.

Jedno zatankowanie wystarcza większości jachtów na rejs trwający 8-10 godzin, przy prędkości ekonomicznej ślizgowej. To najniższa prędkość, jaka jest potrzebna, by jacht utrzymał się w ślizgu. Zazwyczaj jest 30% niższa niż prędkość maksymalna jednostki. Ta z kolei zależy od wielkości, ciężaru i mocy silnika łodzi.

Na łodziach Galeona pływa cały świat. Zamówienia do polskiej stoczni spływają z Europy, Ameryki Północnej, Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Oczywiście kupują je też Polacy. Korzystają z nich na Mazurach, Bałtyku, ale równie często trzymają je w zamknięciu, by kilka razy w roku załadować je na ciężarówkę i zawieźć nad Morze Śródziemne, gdzie pogoda jest pewniejsza.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*