Reklama

Dziki w Katowicach do odstrzału, ale populacja jest bezpieczna

Łukasz Kądziołka
Obrońcy dzików będą protestowali w Katowicach. To reakcja na decyzje polityków, które prawdopodobnie będą fatalne w skutkach. W Katowicach skala zjawiska nie jest groźna, bo populacja zwierząt nie powinna się zmienić. Leśnicy wierzą w etykę łowiecką i dobrą wolę myśliwych.

Podobnie jak w innych miastach Polski, również w Katowicach odbędzie się protest w obronie dzików. To reakcja na odstrzał, który ma się rozpocząć w najbliższych dniach. Zgodnie z planem Polskiego Związku Łowieckiego myśliwi zaczną odstrzał 12 stycznia. Populacja dzików w Polsce jest szacowana na ok. 215 tys. osobników, a odstrzelonych ma zostać nawet 210 tys. Te działania myśliwych są możliwe dzięki decyzjom podejmowanym przez dwa resorty, Ministerstwo Środowiska i Ministerstwo Rolnictwa, i mają na celu walkę z chorobą ASF, czyli afrykańskim pomorem świń. Zdaniem przeciwników to tylko oficjalne stanowisko, bo prawdziwym powodem masowego odstrzału jest walka o elektorat i przypodobanie się myśliwym. List w sprawie masowego odstrzału napisali do premiera Mateusza Morawieckiego m.in. naukowcy PAN. „Uważamy, że decyzja ta zapadła pod naciskiem politycznym i nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia” – piszą. Pod listem podpisało się 300 naukowców.

Wątpliwości budzi to, że odstrzał ma być prowadzony również tam, gdzie ASF nie stwierdzono. Tak jest na przykład w Nadleśnictwie Katowice. Wiadomo, że po tym sezonie łowieckim w katowickich lasach dzików prawdopodobnie będzie mniej. Ile osobników żyje tu obecnie? Tego jeszcze nie wiadomo, ponieważ inwentaryzację dzika przeprowadza się raz w roku na wiosnę. W marcu 2018 roku na terenie lasów Nadleśnictwa Katowice populacja liczyła 306 dzików. Natomiast w poprzednim sezonie łowieckim, od 1 kwietnia 2017 roku do 31 marca 2018 roku, myśliwi odstrzelili 979 osobników. – Populacja dzików jest stabilna i bardzo dynamiczna. Rozmnażają się młode osobniki, nawet 11- i 12-miesięczne – mówi Grzegorz Skurczak, zastępca katowickiego nadleśniczego.

Dziki rozmnażają się cały rok, więc populacja bardzo szybko się powiększa nawet o 200-300% w skali roku. Dlatego w tym roku odstrzelone w Katowicach mają zostać minimum 632 dziki. Limitu nie ma, bo od kilku lat nie są one określone przez ministerstwa. Są za to naciski na zwiększenie intensywności odstrzałów.

Możemy nie lubić myśliwych, ale odstrzał zwierzyny jest potrzebny. Gdyby się nie prowadziło odstrzałów, to zwierzęta – nie mówię
tu tylko o dzikach – zjadłyby swój własny dom – tłumaczy Jacek Wąsiński, pracownik Nadleśnictwa Katowice, który prowadzi Leśne Pogotowie na granicy Katowic i Mikołowa. Jednak, jak tłumaczy, takie działania nie pomogą w walce z chorobą. Wręcz przeciwnie, mogą mieć fatalne skutki.
– Dzik jest bardzo ważny. To zwierzę, które jest sprzymierzeńcem lasu. Odstrzały na taką skalę są zaburzeniem ekosystemu – mówi Wąsiński. Dziki zjadają szkodniki i owady, w tym kleszcze. Główną rolę w rozprzestrzenianiu ASF odgrywa człowiek. –Dlaczego dzik, mówiąc kolokwialnie, ma kończyć z „kulką”?Skuteczność walki z ASF zależy przede wszystkim od świadomego działania ludzi, polegającego na zabezpieczeniu zgodnym z zasadami bioasekuracji (zasady dot. ochrony przed ASF – przyp. red.) w gospodarstwach rolnych – wyjaśnia.

Jak wynika z planów łowieckich w Nadleśnictwie Katowice na ten rok, wielkość populacji dzików po odstrzale nie będzie się bardzo różniła od tej z poprzednich lat. Rozsądne gospodarowanie populacją jest jednym z zadań leśników. Jacek Wąsiński wierzy też w etykę łowiecką myśliwych i ich dobrą wolę. Jednak nie wszędzie może to wyglądać tak, jak w Katowicach. Przeciwnicy odstrzału spotkają się w czwartek, o godz. 18.30, na katowickim Rynku. Więcej o manifestacji TUTAJ.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*