Reklama

Deklaracja w sprawie budowy stadionu to pokłosie prowadzenia polityki, która prowadzi donikąd

Wizualizacja stadionu GKS
Grzegorz Żądło
Zakładając, że budowa stadionu sportowego w Katowicach jest przesądzona, warto prześledzić jak doszło do podjęcia decyzji w tej sprawie. Odbyło się to zupełnie nie tak jak powinno. Bo nigdy nic dobrego nie wychodzi z działania w warunkach przymusu.

Pierwszy i podstawowy błąd otoczenie Marcina Krupy popełniło jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Niektórzy ludzie przyszłego prezydenta zupełnie błędnie założyli, że poparcie środowiska kibiców i pseudokibiców jest Krupie potrzebne do wygrania wyborów. Otóż wszyscy, którzy kiedykolwiek będą w Katowicach kandydować na najwyższe urzędy powinni zapamiętać, że więcej zyskają odcinając się od środowiska kiboli niż się z nim bratając. Z terrorystami się nie negocjuje. Ktoś w kampanii Krupy o tym zapomniał. Powstała niezdrowa sytuacja. Kibice i pseudokibice nieoficjalnie usłyszeli, że ze stadionem sprawa zostanie załatwiona. I tego się później trzymali. Ich zbójeckie prawo.

Po wyborach trzeba więc było jakoś z kłopotliwej sytuacji wybrnąć. Spełnienie żądań (jak to w ogóle brzmi !) środowiska kibiców nie było możliwe. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na budowę obiektu na 21 tys. miejsc, skoro na mecze GKS-u chodzi 2-2,5 tys. ludzi. Coś jednak trzeba było zrobić. Wiceprezydent Krzysztof Mikuła, który wziął na siebie kontakty z kibicami, kilka razy spotykał się z nimi w urzędzie. Po każdym takim spotkaniu, w internecie pseudokibice obrzucali władze Katowic mniej więcej takim samym błotem, jakim obrzucają w czasie meczów kibiców rywali GKS-u. Mikuła twierdził, że z kibicami wcale nie negocjował, a tylko próbował przekonać ich do poparcia budowy stadionu na 12 tys. z możliwością rozbudowy o kolejnych 6 tys. miejsc. Nie przekonał. Ale decyzja została podjęta. Co teraz? Jak napisał w swoim oświadczeniu Krzysztof Mikuła, w tym roku miasto chce „zabezpieczyć źródła finansowania”. To oczywiście eufemizm, bo jedynym źródłem finansowania budowy stadionu będzie budżet miasta. W tym kontekście, 12 tys. miejsc siedzących jest liczbą na wyrost. No, ale skoro Tychy budują sobie obiekt na 15 tys., a za chwilę tamtejszy GKS będzie grał w trzeciej lidze, to kto bogatemu zabroni.

Jeśli rzeczywiście nowy stadion w Katowicach powstanie, to nie może on zostać zawłaszczony przez GKS. To powinien być obiekt w miarę ogólnodostępny, na którym swoje mecze będzie rozgrywał również Rozwój, a nawet drużyny z niższych lig.

Do tego jednak jeszcze daleka droga. Coś mi podpowiada, że budowa stadionu w Katowicach napotka jeszcze wiele trudności.


Tagi:

Komentarze

  1. KOSZUTKA.EU 5 maja, 2015 at 10:55 pm - Reply

    Mała uwaga: Tychy grają w pierwszej, więc póki co mogą spaść do drugiej ligi. 🙂
    A budowanie stadionu to na razie, tu się zgadzam, bezsens. W pierwszej kolejności pieniądze powinny pójść na uzdrowienie systemu i wyniki sportowe (konkurencyjny system, zakup dobrych i ambitnych piłkarzy, przyciągnięcie prywatnych sponsorów). Potem trzeba zapełnić trybuny tanimi wejściówkami. Jak już Gieksa będzie dobrze grała i na blaszoku / trybunie głównej zabraknie miejsc, wtedy trzeba pomyśleć o nowym stadionie. W innym razie banda niezmotywowanych, źle wynagradzanych urzędasów w żółtych koszulkach będzie grać na pięknym obiekcie, tyle tylko że przy pustych 12 tys. krzesełek (postawionych za miliony). Oczywiście w dalszym ciągu przynosząc ujmę miastu wojewódzkiemu, ledwo co ciuła punkty z Puszczą, Chrobrym i Ząbkami.

    • Grzegorz Żądło 6 maja, 2015 at 7:40 am Reply

      Tychy grają w drugiej lidze, która tylko z nazwy jest pierwsza. Także zawsze celowo używam „normalnego” nazewnictwa odzwierciedlającego faktyczny stan rzeczy.

  2. Przemek 5 maja, 2015 at 11:26 am - Reply

    Taki niby mądry facet a nie wie czemu kibice upierają się nad budową stadionu na 18 tys czy nawet 21 tys nie pamiętam dokładnie. Myślisz że w perspektywie czasu gdy powiedzmy GKS wejdzie do elity ze stadionem na 12 tys i nawet dajmy na to że będzie pełna frekwencja to będzie postrzegany jako mocna drużyna ? Będzie walczył o najwyższe cele ? Pisze Pan o frekwencji , dam przykład Legii jak tam władze kierowały by się tylko frekwencją to wie Pan jaki stadion by musieli wybudować ? A jaki wybudowali ? Proszę sprawdzić ! Tak wiem , to jest Legia stolica itd ale czy Katowice nie stać na fajny duży stadion który można by było wykorzystywać również do innych imprez nie tylko do piłki nożnej ? Drużynę grającą o najwyższe cele jak to było kiedyś .Sport w Katowicach sięgnął prawie dna . Drużyna hokejowa jako jedyna grała chyba na najwyższym szczeblu rozgrywać i to też wykończyli a co z innymi sportami ??/ Praktycznie znikliśmy z mapy sportowej. Ale jest super bo raz w roku jeżdżą kolarze i przyjeżdża Radwańska . Więc tym naszym złym i biednym kibolom wybudujemy kurnik niech mają i się zamkną. Po co Katowicom drużyny na najwyższym poziomie !

    • Grzegorz Żądło 5 maja, 2015 at 12:03 pm Reply

      Jakby to powiedzieć, nikt nie chce wykładać pieniędzy na GKS Katowice. Gdyby nie miasto, klubu już by nie było albo grałby dalej w 4 lidze. Dlatego w pełni rozumiem obawy przed wykładaniem pieniędzy na ponad 20-tysięczny obiekt. Legia też ma problem z frekwencją m.in. przez kiboli, którzy terroryzowali normalnych kibiców, kiedy wymyślili sobie bojkot. Idźmy dalej, Wrocław i Gdańsk – miasta znacznie większe niż Katowice i z drużyną w ekstraklasie, a frekwencja na ponad 40-tysięcznikach kilkutysięczna. Szukając bliżej, Gliwice nie potrafią zapełnić 10-tysięcznika. Nie chce się rozwodzić nad oczywistościami. O Radwańskiej i Katowice Open mam akurat krytyczne zdanie, które można znaleźć na stronie.

Dodaj komentarz

*
*